Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna pomoc

karpik88 pisze:Zuza, a od czego to zależy, w jakim czasie zużywa się krew po transfuzji?

Nie wiem. U nas to tak wyglądało jakby coś ja niszczyło. Wirus białaczki?
Ale to tylko moje wyobrażenia...

karpik88 pisze:Zuza, a od czego to zależy, w jakim czasie zużywa się krew po transfuzji?

Od jakości podawanych krwinek ale przede wszystkim od tego czy u kota zachodzi proces niszczenia krwinek lub ich utraty.
Gdy tylko i wyłącznie szpik nie pracuje (lub wystąpiło krwawienie które jest już opanowane) a krew/koncentrat krwinek jest dobrej jakości - to taka krew utrzyma się długo.
Gdy kot krwinki traci bo je niszczy lub występują krwawienia (np. przy nowotworze etc) - wtedy transfuzja pomaga na dużo krócej.
Koleżanka miała koteczkę z nowotworem szpiku, nie produkował żadnych krwinek praktycznie, jej podanie krwi pomagało na około 3 tygodnie. Miała ich wiele, w ten sposób udało się kotce przedłużyć sporo życie bo dłuższy czas zapewniało jej to dobry komfort, niestety z czasem choroba postępowała.
Moja Czarna krwinki z ostatniej jej podanej transfuzji zniszczyła w dobę do cna.

Rozumiem. Blue - myślałam, że Czarna żyje... Wspominałaś ją kilka razy, myślałam, że jest z Tobą cały czas.

Cezary jest słaby, ale ma apetyt. Przed chwilą przywitał mnie w łazience i mruczal. Nie wiem czy mruczy z radości czy ze strachu?

Ostatni kolor różowych błon śluzowych zniknął...

Kupiłam dziś jeszcze virbagen omega z nadzieją, że coś pomoże...

Czarna nie żyje, umarła 1 stycznia, ale nie zabiły jej niedokrwistości z którymi żyła tyle lat tylko nowotwór trzustki i infekcja którą przyniosłam z kociakiem - nie wiem co bardziej

Była w terminalnym, ostatnim stadium nowotworu, ale infekcja jej nie pomogła.
Po tej ostatniej nieudanej transfuzji podniosła się sama, Czarna wtedy nie umarła.

Bardzo mi przykro że Cezary nie czuje się lepiej, że jest coraz bledszy

Rozumiem, dlatego pewnie często jesteś wyczulona na te trzustkę. 1 stycznia to też taka data, nowy rok...

Cezary odziwo zaczął do nas przychodzić nad ranem i mruczeć, był wczoraj i dzisiaj. Poza tym większość czasu śpi. Ale te wizyty są wyjątkowe, bo nie wiem czy on coś przeczuwa? Czy się żegna, czy się boi i dlatego przychodzi... Czy zdarzy się jakiś cud? A ja dzisiejsza noc spędziłam na koszmarach sennych dotyczących ostatniej wizyty u weterynarza...

Hej, hej co U Was? Jak kotek? A Ty jesteś w szpitalu? Odezwij się.

Hej, hej co U Was? Jak kotek? A Ty jesteś w szpitalu? Odezwij się.

Kotek bez zmian, trzyma się, jak na spadające wyniki, albo dobrze maskuje. Nie widać bólu póki co, oddechy w normie. Ale to takie głupie "oczekiwanie" aż coś się zacznie złego

był dzisiaj u nas rano, poza tym śpi w pudełku lub w łazience, schodzi coś zjeść.

Ja jutro do szpital, kotek zostaje pod opieką mojej mamy. Stracę kontrolę nad sytuacją, co nie wpływa dobrze na moją kondycję psychiczną. A i pewnie Cezary odczuje, że mnie nie ma

Dzięki za zainteresowanie.

Oby wszystko było dobrze. I u Ciebie i u kotka :ok:

Trudny czas, oby udało Wam się przetrwać! :ok:

Szybkiego, szczęsliwego powrotu z malutem do domu i do Cezarego :1luvu:

Czytam od początku, kibicuję, wspieram..
Trzymaj się i trzymajcie się ciepło!
Niech będzie dobrze. :ok:

Cos wiadomo?
Karpik pewnie w szpitalu.. :ok:

Cisza...., czekamy....

Jesteśmy już w domu maluszek, Cezary i ja. Nie pisałam, bo nawet nie miałam sily, szpital to inny świat. Cezary doczekał mojego powrotu, na moje oko schudł, ale z relacji mamy jest aktywniejszy niż wcześniej. Dziąsła nadal blade. Cieszymy się każda chwilą w powiększonym gronie...

Jak to jest? Transfuzja była 4 listopada, tamtych krwinek już nie ma, nie produkuje nowych, więc skąd ma siły do życia?

Dziękuję za zainteresowanie i trzymajcie kciuki, cuda się zdarzają...

Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna pomoc

Kto przegląda forum