Hej
Napisałam w rozpaczy
post o trudnej kotce, a potem, zainspirowana głównie słowami Blue, jednak postanowiłam przetrzymać kocie docieranie i... dwie godziny trudu, kiedy Piumino uciekał i nie wiedział, co robić, a teraz... jest dobrze
Dziękuję, dziękuję. Jestem panikarą, chyba 5 lat nie miałam kotów przed Piumino, wiele zapomniałam, a Pagnotta cóż - jest TRUDNA, ale sam fakt, że się dogadali, to ogromny kamień z serca, teraz możemy ją dalej diagnozować i po prostu spokojnie czekać, żeby jej zdrowie wyszło na prostą.
I oficjalnie założę swój wątek.
Kiedyś byłam na tym forum, kiedy jeszcze nazywało się rokcafe
poznałam trochę miłych osób, miałam stąd kota, potem sobie poszłam na długi czas.
Dziś mieszkam we Włoszech i od niedawna znowu mam koty.
Piumino ma nieco ponad rok, jest szczupłym brunetem z bielmem na oku i przyciętym uszkiem - karmicielki planowały pierwotnie "zwrócić" go do kolonii, w której żył, ale zobaczywszy, jak bardzo pragnie kontaktu z ludźmi i jak bardzo jest cywilizowany, postanowiły poszukać mu rodziny. To złoty kot, sama miłość w czarnym futerku, stąd i imię - Pierzynka.
Pagnotta pierwotnie nazywała się Nitta, sycylijskie zdrobnienie od Benedetta, błogosławiona, bo znaleziono ją w stanie, w którym nie dawano jej szans na przeżycie, potrąconą przez samochód, malutką. Została jednak uratowana. No i teraz trafiła do nas. Dziwna, dzika, niedowidząca, niespecjalnie ufna do ludzi, niezsocjalizowana, choć wychowana od maleńkiego przez człowieka. Nie wnikam, teraz już ja się nią zajmę, no i Piumino. Nazwaliśmy ją Pagnotta, chlebek, bo jest wielka i puchata.
I tak to się żyje w tych Włoszech. Pozdrawiamy!
PagnottaPiumino