jolabuk5 pisze:Sabcia znowu nie ma apetytu... A już tak ładnie jadła Dziś prawie nic...
Sabciu jedz koteńko
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
jolabuk5 pisze:Sabcia znowu nie ma apetytu... A już tak ładnie jadła Dziś prawie nic...
jolabuk5 pisze:Sabcia trochę zjadła, na razie nie zauważyłam, żeby zwracała. Nie leży w pozycji bólowej, po prostu poleguje sobie w budce. Reszta kotków zjadła rano sniadanko i teraz się pochowały. Mini jak zwykle w kanapie, Kitka na szafie, a Calineczka znalazła sobie ciepłą miejscôwkę za fotelem, pod kaloryferem, któego stare żeberka nie siegają do podłogi i jest tam spora luka, akurat na spragnionego ciepła kota
Uświadamiam sobie, jak dużo zajęć mi ubyło - nie muszę pilnować podawania co 12 godzin insuliny po sprawdzeniu cukru. To się wydaje drobnostką, ale od 7 lat wszystkie dni były podzielone na 12-godzinne odcinki, czasami przesuwające się, kiedy zbyt niski cukier nie pozwalał podać insuliny i trzeba było badanie powtarzać nawet kilka razy po kolejnych godzinach, aż poziom cukru wzrósł na tyle, żebyby insulina nie wywołała hipoglikemii. Od roku doszły kolejne czynności. Nie szykuję już przed podaniem insuliny pozostałych leków, które (poza apelką) trzeba było zawiesić w niewielkiej ilości wody i podać strzykawką do pysia. Z jedzeniem biegam juz tylko za Sabcią, reszcie wystarczy je postawić na talerzykach.
Usia bardzo lubiła liofilizowane przysmaki - kiedyś dostawała je raczej rzadko i stanowiły ogromną atrakcję, od czasu problemów z apetytem starałam się, żeby zawsze były dostępne, gdyby tylko Usi zachcialo się poskubać. Korzystała Mini, której "filozofowane miąsko" też bardzo smakuje - i od paru miesięcy - Sabcia. Chociaż delikatny przewòd pokarmowy Sabci chyba nie zawsze jest zachwycony tym przysmakiem. W okresach gorszego samopoczucia i braku apetytu Sabcia nie sięga po liofilizowane kawałeczki.
O, Sabcia na chwile wyszļa z budki, przeszła się po pokoju, ale szybko wróciła do budki. Przez to niejedzenie jest sļabiutka.
Nie odwołałam wizyty u weta, zaplanowanej dla Usi - może zamiast niej pojedzie Sabcia...
jolabuk5 pisze:Niestety, muszę napisać tę smutną wiadomość - Usia nie żyje. Umarła przed południem, znalazłam ją leżącą na podłodze, wyglądało, jakby wracała z kuwetki do swojego ulubionego kącika na oknie.
Leżała bardzo spokojnie, trochę kupki się pojawiło... Myślę, że serduszko nie wytrzymało tylu chorób. Umarła cichutko, bylam przeciez w domu, a nic nie słyszałam...
Smutno bardzo, to była najbardziej kochana koteczka, miała do mnie takie zaufanie, od lat grzecznie poddawała się wszystkim zabiegom, związanym z leczeniem cukrzycy, a teraz jeszcze tarczycy, nadciśnienia, serduszka...
Żegnaj, Maleńka, już nic nie boli.....
Meteorolog1 pisze:jolabuk5 pisze:Niestety, muszę napisać tę smutną wiadomość - Usia nie żyje. Umarła przed południem, znalazłam ją leżącą na podłodze, wyglądało, jakby wracała z kuwetki do swojego ulubionego kącika na oknie.
Leżała bardzo spokojnie, trochę kupki się pojawiło... Myślę, że serduszko nie wytrzymało tylu chorób. Umarła cichutko, bylam przeciez w domu, a nic nie słyszałam...
Smutno bardzo, to była najbardziej kochana koteczka, miała do mnie takie zaufanie, od lat grzecznie poddawała się wszystkim zabiegom, związanym z leczeniem cukrzycy, a teraz jeszcze tarczycy, nadciśnienia, serduszka...
Żegnaj, Maleńka, już nic nie boli.....
Dopiero teraz przeczytałem. Usia [*]
jolabuk5 pisze:Sabcia trochę zjadła, na razie nie zauważyłam, żeby zwracała. Nie leży w pozycji bólowej, po prostu poleguje sobie w budce. Reszta kotków zjadła rano sniadanko i teraz się pochowały. Mini jak zwykle w kanapie, Kitka na szafie, a Calineczka znalazła sobie ciepłą miejscôwkę za fotelem, pod kaloryferem, któego stare żeberka nie siegają do podłogi i jest tam spora luka, akurat na spragnionego ciepła kota
Uświadamiam sobie, jak dużo zajęć mi ubyło - nie muszę pilnować podawania co 12 godzin insuliny po sprawdzeniu cukru. To się wydaje drobnostką, ale od 7 lat wszystkie dni były podzielone na 12-godzinne odcinki, czasami przesuwające się, kiedy zbyt niski cukier nie pozwalał podać insuliny i trzeba było badanie powtarzać nawet kilka razy po kolejnych godzinach, aż poziom cukru wzrósł na tyle, żebyby insulina nie wywołała hipoglikemii. Od roku doszły kolejne czynności. Nie szykuję już przed podaniem insuliny pozostałych leków, które (poza apelką) trzeba było zawiesić w niewielkiej ilości wody i podać strzykawką do pysia. Z jedzeniem biegam juz tylko za Sabcią, reszcie wystarczy je postawić na talerzykach.
Usia bardzo lubiła liofilizowane przysmaki - kiedyś dostawała je raczej rzadko i stanowiły ogromną atrakcję, od czasu problemów z apetytem starałam się, żeby zawsze były dostępne, gdyby tylko Usi zachcialo się poskubać. Korzystała Mini, której "filozofowane miąsko" też bardzo smakuje - i od paru miesięcy - Sabcia. Chociaż delikatny przewòd pokarmowy Sabci chyba nie zawsze jest zachwycony tym przysmakiem. W okresach gorszego samopoczucia i braku apetytu Sabcia nie sięga po liofilizowane kawałeczki.
O, Sabcia na chwile wyszļa z budki, przeszła się po pokoju, ale szybko wróciła do budki. Przez to niejedzenie jest sļabiutka.
Nie odwołałam wizyty u weta, zaplanowanej dla Usi - może zamiast niej pojedzie Sabcia...
Chikita pisze:Zwierzaki czują, niestety. Pamiętam jak moja nagle zaczęła unikać psa parę godzin przed jego odejściem i nie wiedzieliśmy dlaczego. Dopiero rano poznaliśmy przyczynę. Stanęło w nocy serduszko. Zasnął i się nie obudził. Od tego czasu nie mogę się zdecydować na psa.
My niedługo jedziemy na badanie. Stresuje się i mam w głowie różne scenariusze. Niestety przeważają te gorsze, bo jeszcze spotkanie z szefową mnie czeka jak kota będzie dochodzić do siebie po narkozie. Chciała to przełożyć, ale chyba lepiej mieć to z głowy i jak dobić to najlepiej dzisiaj.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 154 gości