Którejś zimy chyba, w nocy poszłam do kuchni a tu huk i na parapecie ląduje COŚ i to COŚ się we mnie oblrzymimi oczami WPATRUJE Mało zawału nie dostałam. A to była sowa. A mieszkam na 6 piętrze....
Nie jestem na działce, siedzę w Warszawie. Nie mam weny na pisanie, źle się czuję i nic mi się nie chce. Mam nadzieję że nie dopada mnie depresja. Przesyłam Wam karteczkę na dobranoc.