Kotki wiele rzeczy robią razem ale śpią osobno,na jednym drapaku ale każdy na swojej półce.Niuniuś jak mnie nie ma czasem śpi na mojej poduszce.
Dzisiaj napiszę o tym jak się kotki poznawały.
Podczytywałem wtedy już forum, no i znalazłem tematy o dokoceniu ,czytam jak to powinno wyglądać ,jak wygląda w praktyce i jakie niektórzy ludzie mają problemy .Myślę sobie kur... znowu pod górę .
Postanowiłem iść na żywioł ,uda się albo nie. Miałem ograniczony czas,więc przyjazd Miśki ustaliliśmy na piątek bo w poniedziałek do pracy.
Moja Aga (ta znajoma ze schroniska ,za znajomą już mi się oberwało więc będzie Aga
,jadąc w piątek z pracy spakowała Miśkę do transporterka i ją przywiozła.
Zamknięty transporter postawiliśmy w pokoju na podłodze ,Niuniek przyszedł ,zaczął obwąchiwać ,jak wyczaił co jest w środku ,zrobił się dwa razy większy niż jest w rzeczywistości,wąchał i trochę syczał .
Po ok. pół godzinie Niuńka zamknęliśmy w jego transporterku a Miśkę wypuściliśmy. Dość szybko zwiedziła całe mieszkanie ,na wyprostowanych łapach (wspominam o tym bo Niuniek pierwszy spacer odbywał z brzuchem przy podłodze).
W końcu przyszła do transporterka Niuńka,zaczęła wąchać a ten,w środku na nią posykiwał. Po kilkudziesięciu minutach wypuszczamy Niuńka,ja jako rozjemca naszykowany do akcji . Miśka powoli chce podejść do Niuńka ,coś tam ćwierka a ten napięty jak struna powoli się odsuwa i syczy na nią . Po kilku podejściach Miśka go olała i poszła do jego kuwety ,a ten w odległości ok.1 metra za nią . Wysikała się ,wyszła i patrzy co by tu zjeść
.
Po około dwóch godzinach doszło do zetknięcia nosami . Odniosłem wrażenie że Miśka zachowuje się tak jakby to ona była rezydentem,a Niuniek chciałby coś pokazać ale się boi.
Wieczorem ,w końcu się odważył i posypało się trochę futra ,ale z Niuńka . Miśka nie wykazywała w stosunku do niego żadnej agresji ,ale jak się do niej za ostro dobierał to się broniła.
Pół nocy Miśka spała a Niuniek wtedy ją obwąchiwał ,tak długo aż mu się włączał agresor i atakował ,ją .Bardzo szybko dostawał od niej bęcki i na jakiś czas był spokój . Potem i my już usnęliśmy ,więc nie wiem co się działo ,ale źle nie było bo nas nie obudziły żadne wrzaski
Sobota przebiegała podobnie ,każdy kot dostał swoją miskę na mokrą karmę ,natomiast sucha jest we wspólnej,dużej misce ,podobnie jak woda w ciężkiej misce z kamionki. Jadły ok.pół metra od siebie ,bez buczenia ,korzystały ze wspólnej kuwety i tak jest do dzisiaj.
Po południu nastała cisza ,patrzymy a koty leżą na kanapie i się obwąchują ,Miśka próbuje lizać Niuńka .
Noc podobna do poprzedniej.
W niedzielę rano postanawiamy skoczyć na małe zakupy. Koty ogarnięte ,dostały jeść oraz wykład ode mnie ,że jadę do sklepu i jak się same nie dogadają to Miśka wraca do schroniska a Niuniek będzie nadal sam .(ha ha ,pomyślicie ,co ten facet bierze? ale serio tak było)
Koty zostały same na ponad dwie godziny. Wracamy do domu ,z duszą na ramieniu otwieram drzwi ,wchodzę do pokoju a one leżą i myją się na wzajem. Myślę sobie no to się dogadały .
Podejmujemy z Agą decyzję że Miśka zostaje ,Aga wraca wieczorem do domu a ja rano idę do pracy.
Po 9 godzinach wracam ,futra na dywanie nie ma ,myślę sobie będzie dobrze .
Przez dwa tygodnie znalazłem chyba trzy razy trochę wyrwanego futra . Obecnie Miśka jest już ponad miesiąc ,nie ma już żadnych dziwnych akcji ,koty trzymają ze sobą ,bawią się razem,myją się na wzajem .
Ciekawe jest to że na początku nie było żadnej akcji typu jeden kot ucieka i chowa się gdzieś w kącie.
Koty się dogadały ale ja zostałem tym gorszym .Niuniek przestał ze mną spać .