Mysza została pochowana, w najładniejszym pudełku jakie w domu znalazłam, na działce rodziców. Zasadziłam przy niej kwiatek, na jesieni zasadzimy krzew. Nie umiałam jej oddać do spalenia, chociaż do wczoraj byłam przekonana, że tak zrobię.
Najgorsze jest to, że musieliśmy jej pomóc odejść, a pierwszy zastrzyk dostała leżąc na moich kolanach. Ona nigdy nie lubiła leżeć na kolanach i zawsze się wyrywała. Dziś siedziała spokojnie...