Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 18, 2022 20:16 Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Hej! :) Kilka dni temu znalazłam kota, wybrałam się z nim od razu do weterynarza ze względu na poranione uszy i oko. Został odrobaczony, otrzymał leki i w zasadzie w razie czego jestem w kontakcie z weterynarzem. Kociak wygląda na takiego rocznego, może dwulatka? Jest również niekastrowany. Problem z nim jest natomiast taki, że jest cały czas głodny. Nie chcę go przekarmiać, podaję mu 4-5 posiłków dziennie w mniejszych porcjach, staram się wybierać mokre karmy z dużą ilością mięsa, bezzbożówki. Wszystko byłoby jeszcze w porządku, gdyby nie to, że dosłownie rzuca się na jedzenie :< Jest bardzo łapczywy, nachalny i nieważne kto bierze coś do jedzenia lub idzie do lodówki to podchodzi, podskakuje, a nawet bywa często agresywny. Nieraz już zostałam dziabnięta w nogę, bo próbowałam go przesunąć, aby nie skakał na blat. Mam również wrażenie, że po jedzeniu staje się nadpobudliwy? Bardziej zadziorny i oczekujący, że znowu mu coś dam? Z jednej strony spodziewam się, że mógł mieć ciężko (chociaż jak na bezdomniaka waży niecałe 5kg) to z drugiej zastanawiam się jak reagować. Pierwszy i połowę drugiego dnia spędził w łazience, aby się przyzwyczaił do nowej sytuacji, jego 3 i 4 dzień chodzi już normalnie po całym mieszkaniu tylko naprawdę jest trudny. Apetyt można usprawiedliwić tylko jak powinnam do niego podejść? Mam wrażenie, że źle przejdę i już mnie atakuje, wskakuje na biurka i blaty, bawić też zbytnio się nie chce, bo prędzej wygląda jakby się bał zabawek (dziś przeszła jedynie zwykła, mała piłka, ale szybko się znudził :p) Nie wspominając o podawaniu leków za co chyba mnie już nienawidzi na amen. Trochę przełamujemy lody, ale no właśnie - jak podejść do kota, który nie wiadomo do końca co przeszedł? Co jest "normalnym" zachowaniem, a co jakąś anomalią? Jakieś tipy będą mile widziane :D

Honami

Avatar użytkownika
 
Posty: 2
Od: Nie wrz 18, 2022 19:46

Post » Nie wrz 18, 2022 20:37 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Tak na początek: macie drzwi do kuchni? Zamykać, nie wpuszczać kawalera.
Podobnie z pomieszczeniem, w którym jecie posiłki.
Myślę, że on przede wszystkim wciąż pamięta czasy, gdy brzuch był często pusty, a o jedzenie być może trzeba było zawalczyć.
Dajcie mu czas.
A jak będziesz z nim u weta - skróćcie pazurki.
Boogie (15.04.2012), Bruno (5.06.2020), Nikoś (20.05.2023) & Cheetos (maj 2022)

drx Bury (')2016
drx Rudy (')2011

Cheetos

Avatar użytkownika
 
Posty: 1960
Od: Śro lip 06, 2022 17:50
Lokalizacja: - Czarna Wieś -

Post » Nie wrz 18, 2022 22:03 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Przejdzie mu, 90 procent kotow po jakims czasie robi sie wybredna. Trzeba ten czas apetytu wykorzystac i wyeliminowac chrupki, bo potem moze sie okazac, ze tylko one mu smakuja.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie


Post » Nie wrz 18, 2022 22:59 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Ja poradzę, żebyś uzbroiła się w spryskiwacz z wodą, postawiła gdzieś w dogodnym miejscu i tym nauczyła kota reakcji na słowo NIE. Koty często nie są nauczone ustępowania a to w agresję i krzywdzenie opiekunów (często zwierząt rezydentów) bardzo łatwo przechodzi. Lepiej na starcie temu zapobiec, jednocześnie nie robiąc kotu krzywdy (wiem z doświadczenia, że żaden kot nawet się na mnie nie obrażał za takie praktyki , a mam zwierzaki które nie robią krzywdy innym ani mi- nie, że są posłuszne, bo nie mają być, są po prostu nauczone "nie wolno" ... kiedy muszę użyć takiego polecenia broniąc innych i siebie) .

Nauka jest szybka, bezstresowa.. zazwyczaj kilka użyć wody wystarcza by kot nauczył się reakcji na samo "nie wolno" . Kiedy przechodzisz do sytuacji w której podejrzewasz, że będzie kot agresywny, nachalny.. miej przygotowany spryskiwacz w ręku. Jeśli kot przegnie powiedz stanowczym tonem "nie wolno" i psiknij wodą (celując w szyję- a coś tam rozpryśnie się na pyszczek i spowoduje , że kot zatrzyma się lub odskoczy) .. , rób dalej swoje.. powtórz akcję jeśli trzeba. Sama zobaczysz jak sprawnie kot uczy się , że człowiek też ma czasami coś do powiedzenia ;) .

ps. Co do jedzenia- jeśli już jest kilka dni u Ciebie i nie grozi mu skręt jelit od większego posiłku.. to wypełnij mu miseczki i pozwól jeść do oporu, nawet jak zwróci (bo tak też mają łapczywe) . Niech te pełne miseczki będą przez kilka dni zawsze pełne. Dorosły kot zrozumie przez ten czas, że nie trzeba jeść na zapas a jego organizm sam wyznaczy granicę. No chyba , że będzie zawsze jadł tyle, że będzie nadmiernie tył- wówczas dieta będzie wskazana. Ewentualnie jeśli ma jakieś zaburzenia łaknienia... ale to rzadkie

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 493
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon wrz 19, 2022 0:02 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

A przede wszystkim - WYKASTRUJ! Połowa problemów minie sama po jakimś miesiącu (poziom testosteronu spada powoli). A po pół roku nie poznasz kota - będzie miziastym i spokojnym sybarytą. Na już zastosuj rady opisane powyżej, ale przede wszystkim umawiaj na kastrację, jak tylko kot skończy leczenie.
Osiatkowałaś okno? Albo balkon, jeśli masz? To jedna z pierwszych rzeczy, którą trzeba zrobić. Co prawda teraz będzie coraz chłodniej, ale latem osiatkowane okno i balkon to wspaniała atrakcja dla kota. I pamiętaj - nigdy nie otwieraj okna w pozycji "uchylne" - wiele kotów straciło życie, wpadając w szparę, która się w takim oknie tworzy.
Kup jakąś dobrą książkę o kotach, np. Kocie mojo, albo Koci detektyw.
I pisz na forum, pytaj o wszystko. Napisz szybko 5 postów w różnych wątkach, bo pierwsze 5 musi być zaakceptowane przez moderatora, potem już nie ma takich problemów, post ukazuje się natychmiast po przeczytaniu.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 19, 2022 1:02 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Spryskiwacz nie jest dobrym pomyslem. Osiagniesz odwrotny skutek i zniechecisz kota do siebie. Co to znaczy "atakuje"? Moja jedna kotka zawsze jest w kuchni, kiedy ja tam jestem, siedzi na stolku, wyciaga do mnie lapy, wlazi na kuchenke i domaga sie uwagi. Po prostu jest namolna, przeszkadza, ale to nie agresja.
Jesli nie chcesz, zeby kot gdzies wchodzil, to spryskaj to miejsce cytrynowym lub pomaranczowym zapachem do ciasta. To nieszkodliwy srodek, a koty go nie cierpia. Kastracja tez konieczna, bo za chwile kot zacznie znaczyc teren.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon wrz 19, 2022 7:17 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

mziel52 pisze:Spryskiwacz nie jest dobrym pomyslem. Osiagniesz odwrotny skutek i zniechecisz kota do siebie..


rozumiem , że używałaś i zrobiłaś coś źle , skoro zniechęciłaś tym jakiegoś kota do siebie ?
Ja używałam tej metody wielokrotnie (przy może z 10ciu kotach, na każdym max dwu/trzykrotnie, na kilkaset tymczasowanych kotów) i żaden/absolutnie żaden z tych kotów nie wskazał choćby przez chwilę zachowania, że chociażby był na mnie przez 5 minut obrażony. Z wszystkimi miałam świetny kontakt (poza dzikusami, o których uwagę i uczucia czasami długo walczyłam, ale wówczas akurat nie było potrzeby używać spryskiwacza) . Proszę zatem zweryfikuj swoją metodę, lub zwyczajnie spróbuj - bo jak sądzę nie próbowałaś.. ale nie podważaj czegoś ot tak w ciemno.

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 493
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon wrz 19, 2022 9:51 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

ita79 pisze:
mziel52 pisze:Spryskiwacz nie jest dobrym pomyslem. Osiagniesz odwrotny skutek i zniechecisz kota do siebie..


rozumiem , że używałaś i zrobiłaś coś źle , skoro zniechęciłaś tym jakiegoś kota do siebie ?
Ja używałam tej metody wielokrotnie (przy może z 10ciu kotach, na każdym max dwu/trzykrotnie, na kilkaset tymczasowanych kotów) i żaden/absolutnie żaden z tych kotów nie wskazał choćby przez chwilę zachowania, że chociażby był na mnie przez 5 minut obrażony. Z wszystkimi miałam świetny kontakt (poza dzikusami, o których uwagę i uczucia czasami długo walczyłam, ale wówczas akurat nie było potrzeby używać spryskiwacza) . Proszę zatem zweryfikuj swoją metodę, lub zwyczajnie spróbuj - bo jak sądzę nie próbowałaś.. ale nie podważaj czegoś ot tak w ciemno.

W ogole nie uzywam spryskiwacza na koty, nawet nie mam. Ale innej przemocy tez nie stosuje, staram sie uzyskiwac swoje cele tak, zeby kotom sie zdawalo, ze to one tego same chca.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon wrz 19, 2022 10:34 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Mziel, a miałaś kiedyś do czynienia z agresywnym kotem? Hormony po kastracji schodzą długo, miałam kiedyś na tymczasie kota, który potrafił skoczyć na człowieka i wygryźć dziurę w dresie albo tshircie. Trudno było go wybawić, bo szybko przekierowywał uwagę z wędki na machającą nią rękę, ludzie w DS mieli rany jakby walczyli ze stadem tygrysów w jeżynach... Tam wybawieniem okazał się drugi kot, bez niego kocur potrafił w pół sekundy z mruczka śpiącego na fotelu zmienić się w agresora, który nie dawał przejść przez pokój, bo rzucał się na przechodzące nogi i gryzł do krwi.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pon wrz 19, 2022 11:07 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Też nie radzę spryskiwacza.
Znajoma w podobnej sytuacji: przygarnęła rocznego kota po przejściach i też chciał ciągle jeść, wymuszał na niej jedzenie i napadał na nogi, jak nie dostawał.
Konsultowała się z naszą ryśką i dostała zalecenie natychmiastowego przerywania kontaktu, czyli wynoszenia kota do osobnego pomieszczenia w takiej sytuacji, gdy atakuje i izolowania na 7 minut.
Musi to robić owijając go w koc, ale spokojnie robi i jest coraz lepiej.
Kot wychodzi po 7 minutach uspokojony.
Myślę, że stopniowo oduczy się tych zachowań, które wynikają pewnie i z charakteru i z trudnych doświadczeń.
Kot też jest leczony, bo był w kiepskim stanie z powodu kociego kataru, niedożywienia i pasożytów.
Trudno mu podać leki, znajoma chodziła z nim do weta na podawanie leków, a w pewnym momencie na trzy dni zostawiła go w szpitalu, bo nie poradziłaby sobie.
Podanie tabletek czy zakroplenie oczu nie wchodziło w ogóle w grę w domu, szczególnie, że są inne problemy z zachowaniem tego kota i opiekun dopiero uczy się jak postępować, a kot w pełni nie ufa.
Ale na jego zachowania w domu zalecenia ryśki działają i znajoma poczuła się pewniej.
Już się nie czuje sterroryzowana przez kota i nie zamierza go oddawać.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14192
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon wrz 19, 2022 11:14 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Szalony Kot pisze:Mziel, a miałaś kiedyś do czynienia z agresywnym kotem? Hormony po kastracji schodzą długo, miałam kiedyś na tymczasie kota, który potrafił skoczyć na człowieka i wygryźć dziurę w dresie albo tshircie. Trudno było go wybawić, bo szybko przekierowywał uwagę z wędki na machającą nią rękę, ludzie w DS mieli rany jakby walczyli ze stadem tygrysów w jeżynach... Tam wybawieniem okazał się drugi kot, bez niego kocur potrafił w pół sekundy z mruczka śpiącego na fotelu zmienić się w agresora, który nie dawał przejść przez pokój, bo rzucał się na przechodzące nogi i gryzł do krwi.

Od 40 lat mam koty i takiego nie spotkalam. Jakos umiem pacyfikowac zlosnikow, zanim dojdzie do ataku. Przeciez kot wysyla wczesniej sygnaly. Cos musi byc nie tak w relacji kota z czlowiekiem, kiedy dochodzi do takich agresywnych zachowan. Mialam niekastrowanego Buraczka, on atakowal inne koty az robily pod siebie, musial mieszkac osobno, bo kastracja byla w jego wypadku niemozliwa, ale do mnie byl zawsze miziakiem.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon wrz 19, 2022 12:32 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

mziel52 pisze:Od 40 lat mam koty i takiego nie spotkalam. Jakos umiem pacyfikowac zlosnikow, zanim dojdzie do ataku. Przeciez kot wysyla wczesniej sygnaly. Cos musi byc nie tak w relacji kota z czlowiekiem, kiedy dochodzi do takich agresywnych zachowan. Mialam niekastrowanego Buraczka, on atakowal inne koty az robily pod siebie, musial mieszkac osobno, bo kastracja byla w jego wypadku niemozliwa, ale do mnie byl zawsze miziakiem.


No i nie rozumiem. Jak można kilkukrotne użycie wobec kota spryskiwacza nazwać przemocą, a dopuszczanie by koty ze stresu załatwiały się pod siebie nazywać umiejętnością pacyfikowania złośników, lub skazać kota wieczną izolację? Widzisz, ja akurat nigdy nie użyłam spryskiwacza w obronie siebie przed kotami ,nie trzeba było na szczęście- jak jakiś nie chciał kontaktu to to szanowałam a wobec mnie nie okazywały nigdy agresji- czasami się broniły , całkowicie dzikie- więc i do ugryzienia też doszło, ale to nie atak- to musiałam uszanować i powoli kota oswajać. Spryskiwacz szedł w ruch kiedy łączyłam koty a wiedziałam , że jeden może być napastliwy, agresywny wobec innego.. wówczas broniłam drugiego, uległego. I to zawsze przynosiło skutek taki, że łączyłam do stada bardzo szybko niemal każdego kota bez tygodni socjalizacji, stresów, walk , izolacji..
Najwyraźniej zupełnie inaczej pojmujemy kocie dobro i komfort psychiczny.

ps. W relacji kota z człowiekiem bardzo często jest coś nie tak.. i dochodzi wtedy do zachowań przeróżnych- ale to nie musi być wina aktualnego opiekuna a skutek traumy jaką kot przeszedł lub szkoły jaką mu dał jakiś zły dom. Sztuką wówczas jest wyjście z problemów. Sposoby są różne, ale liczy się skutek, efekt końcowy- doprowadzenie do szczęśliwego i zrelaksowanego kociego życia

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 493
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pon wrz 19, 2022 12:39 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

Koty chorują na choroby psychiczne lub choroby wywołujące agresję, np padaczkę.
Mogą miec guza mózgu lub zaburzenia zachowania.
W żadnym z tych wypadków przyczyną nie jest zła relacja z człowiekiem.
A że się takiego kota nie spotkało o niczym nie świadczy, bo inni spotkali.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14192
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon wrz 19, 2022 13:11 Re: Znaleziony kot - jak z nim żyć? :P

ita79 pisze:
mziel52 pisze:Od 40 lat mam koty i takiego nie spotkalam. Jakos umiem pacyfikowac zlosnikow, zanim dojdzie do ataku. Przeciez kot wysyla wczesniej sygnaly. Cos musi byc nie tak w relacji kota z czlowiekiem, kiedy dochodzi do takich agresywnych zachowan. Mialam niekastrowanego Buraczka, on atakowal inne koty az robily pod siebie, musial mieszkac osobno, bo kastracja byla w jego wypadku niemozliwa, ale do mnie byl zawsze miziakiem.


No i nie rozumiem. Jak można kilkukrotne użycie wobec kota spryskiwacza nazwać przemocą, a dopuszczanie by koty ze stresu załatwiały się pod siebie nazywać umiejętnością pacyfikowania złośników, lub skazać kota wieczną izolację? Widzisz, ja akurat nigdy nie użyłam spryskiwacza w obronie siebie przed kotami ,nie trzeba było na szczęście- jak jakiś nie chciał kontaktu to to szanowałam a wobec mnie nie okazywały nigdy agresji- czasami się broniły , całkowicie dzikie- więc i do ugryzienia też doszło, ale to nie atak- to musiałam uszanować i powoli kota oswajać. Spryskiwacz szedł w ruch kiedy łączyłam koty a wiedziałam , że jeden może być napastliwy, agresywny wobec innego.. wówczas broniłam drugiego, uległego. I to zawsze przynosiło skutek taki, że łączyłam do stada bardzo szybko niemal każdego kota bez tygodni socjalizacji, stresów, walk , izolacji..
Najwyraźniej zupełnie inaczej pojmujemy kocie dobro i komfort psychiczny.

ps. W relacji kota z człowiekiem bardzo często jest coś nie tak.. i dochodzi wtedy do zachowań przeróżnych- ale to nie musi być wina aktualnego opiekuna a skutek traumy jaką kot przeszedł lub szkoły jaką mu dał jakiś zły dom. Sztuką wówczas jest wyjście z problemów. Sposoby są różne, ale liczy się skutek, efekt końcowy- doprowadzenie do szczęśliwego i zrelaksowanego kociego życia

Buraczek byl tak napalony seksualnie, ze spryskiwacza nawet by nie poczul. Normalnie siedzial w swoim pokoju i stado bylo bezpieczne, czasami udawalo mu sie wyrwac. Raz dziennie spacerowal po domu, kiedy tamci byli zamknieci. W standardowym dt siedzialby w klatce, szybko poszedl na kastracje i zszedl na nery i hemobartonelle, ktora ujawnila sie dwa miesiace po jego przyjsciu. Nie bylo jakos na niego forumowych chetnych, kiedy chory zalegal w lecznicy po przywiezieniu z cmentarza, gdzie tez rzadzil kotami.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Marmotka, Silverblue i 119 gości