Wszystko zaczęło się jak dobry horror.
Na forum trafiłem miesiąc temu, kiedy rozpaczliwie szukałem informacji jak pomóc chorej kotce. Teraz tak się zastanawiam, dlaczego ja podobnie jak większość ludzi, chcę się komunikować online z innymi właścicielami kotów tylko w sytuacji choroby albo innych problemów. Może my w Polsce już tak mamy... Zauważyłem, że na anglojęzycznych stronach ludzie raczej idą w kierunku chwalenia się kotami i ich akcjami, wątki o chorobach kotów to tylko część a nie większość dyskusji. Ale nie narzekam, bo w sumie chodzi przecież o to, żeby sobie pomagać.
Imka, jedno z pierwszych zdjęć, ok 2 lata temu.
Historia jej imienia jest długa i ciekawa, kiedyś ją opiszę
Historia choroby na szczęście krótka i zmierza ku szczęśliwemu końcowi szybciej niż rządy Putina... niech mu ziemia lekką będzie, byle szybko.
Pojechaliśmy kontrolnie do lekarza bo była jakaś... dziwna. Zachowywała się jak normalny kot. A to dla niej nietypowe. Leżała i wygrzewała się na słońcu całymi dniami, jadła tylko kiedy przyniosłem jej miskę po nos, nie znikała na całe noce, nie czyściła misek po innych kotach, nie była najbardziej mobilnym i ciekawskim kotem z całej ekipy. Czyli coś było nie tak.
Badanie krwi wykazało, że jest tragicznie, czerwone krwinki RBC na poziomie nadającym się tylko do transfuzji, 1.41 (norma: 6.5-10), hemoglobina HGB 2.5 (norma: 8-15), hematokryt 8.0 (norma: 24-45). Nerki i węzły chłonne w brzuchu powiększone. Podejrzenie suchego fipa, ale ogólnie bez transfuzji nie było co myśleć o diagnozowaniu ani o tym co robić dalej. Więc na szybko dostała sterydy, antybiotyk i silną dawkę GS-411. Ta dawka ją mocno rozłożyła, następnego dnia była wyraźnie osłabiona, więc nie czekałem z transfuzją, tylko od razu polecieliśmy z oznaczeniem grupy krwi i przetoczeniem 1 jednostki. Akurat miałem kasę odłożoną na motor.......i w tym roku mogę sobie pojeździć co najwyżej na Imce Spędziła 3 dni w szpitalu, kosztowało to wszystko fortunę, ale chodziło o czas. Po 3 dniach czuła się na tyle dobrze, że wróciła do domu. Lek antyfipowy dostawała jeszcze przez kilka dni, bo w sumie to do dziś nie wiadomo co jej było, nie miała płynu w brzuchu, a wielokierunkowa diagnostyka kosztuje oraz wymaga pobrania kolejnych próbek co przecież dodatkowo obciąża organizm.
Od transfuzji minęły 3 tygodnie i na morfologii wyszło że parametry podniosły się ponad dwukrotnie w porównaniu do stanu sprzed transfuzji, nadal nie jest to norma, ale jest już wyraźnie lepiej.
W sobotę, czyli 3 dni temu zaczęła dbać o siebie, czyścić futerko, myć pyszczek, a dziś po raz pierwszy usłyszałem mruczenie Dlatego postanowiłem to wszystko opisać, bo wygląda na to, że wreszcie najgorsze mamy za sobą, a może komuś przydadzą się informacje medyczne. Imka dziś już nie siedzi skulona jakby ją bolał brzuszek a tak siedziała jeszcze tydzień temu. Większosć czasu spędza u mnie na kolanach, jeśli leży to w wygodnej pozycji. Nadal jej coś dokucza, ale wygląda na to że z dnia na dzień jest lepiej, z każdym dniem jest coraz bardziej aktywna. Przez cały czas jest na intensywnym tuczu wątróbką zawierającą dużo żelaza, którą na szczęście bardzo polubiła. A ja przy okazji dokonałem odkrycia, że w wątróbce doskonale przemyca się tabletki. Zostałem więc przemytnikiem.
Przez dwa tygodnie prawie nie mierzyłem jej temperatury. Miała doskonały apetyt, więc całe dnie spędzała na podwórku, czasami też noce. Było ciepło a Imka bardzo marudzi kiedy musi siedzieć w domu. Kilka razy zmierzyłem ją rano przy śniadaniu i temp była w normie. Ale wieczorem po bardzo upalnym i trochę deszczowym piątku spędzonym w gęstych krzakch zmierzyłem jej temperaturę. Miała 40°i powiększone węzły chłonne szyjne. Od razu skończyła się przepustka na podwórko. Do rana wszystko wróciło do normy, ale mimo to od soboty siedzi w domu i może to dobrze, bo wreszcie zaczęła dbać o siebie, wcześniej futro miała zaniedbane. Dostaje nieregularnie furosemid na nerki, dostała cestal na robaki, pastę odkłaczającą, pastę na układ moczowy, tabletki drożdżowe na futerko. Nadal ma jeden, lewy węzeł chłonny szyjny trochę powiększony, ale temperatura jej z każdym dniem spada o 2-3 kreski. Dziś ma 38.9, więc nie pojedziemy do lekarza, wczoraj to mieliśmy w planach. Imka baaaaardzo prosi o wyjście, kwili co chwilę, biega od drzwi do drzwi. Jeśli wieczorem nie będzie gorączki to wyjdzie na noc, w nocy ma być u nas ponad 20° i bez deszczu.
Od dawna mówię na nią pozycjonistka, bo pozycje do spania wybiera wyjątkowe.
j.w.
można i tak
dwa koty po bokach śpią normalnie, w środku Imka śpi jak... Imka
Moja cała trzoda domowa to 8 kotów, ale w związku z tym co się stało, moją obecność na forum dedykuję Imce.
Na koniec taka prośba o zdiagnozowanie objawów. Imka od czasu jak zachorowała tak dziwnie wzdryga ogonkiem. Tak jakby coś jej przeszkadzało albo bolało albo swędziało. Wygląda to jak tik nerwowy, ale wcześniej nigdy tego nie miała. Dlatego dostała lek na robaki, ale to nie przeszło. Szukałem informacji co to może być, ale nigdzie nic nie ma na ten temat.
\z?ZZ\;/....................................................................................................................................................................................................................................................................................../[p------------------------------------------------------|P_p-\P{:;szaaa666666666666