Drapak dojechał. Rufi P-8A.
Zapakowany w tysiącpińcet warstw folii ochronnej, więc nieźle się zmachałam samym rozpakowaniem przesyłki (i zabieraniem folii z kocich łap i zębów).
A potem udało mi się go zmontować (tylko raz dzwoniłam do producenta).
Jakiś wielki ten drapak, większy niż na zdjęciach w internecie...
Na razie postawiłam go w przedpokoju, żeby Celinka miała go "w przelocie" i z nim się zapoznała. Owszem, poleżała na środkowej półce nawet dłuższy czas i... tyle na razie. Kocimiętki nie będę próbować, bo jak dotąd nie sprawdzała się. Będę uczyć kota perswazją, przykładem i kulturą osobistą.