Wczoraj Duży wrócił z pracy i jak myślicie ,gdzie była zasłona? Oczywiście ,na podłodze.
Zrobił sobie kawę ,wszedł na forum ,przeczytał co napisała ciocia ZUZA i powiedział że tą zasłonkę możemy sobie wziąć ,on jej już wieszał nie będzie.Ale za to w piątek odbędzie się wielkie sprzątanie w którym udział weźmie odkurzacz
Potem pojechał do sklepu i kupił nam kocimiętkę w saszetkach ,dał nam po jednej i tak żeśmy się porobiły
że nawet zabawa nam nie szła,ruchy stały się niezborne ,z pyszczków ciekła nam ślina
a Duży siedział i się z nas śmiał.
Po kilkunastu minutach pojawił się głód,wyczyściłyśmy miski i poszłyśmy spać.
Dzisiaj Duży wrócił z pracy ,po powitaniu dał nam jeść .Zjadłyśmy i czekamy na to sprzątanie ,a Duży mówi że jedziemy na wycieczkę . Zdjął z szafy transportery ,postawił otwarte na podłodze i mówi wsiadać.
Miśka weszła sama i Duży zamknął za nią drzwiczki,a ja? Ja wiedziałem co się święci ,i uciekłem do łazienki .
Duży szybko mnie znalazł ,wziął na ręce i mówi :Niuniuś ,nie bój się pani doktor tylko was zobaczy i wrócimy do domu .No i dawaj do transporterka ,a ja zapierałem się wszystkimi łapkami o co się tylko dało aby tam nie wejść.No ale Duży mnie i tak poskładał i włożył do środka .
Wcześniej nie pisałem o tym ale jak zacząłem mieszkać z Dużym to on zauważył że mam bardzo gorące uszka ,za kilka dni uszka po zewnętrznej stronie mi wyłysiały i zrobiły się czerwone. Duży mnie wtedy spakował i pojechaliśmy do pani doktor. Ta obejrzała mnie dokładnie ,wypytała Dużego o wszystko ,pomyślała chwilę i dostałem zastrzyk
,nic takiego ,ale sobie zapamiętałem że Duży +transporter nic dobrego nie wróży.
Duży dostał od pani doktor receptę oraz jakieś lekarstwo w strzykawce ,które po powrocie do domu rozrobił z wodą przegotowaną .
Wykupił receptę i wróciliśmy do domu. Wtedy mi powiedział że jeszcze trochę a na uszach rosłyby mi grzybki. Duży przez 4 tygodnie smarował mi uszka maścią ,a co dwa dni tym lekarstwem od pani doktor i mówił że jak chcę mieć koleżankę to muszę być zdrowy.
W trakcie leczenia najpierw ostygły mi uszka ,za dwa tygodnie pokryły się meszkiem ,a dzisiaj już prawie mam zarośnięte sierścią jak kiedyś.
A Miśka po sterylce ma pod skórą na brzuszku takie zgrubienie. W schronisku Dużemu powiedzieli że to się wchłonie ,no i niby mniejsze ale jest nadal,a Duży dmucha na zimne i Miśkę też zabrał do pani doktor.
Duży opowiedział historię ,pani doktor wymacała brzuszek Miśki ,a że tam są trzy gabinety,zawołała jeszcze swoich kolegów,no i wszyscy macali brzuszek Miśki .
Na koniec konsylium stwierdziło że są takie blizny po operacjach ,na 100% nie jest to przepuklina i Duży ma to obserwować ,jakby się cokolwiek zaczęło z tym dziać ,natychmiast ma Miśkę przywieźć.
Odbiegłem od tematu.
Jak wróciliśmy do domu ,Duży wypuścił nas z transporterów ,ja od razu uciekłem ,wylazłem dopiero jak transportery stały z powrotem na szafie
Duży powiedział że na dzisiaj mamy dość stresu (on te wizyty u pani doktor przeżywa bardziej niż my) i sprzątanie będzie jutro ,jak wróci z pracy.
Potem pojechał zrobić zakupy dla siebie ,bo u niego najpierw jesteśmy my ,potem jego samochód i na końcu on.
Duży w nagrodę że byłyśmy takie dzielne i grzeczne ,kupił nam kawałek świeżutkiej wołowiny . Zadowolony ,pokroił ją w cienkie paski jak frytki i dał nam po kawałku.
A my powąchaliśmy ,pooglądali i bleee ,nie jemy tego . Duży mówi no chociaż spróbujcie ,to jest bardzo dobre mięsko , a my dale nie.
No to Duży posadził nas na swoim fotelu ,zalogował się na forum i mówi do nas: patrzcie tutaj osiołki,co wszystkie ciotki napisały na temat schabu, piszą wam że grzeczne kotki nie jedzą świń
,jedzą rybki,krówki,baranki ale nie świnie.
Przeczytałyśmy to wszystko z Miśką ,pogadałyśmy i doszłyśmy do wniosku że muzułmanami nie jesteśmy a świnie nam bardzo smakują.