Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna pomoc

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 06, 2022 21:40 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Anna2016 pisze:
zuza pisze:Mnie iee zdaje że one przez jakiś czas czuwają koło nas. Widywałam moje zmarle koty kątem oka albo w plamie pod krzesłem. Miło mi było. Śniły mi się też zadowolone.

byłoby cudnie......

Myślę, ze tak jest, Aniu. Zostają te najbardziej kochane, bo nie moga tak od razu opuścić swoich Przyjaciół.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60194
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 07, 2022 6:30 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Gdy byłam w ciąży odszedł nasz ukochany kocurek Mały. To była przecudowne, opiekuńcza istota. Gdy chorowała jego ukochana Skierka, nosił jej jedzenie do legowiska. Miał niesamowity charakter. Mimo uszkodzenia kręgosłupa które powinno go zabić, przeżył i nauczył się chodzić. Nie mając czucia.
Niesamowity kot. Umarł w wieku 2 lat zupełnie, zupełnie niepotrzebnie :(

Nasze dziecko przyszło na świat i kilka pierwszych lat miało niewidzialnego przyjaciela - czarnego kocurka. Towarzyszył każdej kąpieli, nauce bezpiecznego schodzenia z kanapy, zasypianiu.

Ja daleka jestem od metafizycznych różnych historii, ale cały czas czuliśmy że Mały jest obok nas i pilnuje naszego potomstwa tak jak kiedyś Skierki.
Skutecznie :)

Sorry, to nie w temacie trochę, ale tak mnie naszło na wspomnienia.
Cezary czekał na Wasz powrót że szpitala, chciał Was oboje przywitać, z tego co piszesz był też takim opiekuńczym kociakiem z wielkim sercem.
Nieodmiennie przytulam :(

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro gru 07, 2022 11:21 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

jolabuk5 a co to za pamiętnik? Nie wiem, czy jestem gotowa na czytanie smutnych historii :(

Blue, fajnie, że piszesz. Ludzie mówią, że koty są fałszywe, a twój kotek pomagał drugiemu... To musiał być super przyjaciel...

Blue, byłaś w ciąży, tak jak i ja przy diagnostyce Cezarego. Też myślę, że On czekał... Umialas się wtedy tak w 100% cieszyć ta ciąża? Ja czuję się, jakbym miała rozdwojenie jaźni. Z jednej strony nowe życie, które daje dużo radości, z drugiej strony dwie straty w tak bliskim czasie. Radość miesza się z ogromnym smutkiem i tęsknota... Tak, Cezary był takim kochającym, opiekuńczym Kotkiem. On się mną opiekował, gdy byłam przed rozwodem w depresji, po rozwodzie tak samo. Był ze mną codziennie, witał mnie po pracy, budził w nocy na jedzonko i przytulanie. Później podczas pracy zdalnej umilał mi przerwy, przychodził na kolana, na biurko, łaził po laptopie. Byliśmy bardzo związani ze sobą, choć zawsze się śmiałam, podczas moich wyjazdów np. na targi w pracy, gdy mama lub kuzynka do niego przychodziły na noc, że szybko znalazłby sobie nowego kompana. W pierwszą noc gdy była u niego kuzynka, już kładł się jej na klatce piersiowej i mruczał. Nigdy nie znałam tak przyjaznego kotka...

karpik88

 
Posty: 211
Od: Nie wrz 19, 2021 9:53

Post » Śro gru 07, 2022 14:17 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Pamiętnik Babuni to chyba pierwsza historia, którą caty (obecnie pisarka, Katarzyna Ryrych) pisała na miau. Pamietnik nie jest smutny, choć opowiada o losach kotów ze schroniska w Mielcu. O schroniskowej codzienności mówi nam Babunia, stara kotka, która - podobnie jak inne opisane w Pamiętniku - znajduje w końcu domek. Pamiętnik na tym się kończy, ale życie dopisało swoje zakończenie, o którym było głośno na miau - po roku pobytu w cudownym domu Ani Babunia odeszła. Ale odeszła kochana, otoczonad czułością i troską. To właśnie o tym odejściu pisała caty w zacytowanych tu wierszach.
Pamietnik jest optymistyczny, ciepły i tak wzruszajacy, że czytajac nie sposób powstrzymać łez. Ale to są dobre łzy, oczyszczające, raczej łzy wzruszenia, dobra, miłości. Jest tajemnicą caty, jak to robi, ale tak właśnie potrafi pisać.
A tu masz próbkę stylu caty - to jedna z bajek, też pisanych przez nią na tym forum. Przypomniałam ją w ubiegłą Wigilię, którą kilka osób spędało wspólnie na miau.

...zaczynała się jesień. Ostatnie letnie burze przetoczyły się nad dachem niewielkiego domku na skraju miasteczka.
Rankiem pojawiały się delikatne mgły, a rosa, jak szklane koraliki osiadała na pajęczynach rozpiętych pomiędzy suchymi badylami.
W południe, gdy słońce przygrzewało mocniej, nad łąkami i ogrodem snuły się nitki babiego lata, powietrze pachniało dymem z ogniska i fermentującymi w trawie jabłkami.
Niebawem jednak przyszły jesienne wichury, strącając z drzew resztki liści i układając je w kolorowe, szeleszczące dywany. Po wichurach nad ogród nadciągnęły ciemne, deszczowe chmury i szare, lepkie od wilgoci mgły. W coraz szybciej zapadającym zmroku kuchenne okno lśniło pomarańczowym blaskiem jak oko morskiej latarni.
I w taki właśnie wieczór jesienna zawierucha cisnęła na szybę kuchennego okna – liść.
Siedząca na kolanach swojej pani czarno-biała kotka poruszyła się niespokojnie, zeskoczyła na podłogę i spojrzała na okno.
- List od jesieni? – zapytała pani, wstała i odkleiła liść od mokrej szyby.
Nie przypominał w niczym innych, znanych jej liści – był srebrno-szary, pokryty lekkim meszkiem, delikatnym i miękkim jak futro jakiegoś zwierzątka.
Czarno-biała kotka otarła się o liść policzkiem i cicho miauknęła, a potem spojrzała prosto w oczy swojej pani.
- Jest piękny – powiedziała pani i wyprostowała pogięte brzegi.
Rozejrzała się dokoła i wsunęła liść w pustą ramkę po fotografii.
Mijały dni. Kotka coraz częściej układała się na piecu, a jej senne mruczenie wypełniało kuchnię. I nie było dnia, żeby nie spojrzała na niezwykły liść tkwiący za szybką w starej ramce.
Pewnego dnia za oknami pojaśniało – śnieg, który przyszedł nocą okrył nagie gałęzie drzew, zasłonił jesienny bałagan i wszystko zrobiło się czyste i odświętne.
Na wystawach sklepów pojawiły się rumiane Mikołaje, kolorowe szklane kule i przewiązane kokardami pudełka.
Nadchodziły Święta.
Czarno-biała kotka od czasu do czasu wybiegała przed dom, obiegała go dokoła zostawiając sznureczek drobnych śladów, a potem, siedząc na fotelu długo i starannie myła sobie łapki.
W wigilijny poranek pani ustawiła na środku pokoju choinkę i ubrała ją najpiękniej, jak potrafiła. Na gałązkach powiesiła anioły, złocone szyszki i kryształowe sople, ale gwiazda, którą zawsze umieszczała na czubku pomięła się i straciła blask, i zupełnie do niczego się już nie nadawała.
Natomiast dziwny, niepodobny do innych liść ani trochę się nie skurczył i ani trochę nie poszarzał.
Pani uśmiechnęła się, delikatnie wyjęła go z ramki i umieściła na czubku drzewka.
Kiedy zaczęło się ściemniać, ustawiła na stole talerze – dwa dla nieobecnych dzieci, jeden dla siebie i jeden dla niespodziewanego gościa. Zaś talerz dla czarno-białej kotki postawiła na białej serwetce na podłodze tuż obok stołu.
Zapachniało czerwonym barszczem, grzybami, uszkami, smażoną rybą... woskiem ze złocistych świec i cynamonem.
- Wszystkiego najlepszego – powiedziała pani patrząc w okno, na którym mróz
pomalował fantastyczne wzory.
- Wszystkiego najlepszego – odezwał się za jej plecami cichy głos.
Pani drgnęła i rozejrzała się dokoła, ale oprócz niej i prócz kotki w pokoju nie było nikogo.
- Tak, to ja – powiedziała czarno-biała kotka . – Czy nie pamiętasz już, że w ten jeden, jedyny wieczór... ?
Pani spojrzała na nią szeroko otwartymi oczyma.
Kotka wyskoczyła na oparcie fotela i prosto pod nogi pani strąciła z czubka choinki liść.
- To jest list – powiedziała i trąciła panią nosem..
Pani uważnie przyjrzała się liściowi, ale nie było na nim żadnych liter ani żadnych innych znaków.
Kotka leciutko prychnęła i zajrzała jej przez ramię.
- Mam na imię 287. To znaczy w ogóle nie mam żadnego imienia. I nawet nie wyróżniam się niczym szczególnym. Już tak długo, zbyt długo mieszkam w boksie na prawo od drzwi i marzę o własnym domu... Co noc śni mi się fotel w Twoim pokoju i Twoje ciepłe, delikatne, kochające dłonie głaszczące moje futerko. Ale zawsze, kiedy tylko we śnie unoszę głowę, aby otrzeć się o Twoje ręce i spojrzeć w Twoje oczy, żeby powiedzieć Ci, jak bardzo Cię kocham – budzi mnie brzęk. To dzwoni mój numerek: 287. Przypomina mi, że to był tylko sen... Jeżeli znajdziesz ten list...jeżeli jakimś cudem go przeczytasz – przyjedź po mnie, proszę. Zabierz mnie stąd, zabierz mnie do domu – i daj mi imię...jeżeli jeszcze będę...
Kotka skończyła i oblizała różowy nosek.
- To musi być list ze schroniska – wyjaśniła. – Ze schroniska, w którym ktoś czeka i marzy. Jeżeli jeszcze czeka...
Pani jeszcze raz przyjrzała się liściowi, a potem narzuciła na ramiona ciepły płaszcz, wsunęła stopy w botki i razem z kotką wybiegła z domu.
Śnieg zasypał drogę do garażu, ale odgarnęła go pospiesznie paroma ruchami łopaty.
- Jeżeli jeszcze czeka...jeszcze czeka...- dzwoniło jej w uszach.
Silnik samochodu z początku nie chciał zapalić, ale w końcu auto powoli wytoczyło się na podjazd, a potem na ulicę.
- Czeka, czeka, czeka – dzwonił gdzieś w oddali srebrny dzwoneczek.
Drobne płatki śniegu osiadały na przedniej szybie, wirowały w świetle latarni jak małe, białe ćmy.
W ciemnych oknach schroniska odbijały się kolorowe światełka stojącej na dziedzińcu choinki. Pani przycisnęła guzik dzwonka i po chwili w jednym z okien zapaliło się światło.
- Wesołych Świąt – powiedziała pani, gdy zbliżył się do furtki.
- W święta nie przyjmujemy zwierząt – powiedział stróż spoglądając na czarno-białą kotkę, która niespokojnie kręciła się u stóp swojej pani.
Pani uśmiechnęła się.
- To moja kotka – wyjaśniła – i nie oddałabym jej za nic w świecie.
Stróż rzucił jej zdziwione, pytające spojrzenie.
- Przyjechałam po kotka numer 287 – powiedziała. Jeżeli jeszcze czeka, dodała w myślach.
- W święta nie wydajemy zwierząt – powiedział stróż i zawrócił w stronę baraku.
Czarno-biała kotka zgrabnie przeskoczyła ogrodzenie i zabiegła mu drogę.
- Chwileczkę – powiedziała, a stróż spojrzał na nią okrągłymi ze zdziwienia oczyma.
Moja pani była umówiona na dzisiaj rano, ale zatrzymała ją śnieżyca. Więc prosimy o kotka 287.
Stróż był tak oszołomiony, że zapomniał, że nie było żadnej śnieżycy. Przetarł oczy raz i drugi, ale kotka dalej siedziała w śniegu z miłym uśmiechem na trójkątnym pyszczku.
Stróż uszczypnął się w ucho i wrzasnął z bólu.
- To...to niemożliwe! – wykrzyknął.
- Ależ możliwe – powiedziała uprzejmie kotka. – Bardzo proszę, niech pan teraz przyniesie 287, dobrze?
- To przecież Noc Wigilijna – dodała pani. – W tę noc zwierzęta...
- Myślałem, że to bajki – wyjąkał stróż.
- To prawda – powiedziała kotka, a stróż schylił się i pogłaskał ją po grzbiecie.
- Poczekajcie – powiedział.
Śnieg osiadał na włosach pani i wąsach kotki, ale czekały cierpliwie. Skrzypnęły drzwi.
Szur, szur, szur – zaszurały buty.
- 287 – powiedział stróż patrząc na numerek przy obróżce kota, po czym podał zwierzątko prosto do wyciągniętych rąk pani.
- Jeszcze jestem – powiedział cichutko kot i wsunął głowę pod kołnierz płaszcza.
- Zgadza się wszystko? – zapytał stróż, a pani z uśmiechem pokiwała głową.
- Napisałem ten list – zamruczał kot – bo prawie zacząłem tracić nadzieję.
- A ja nie umiałam go przeczytać – powiedziała pani zapuszczając silnik.
- A ja – powiedziała czarno-biała kotka – wiedziałam o wszystkim, ale musiałam czekać do dzisiejszej nocy.
Zanim weszli do domu pani zatrzymała się na progu i odpięła obróżkę z numerkiem.
Kot spojrzał jej w oczy i zamruczał.
- Mruczek – powiedziała pani dotykając wzniesionej ku niej mordki. – Od dzisiaj na imię masz Mruczek.
- Mruczek – powtórzył kot i spojrzał w niebo. A kiedy znalezli się w domu nieśmiało wskoczył na fotel.
- To chyba możemy zasiąść do stołu – powiedziała pani i rozejrzała się za liściem, aby na powrót umieścić go na czubku drzewka. Ale liścia nigdzie nie było, za to na białym obrusie, tuż obok talerzyka z opłatkami leżała przepiękna, przypominająca śniegowy płatek, połyskująca najczystszym złotem gwiazda.
Wątek z bajką masz tutaj.
viewtopic.php?f=8&t=213613&p=12560474#p12560474
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60194
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 07, 2022 17:39 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

jolabuk5 piękne... I faktycznie nie smutne, tylko dobre zakończenie...

Przeżyłam z Cezarym trzy razy Święta Bożego Narodzenia... Szkoda, że nie będzie czwartych... Chodzę po kątach i poplakuje za moim zezikiem kochanym :( oglądam filmiki i zdjęcia i tak trudno uświadomić sobie, że już do mnie nie wskoczy na kolana...

karpik88

 
Posty: 211
Od: Nie wrz 19, 2021 9:53

Post » Śro gru 07, 2022 19:49 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Taki właśnie jest Pamiętnik Babuni, a także pozostałe bajki caty - znalazłam ich na miau ponad 20 i też mam zebrane w wersji elektronicznej... :wink: Naprawdę nie chcesz spróbować? I kiedyś poczytać synkowi? :201461
A w Wigilię zapraszam choć na chwilę na wątek w linku - mam nadzieję, że będzie równie miło i ciepło...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60194
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 07, 2022 19:52 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Jak tylko czas pozwoli to pewnie zerkne w Wigilię. Wysyłam ci mój email na PW.

karpik88

 
Posty: 211
Od: Nie wrz 19, 2021 9:53

Post » Śro gru 07, 2022 19:55 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

OK, posttaram się wysłać jeszcze dziś (pisze z tabletu, do wysłania musze otworzyć komputer). :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60194
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 07, 2022 21:41 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Wysłane! :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60194
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 07, 2022 21:54 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Dziękuję.

Mam wyrzuty sumienia. Może on się zaraził białaczka od kota moich rodziców? Miał robione testy rok temu ten kot rodziców. Wyszły negatywne. Ale dziwnym trafem wszystko zaczęło się 3 miesiące po przeprowadzce do domu rodziców... Może to ja sama skazalam go na taki wyrok? :(

karpik88

 
Posty: 211
Od: Nie wrz 19, 2021 9:53

Post » Śro gru 07, 2022 21:57 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Teraz już nic na to nie poradzisz. To jest loteria. Jeden zarażony żyje lata całe i nic a u drugiego wirus Sue pobudzą i niestety...

Nie myśl o tym. Koncentruj się na tym jaki był u Ciebie szczęśliwy.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84841
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Śro gru 07, 2022 22:06 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

A to możliwe że żył tyle lat z wirusem? On miał około 13 lat, zapalenia dziąseł, ząbków, zeby usuwalam mu dwa razy, ciągle zapalenia jelit o trzustki. Ale to też może być objawem fiv?

karpik88

 
Posty: 211
Od: Nie wrz 19, 2021 9:53

Post » Śro gru 07, 2022 22:48 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

W tym wieku zdrowie kotow lubi sie zalamac. Nie obwiniaj siebie, starszy kot, ktory nawet nigdy nie chorowal, zawsze mieszkal w domu, tez zaczyna podupadac, i zadne leczenie nie dziala.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14681
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw gru 08, 2022 7:26 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

Oczywiście że mógł żyć kilka lat z wirusem. Przy ogólnie dobrej odporności jako takiej (bo na nią składa się wiele czynników) - choroba mogła go podgryzać już od dawna, ale organizm przy Waszym wsparciu trzymał ją w ryzach, stąd przewlekłe infekcje które jednak dawały się opanowywać. W momencie robienia testu - zapewne szybkiego, mniej dokładnego niż PCR - mógł być już zarażony, ale nie mieć wirusa we krwi lub być w czasie okienka serologicznego lub test wyszedł fałszywie ujemny z innego powodu. Nawet jeszcze nie rozbuchany FeLV, sam z siebie nie dający jeszcze objawów - potrafi bardzo zwiększać skłonność kota przez długi czas do reakcji autoagresywnych - to też mogło być tło wcześniejszych problemów ze zdrowiem. Przebieg tej choroby jest bardzo indywidualny. Bywa że coś się ślimaczy miesiącami zanim padnie diagnoza, bywa że nagle tąpnie masakrycznie :(

Wszystko może spowodować aktywizację białaczki zakaźnej lub pogorszenie stanu - są to często sytuacje nie do przewidzenia. Sama przeprowadzka mogła być takim czynnikiem, ale pewnie już wcześniej się coś działo.
Tu naprawdę nie ma się co doszukiwać winy, po prostu trafiła się Wam paskudna choroba, zrobiłaś co mogłaś by kocurkowi pomóc.
Czasem po prostu się nie da zrobić nic więcej niż się zrobiło :(

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw gru 08, 2022 7:48 Re: Fiv i felv dodatnie, postępująca ania, prośba o pilna po

karpik88 pisze: Ludzie mówią, że koty są fałszywe, a twój kotek pomagał drugiemu... To musiał być super przyjaciel...


Bo durni ludzie powielają głupie gadki. Nie znają kotów. Nie starają się ich poznać. Krzywdzą je takimi stwierdzeniami. Może to dlatego by usprawiedliwić swoje okrucieństwo wobec nich. To nie pies co podlizuje się człowiekowi. Nie wiedzieć czemu ludź porównuje kota do psa i oczekuje takich samych reakcji. Lub porównuje do swych zachowań przypisując kotom najgorsze człowiecze cechy.
A koty to mądre zwierzaki. Pełne empatii, miłości ale i swego zdania. Za to je podziwiam. Czuły kot do ludzi, do innego zwierzaka nie jest czymś niezwykłym. Prowadzę DT i mam cały zakres charakterów. Nasz pierwszy kot Tigerek, od którego wszystko się zaczęło, pilnował sparaliżowanej suni. Grzał ją własnym ciałem. Mył. Odszedł dopiero od niej gdy ta zaczęła zdrowieć. Kochał naszą córkę bezgranicznie. Nie wolno było na nią głosu podnieść bo biegł z krzykiem do nas. Klął jak szewc i stawał w drzwiach zagradzając wyjście.
Przez lata widziałam wiele kocich charakterów. Widziałam też jak zmieniają się ludzie w stosunku do kotów.
Są niezwykłe. Piękne. Odciskają ślad swoich łapek w naszych sercach i duszy.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: grubysnake i 121 gości