Strona 1 z 2

Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Nie gru 08, 2024 6:43
przez Mariusz56
Witam was wszystkich bardzo serdecznie.
Chciałbym się z wami podzielić swoim pięknym świadectwem miłości kot-człowiek....

Mieszkam w niedużym mieście gdzie w sumie nic się nie dzieje większość się zna ze sobą a reszta innych ludzi zajęta jest swoimi codziennymi obowiązkami praca dom itd...Mój ojciec pił nałogowo i często bywał w różnych gościnnych miejscach u kolegów...Podczas jednej takiej libacji a było to 16 lat temu przyniósł do domu małą kotkę czarno-białą z białymi łapkami...Jak to bywa u osoby zdegenerowanej przez alkohol nie zajmował sie tym kotem w sposób należyty.Zrobiło mi się bardzo żal tej kotki i po dłuższej kłótni właściwie z ojciem i za zgodą mamy też postanowiłem że wezmę tego kota do siebie..Pamiętam do dzisiaj że wziąłem ją wtedy na ręce i powiedziałem do niej "chodź do mnie dam ci normalny dom gdzie będziesz miała dobrze"...A że mieszkałem wtedy z babcią więc kotka zamieszkała u mnie....Lata mijały świetnie było wspólne życie spokojny dom kotka miała warunki wręcz idealne było dużo czułości miłości a nawet całowania kotka tak się do mnie przyzwyczaiła że wystarczyło powiedzieć do niej "daj buźki" i od razu jej języczek szedł w ruch po moim policzku..Z czasem nauczyłem ją wołać na posiłek znanym nam tylko słowem.Lata mijały kotka była wierna mi a ja jej przeżyliśmy razem 16 lat! Oboje plakalismy za babcia gdy odeszla...Niestety dwa miesiące temu kotka dostała nagle paraliżu prawego boku natychmiast pojawiliśmy się u weterynarza były zastrzyki badanie kardiologiczne leki itd....Niestety zaraz pojawił się prawdopodobnie drugi udar a u weterynarza okazało się że pojawił się też guz w głowie wraz z kolegą który także zajmował sie moim kotem i mamą podjęliśmy decyzje o uspieniu innej możliwości nie było...Jutro będzie tydzień jak kotki nie ma a mój stan zdrowia stał sie jałowy smutek żal tesknota.Staram sie pokazywac przed ludźmi w stanie normalnym ale normalnie nie jest bo jest tak ze nagle trace 16 lat miłości ot tak...na dniach Bardzo pomogla mi obecność w kościele podczas mszy sw. Rozmowa z księdzem spowiedź i modlitwa mocno mnie uspokoily i powoli godzę sie z tą wielka stratą....Moj kot nauczył mnie dobroci cierpliwości bezinteresownosci a przedewszystkim milosci -razem w sumie rozumielismy sie bez słów....Bardzo mi jej brakuje :( Wierzę gorąco że nasze rozstanie jest chwilowe i napewno sie spotkamy kiedyś po moim odejściu....

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Nie gru 08, 2024 19:03
przez Alija
Jesteś szczęściarzem, że mogłeś cieszyć się kocią miłością aż 16 lat, mnie nie było to dane. Dokładnie połowę tego czasu żyła moja ostatnia ukochana koteczka a odjąwszy roczny czas choroby, niezmącony czas sżczęścia trwał tylko 7 lat.
Współczuję straty, dobrze, że potrafiłeś znaleźć sposób na ukojenie, ja jeszcze nie znalazłam.

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Nie gru 08, 2024 21:21
przez jolabuk5
Dałeś jej piękne 16 lat szczęścia i miłości. :1luvu:
Na pewno się spotkacie...

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Pon gru 09, 2024 14:38
przez Mariusz56
Alija- Nadejdzie taki czas że doznasz spokoju i pogodzisz się z tym co się stało...U mnie dzisiaj mija tydzień jak mojej kici nie ma....Ciężko mi jest i to bardzo ta kotka przez 16 lat była moją ostoją wszystkim po prostu...Teraz w domu zrobiło sie pusto głucho ale za to pojawiły się na scianach zdjęcia kotki w ramkach jako wspomnienie lada chwila będzie tez duży kalendarz ścienny na 12 miesięcy nowego roku gdzie każdy miesiąc będzie miał duże zdjęcie mojej kochanej przyjaciółki..Jestem bardzo wdzięczny jej za to że była ze mną tyle lat..Wierzę w to że kiedyś sie spotkamy jak to ujęła pieknie Jolabuk tam na górze i nie to że mi ktoś gdzieś tak powiedział czy napisał o jakimś moście.Ja to czuje i w to głęboko wierzę bo za dużo było dobroci i kochania miedzy nami i czasu spędzonego razem to nie pójdzie ani na marne ani w zapomnienie...Chwilowe rozstanie...Teraz po tej bolącej stracie kocham inne koty bardziej i będę pomagał im jak tylko nadarzy sie okazja....Alija - Wszystkiego dobrego i nie wstydź sie płakać ja facet 42 lata tak robię po powrocie z pracy biorę zdjęcie i placzę z tym że ten płacz powoli zamienia sie w radość i mile wspomnienia które były....

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Pon gru 09, 2024 17:27
przez Anna2016
Współczuję straty Koteczki [*][*][*]

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Pon gru 09, 2024 19:17
przez Alija
Mariusz56, Tobie też życzę wszystkiego dobrego. Mogę tylko pozazdrościć, że udaje Ci się przywoływać dobre wspomnienia, to o wiele łatwiejsze, kiedy kot nie odchodzi w kwiecie wieku.
Może rozważysz w przyszłości przygarnięcie pod swój dach kolejnego kota w potrzebie. Myślę, że Twój dom to dobry dom.

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Wto gru 10, 2024 1:06
przez Silverblue
Bardzo wzruszający wpis. Współczuję bardzo straty koteczki. Moja odeszła ponad miesiąc temu.
Mieliście oboje wielkie szczęście że trafiliście na siebie i spędziliście razem tyle cudownych lat. :)
Smutek i żal jest też teraz w naszym domu, ale już też pojawia się spokój i pomaga świadomość że ona nie cierpi. I też wiem, że się kiedyś spotkamy. Trzymaj się w tych trudnych dniach.

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Wto gru 10, 2024 18:15
przez Sigrid
Masz fantastyczne wspomnienia. Tęsknota niestety nie mija, trochę przygasa, ale zawsze gdzieś się tli. Cholerne kotki - zawsze żyją za krótko.
Plastrem na pustkę jest inne futro w domu - też potrzebujące miłości. Podejrzewam, że się u Ciebie niebawem takie mruczydło rozgości, czego Ci życzę. A Ty rozgość się na miau :)

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Czw gru 12, 2024 15:07
przez Mariusz56
Mój dom odkąd zamieszkaliśmy z kotką u mnie w nowym miejscu czyli ok.12 lat jest i zawsze był zresztą oazą spokoju.W moim domu nigdy nie było miejsca na awantury na krzyki a wszystkie nieporozumienia zawsze były wyjaśniane na spokojnie.W moim domu nigdy nie paliło sie papierosów nie było imprez po prostu zawsze było i jest cisza i spokój i może dlatego kotka mając takie warunki żyła ze mną aż 16 lat ? Nie wiem ale uważam że w normalnym ciepłym domu żyje się lepiej i chyba dłużej to samo tyczy sie i ludzi....Bynajmniej Na razie a jest okres zimowy nie planuję żadnego adopcji żadnego kociaka...Może na wiosnę? A i to nie jest pewne...To prawda że tęsknota nie przemija ona będzie zawsze z tym że nie już taka nasilona jak to ma miejsce w pierwszych dniach rozłąki...

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Czw gru 12, 2024 18:09
przez anka1515
Koteczko (*)
Życie pisze swoje scenariusze
Nie wiadomo kiedy coś futrzastego stanie na twojej drodze
Odejście ich bardzo boli
Dobrze ze masz miłe wspomnienia

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Pt gru 13, 2024 9:17
przez Sigrid
Mariusz, napinki nie ma. Po prostu kiedyś czujesz, że chcesz dać dom mruczydłu i ono się znajduje :) A czasem potrzeba się pewnie nie pojawia...

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Czw gru 26, 2024 19:25
przez Mariusz56
Witam ponownie.Niedługo minie już miesiąc jak rozstaliśmy się z kotką.To prawda że Czas jest lekarstwem na wszystko co zostało utracone na żal i smutek także.Większość czasu wypełnia mi teraz praca inni ludzie załatwianie pilnych spraw itd...Są dni że nawet nie mam ani siły ani zdrowia by wspominać swoją 16-letnią przyjaciółkę...I tu pojawia się u mnie problem a nie wiem czym może być spowodowany.Otóż od 3 tygodni dzieje się w domu coś dziwnego a mianowicie już cztery razy widziałem kątem oka w niespodziewanych momentach sylwetkę czegoś czarnego i małego.Pierwszy raz miało to miejsce pod stołem potem za kilka dni kątem oka jakby coś wyszło z łazienki przez zamknięte drzwi- pomyślałem że mam jakieś zwidy ponieważ jestem osobą zdrową psychicznie niepijącą i nie bujającą w obłokach uznałem to za psocenie mi przez mój umysł..Ale jak wczoraj zobaczyłem w ułamku sekundy jak coś zeskakuje z fotela na podłogę to aż mimowolnie ciarki mi przeszły po całym ciele..Boże przecież moja kicia zawsze by się napić wody lub coś zjeść musiała wskoczyć na fotel a potem na szafkę i z powrotem w kuchni bo tam był jej kącik żywieniowy...Znamy wszyscy historię o tęczowym moście i tam dopiero się spotkamy...Chyba nie jest tak że mam w domu ducha swojej najwierniejszej kochanej i całowanej miłości?....

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Czw gru 26, 2024 22:36
przez jolabuk5
ROMANTYCZNOŚĆ.

Nie wierz im, Kuba. Ja wiem swoje,
i - nie ustąpię, chociaż oni
wszystko tłumaczą naukowo,
nie wierzą wróżbom z kart i z dłoni.

Ja ? Rzeczywistość tworzę własną?
Pazury skrobią. Każdy słyszy,
a pod podłoga, zbite ciasno
boją się niewidzialne myszy...

Że przywidzenia ? I cóż z tego -
to kto firanką tam porusza ?
I tak wogóle - co w tym złego,
że mieszka w domu kocia dusza ?

Nie słuchaj, Kuba. Właz, bo zimno.
Kuchnia - czy fotel ? Może mleka ?
Wiem, Twoja pręgowana dusza
ciągle sie łasi do człowieka.

Caty – Kararzyna Ryrych

Zajrzyj też na ten wątek - dużo w nim podobnych opowieści.
viewtopic.php?f=8&t=194190

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Czw gru 26, 2024 23:15
przez errato
Sigrid pisze:Masz fantastyczne wspomnienia. Tęsknota niestety nie mija, trochę przygasa, ale zawsze gdzieś się tli. Cholerne kotki - zawsze żyją za krótko.
Plastrem na pustkę jest inne futro w domu - też potrzebujące miłości. Podejrzewam, że się u Ciebie niebawem takie mruczydło rozgości, czego Ci życzę. A Ty rozgość się na miau :)

Podpisuję się pod każdym słowem!

Re: Moja piękne świadectwo życia z kotem

PostNapisane: Pt sty 03, 2025 15:51
przez zuza
Współczuję straty.

A kocie duchy jak najbardziej się pojawiają.