Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
pibon pisze:U nas sie dzwoni normalnie na 911 i oni lacza z kim trzeba. Polaczyli go z Animal Control, ktorzy normalnie by od razu przyjechali, bo gatunek pod ochrona ale poniewaz jest ich zdaniem epidemia ptasiej grypy u dzikich ptakow, to nie przyjada. Baba powiedziala, ze zadna fundacja i zaden wild life rehabiltator nie przyjmie ptaka teraz, bo grypa ptasia jest bardzo zakazna. Jeszcze chyba od siebie glupot dodala, bo przeszukalam internet i nie ma ani jednego przypadku, zeby ta choroba przeszla na koty czy psy. I wcale sie nie przenosi przez dotyk.
Pojechalam, obszukalam ale nie bylo zwierzaka. Pomyslalam, ze tak jak nasz kogucik Rusty, na noc na pewno schowal sie do swojej kryjowki. Zawiozlam kocia puszke, kupilam mieso, postawilam mu to razem z woda w miejscu, gdzie malz go widzial w ciagu dnia. Jakis facio powiedzial, ze go tam widuje juz od jakiegos czasu. Pewno zwierzak tam sie kreci, bo moze ludzie mu tam rzuca cos czasem. Jutro pojade za dnia, oby byl to nakarmie. Obdzwonie sama fundacje, nie wierze ze sa tak bezduszne, jak ta baba z ktora rozmawial malz.Nienawidze takich sluzbistow. Nie wystarczy, ze powie, ze nie moze pomoc to jeszcze nagada jakis bzdetow nie wiadomo po co.
jolabuk5 pisze:Moja lokatorka ładnie się urządziła w kawalerce, dokupiła (za moją zgodą) stojącą lampę i kontenerek pod stół - bo używa go jako biurka - obie rzeczy z Ikei, po 70 zł. A teraz wymieniła kanapę - co prawda ta już kosztowała 250 zł, ale wygląda na całkiem nową, wystawiona była za 550, czyli lokatorce udało się utargować 300 zł (nowe takie podobno kosztują 1200).
Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Meteorolog1, zuzia115 i 105 gości