Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna pomoc
Napisane: Czw paź 27, 2022 16:28
Dzień dobry,
dzisiaj się załamałam. Proszę o rady. Mam kotka, że schroniska, którego przygarnęłam w wieku 10 lat, w 2019 roku. Miał wyrywane zęby, rok temu podejrzewany chłoniak ze względu na nawracające stany zapalne trzustki i jelit. Od roku jest na dawce sterydu, chłoniaka nie potwierdziła biopsja. Ale do sedna sprawy. W lipcu zmarł nagle mój tata, który miał swojego kota. Musiałam podjąć decyzję, by się nim zaopiekować. Kot taty miał robione badania na choroby zakaźne, mój kot w schronisku też był negatywny. Rutynowo, poszłam z kotem bo miałam wrażenie, że jednego wieczoru nie widzi na oczy (wchodził w ściany), poszłam do weterynarza, oczy zdrowe. Więcej takich objawów nie było.
Zrobili mu też badania krwi i USG. USG jamy brzusznej w porządku, z badań wyszła anemia (hemoglobina 6), lekarz nie bardzo wiedział skąd ta anemia. Dodam, że kotek ostatnimi czasy podjada żwirek z kuwety. Byłam pewna, że choroby zakaźne są wykluczone, ale dla pewności zrobiliśmy testy płytkowe. Wyszły oba pozytywne... Jeden dwie grube krechy, drugi z jedną taką ledwo widoczna.
Jak to się mogło stać??? Zresztą już nie ważne jak, tylko co robić? Lekarz dał hemodol na anemię, powtórne badania za 2 tygodnie. Kotek czuje się dobrze, nie ma żadnych innych objawów, niekiedy zaparcia ale na to dostaje steryd.
Czy anemia świadczy o tym, że wirus białaczki zaatakował szpik kostny? Jakie są rokowania? Czy próbować interferonu?
Bardzo proszę o rady. Jestem już w dołku, nie dość, że w żałobie, to sama teraz nie wiem czy przez swoje połączenie kotów nie zrobiłam im krzywdy
dzisiaj się załamałam. Proszę o rady. Mam kotka, że schroniska, którego przygarnęłam w wieku 10 lat, w 2019 roku. Miał wyrywane zęby, rok temu podejrzewany chłoniak ze względu na nawracające stany zapalne trzustki i jelit. Od roku jest na dawce sterydu, chłoniaka nie potwierdziła biopsja. Ale do sedna sprawy. W lipcu zmarł nagle mój tata, który miał swojego kota. Musiałam podjąć decyzję, by się nim zaopiekować. Kot taty miał robione badania na choroby zakaźne, mój kot w schronisku też był negatywny. Rutynowo, poszłam z kotem bo miałam wrażenie, że jednego wieczoru nie widzi na oczy (wchodził w ściany), poszłam do weterynarza, oczy zdrowe. Więcej takich objawów nie było.
Zrobili mu też badania krwi i USG. USG jamy brzusznej w porządku, z badań wyszła anemia (hemoglobina 6), lekarz nie bardzo wiedział skąd ta anemia. Dodam, że kotek ostatnimi czasy podjada żwirek z kuwety. Byłam pewna, że choroby zakaźne są wykluczone, ale dla pewności zrobiliśmy testy płytkowe. Wyszły oba pozytywne... Jeden dwie grube krechy, drugi z jedną taką ledwo widoczna.
Jak to się mogło stać??? Zresztą już nie ważne jak, tylko co robić? Lekarz dał hemodol na anemię, powtórne badania za 2 tygodnie. Kotek czuje się dobrze, nie ma żadnych innych objawów, niekiedy zaparcia ale na to dostaje steryd.
Czy anemia świadczy o tym, że wirus białaczki zaatakował szpik kostny? Jakie są rokowania? Czy próbować interferonu?
Bardzo proszę o rady. Jestem już w dołku, nie dość, że w żałobie, to sama teraz nie wiem czy przez swoje połączenie kotów nie zrobiłam im krzywdy