madrugada pisze:Nolcia miała ostatnio dwie nieprzyjemne przygody. A raczej traumatyczne przeżycia.
Kilka dni temu chwaliłam się, że zawsze pilnuję szafy, żeby nie zamknąć w niej kota. A jednak… Wystarczyło, że na moment spuściłam z oczu wysuniętą szufladę. Nolisia wskoczyła do niej i przez dziurę z tyłu przedostała się do szuflady poniżej. Nie miałam szans jej zobaczyć. Zamknęłam szufladę, szafę i zajęłam się swoimi sprawami. Po jakimś czasie usłyszałam drapanie, ale pomyślałam, że drapie w spód kredensu, czasem tak robi.
Jednak nigdy nie drapała tak długo. Zaczęłam szukać. Drapanie dochodziło z szafy. Otworzyłam jedną część - kota nie ma. Otworzyłam drugą połowę - kota nie widać. Zamknęłam i usłyszałam miauczenie, ewidentnie wewnątrz szafy. Otworzyłam ponownie i z szuflady wysunęła się pręgowana łapunia.
A potem Nosieńka zaczęła buszować w reklamówce z odpadami metalowymi. Puszki były umyte, ale chyba jakiś ślad zapachu przyciągnął kocinę. Zanim zdążyłam zareagować, Nolcia zaplątała się w ucho od torby i pociągnęła ją za sobą, wzbudzając wielki hałas. Przeraziła się tak bardzo, że obiegła dwa razy mieszkanie, zanim zdołała się uwolnić od balastu. Wygłaskałam ją, ale chyba długo będzie pamiętać tę przygodę.
Swoją drogą, dziwię się, że sąsiedzi z dołu nie przyszli z awanturą, w końcu odgłos szybko przemieszczającego się metalu na podłodze z gresu musiał brzmieć jak grzmoty.
Biedna Nolinka, co za "przygody"
u mnie Daisy taka spryciula, ciągle gdzies włazi