karpik88 pisze:Chyba zabrakło mi zwykłego "przykro mi" czy coś w tym stylu. Ale może tak było lepiej, profesjonalnie i bez emocji. Albo ona je ukrywała, bo na pewno to nic przyjemnego. Ja bardzo płakałam, teraz żałuję bo Cezary to słyszał i mruczał. On chciał mnie pocieszyć w chwili kiedy sam odchodził... Później wzięłam go na kolana, podała mu znieczulenie, odłożyłam go do kontenera, zrobiła swoje a ja siedziałam i dalej płakałam z głową zanurzona w dłoniach
Dla weta to okropne przeżycie. Robią to w ciszy i starają się skrócić czas do potrzebnego minimum mając na uwadze dobro zwierzaka i właściciela. Swoje też. Mają grupy wsparcia gdzie mogą "wypłakać" się. Pomyśl, co ona mogła powiedzieć? Czy wypadało coś powiedzieć? Tobie brakowało zwykłe "przykro mi" ale innym taki tekst by mógł zawadzać. Wręcz przeszkadzać czy wywołać złość i nie potrzebne komentarze. Bo co taki wet może wiedzieć skoro nie zna zwierzaka i właściciela? Słyszałam takie teksty od Opiekunów siedzących pod gabinetem.
Blue ma rację. Wiele zależy od relacji z wetem. Z moją się przyjaźnimy. Zna wszystkie zwierzaki jakie bytują u nas. Bardzo się nimi przejmuje. Walczy jak lew o każde życie. Niestety, nie raz musiała pomóc odejść kocikowi. Taka rola DT i karmiciela.
Widziałam jak to przeżywa choć starała się zachować profesjonalność. Nie oczekiwałam od niej współczucia bo by mnie całkiem powaliło. Ale z wielkim spokojem ,choć skrępowana, patrzy jak ryczę. Staram się zawsze być spokojna gdy kot odchodzi. Dla niego i dla niej. A różnie bywa podczas usypiania. Moja histeria nie pomaga w niczym. Ale gdy zobaczę, że serce już nie bije załamuję się totalnie.
Bardzo Wam, Tobie współczuję.
Nie osądzaj jej ze swej perspektywy. Pomyśl, że ona w tym dniu mogła być "doktorem śmiercią". Tak kiedyś mnie przywitała nasza . Okazało się ,że miała dzień, ba tydzień, zapełniony pożegnaniami. Dopiero przy nas mogła ujawnić swoją frustrację. Tyle się walczy, leczy (albo i nie, bo takie przypadki są a potem do weta są pretensje) i trzeba być tą ostatnią osoba, która cenne życie odbiera.
Czasem to Oni potrzebują naszego wsparcia.