Mam POWAŻNY problem. Mój kot przydomowy przechodzi z podwórka poczty na nasze podwórko przez niewielką dziurę w płocie, w rogu podwórka. Podczas jakichś robót na poczcie dziurę zasłonięto stertą rupieci i kot nie przeszedł, jedzenie było nieruszone. Ewa mrau, która ciągle jeszcze przychodzi mi pomagać, zrobiła dziurę w innym miejscu. Dużą. Kot przeszedł, ale przeszedł też- na podwórze poczty - pies sąsiadki. Sąsiadka miała problem, bo pies nieposłuszny, nie chciał wrócić (może nie umiał). Zasłoniła dziurę kartongipsową płytą. Ewa odsłoniła dziurę, bo przecież kot musi jeść. W dodatku zmusiła mnie do telefonowania do sąsiadki, żeby ustalić, co się stało. Teraz jest problem, bo sąsiadka twierdzi, że dziura musi być zasłonięta, a dodatku twierdzi, że ja mam tę siatkę naprawić, skoro "zepsułam". O rany, 20 lat karmię tu koty i nigdy nie było problemów, a teraz nie dość że kot będzie miał problem z dotarciem do jedzenia, to jeszcze mnie w końcu obciążą finansowo za naprawę siatki...