Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
zuza pisze:Łatwo nie jest.
Bo wiecie, człowiek się czuje taki niespełniony przy kocie, który się z nim nie zadaje. Chciałoby się zrobić coś. Pocieszyć. Utulić. Wytłumaczyć, że wszystko będzie dobrze i takie tam.
A tu trzeba cierpliwości. Wycofania. Odpuszczenia...
To dla mnie trudne.
meg11 pisze:zuza pisze:Łatwo nie jest.
Bo wiecie, człowiek się czuje taki niespełniony przy kocie, który się z nim nie zadaje. Chciałoby się zrobić coś. Pocieszyć. Utulić. Wytłumaczyć, że wszystko będzie dobrze i takie tam.
A tu trzeba cierpliwości. Wycofania. Odpuszczenia...
To dla mnie trudne.
Zuza mam Żabę jakieś 14 lat od niej się forum zaczęło. Na kolanach nie była nigdy pogłaskać z doskoku, jest w pokoju zawołam Żabcia a jej już nie ma. Na kolana NIGDY nie przyszła i nie przyjdzie pewnie nigdy, muszę jej dawać leki to dopiero hard cor a sama przyszła do mojego domu , sama go sobie wybrała gdy okociła się na dworze, sama wskoczyła na lodżę i sama weszła do mieszkania.
Hana pisze:zuza, ja już teraz podziwiam Cię za cierpliwość.
Czy cokolwiek wiesz jaka jest historia Matyldy?
Mocne kciuki.
mziel52 pisze:Ciesz się, że nic się nie dzieje i nie popędzaj socjalizacji. Ty na jej miejscu zachowywałabyś się podobnie - z osobnikami, którzy trzymają Cię w zamknięciu i ich zamiarów nie znasz. Na razie ona chce przetrwać i nie dać się ponownie złapać i wywieźć w nieznane. Musi zbudować w sobie przyzwyczajenie i poczucie trwałości.
A wiesz, jaka jest jej historia?
Kotka, którą od urodzenia dokarmiałam w piwnicy i umieściłam potem u znajomej starszej pani, po jej śmierci, w trybie nagłym wróciła do mnie. Odwiedzałam ją w jej domku często, a mimo to - u mnie umieszczona w zamkniętym pokoiku chowała się w szafie, jadła tam, a na mnie ryczała jak tygrys. Parę tygodni minęło, zanim wróciła do normy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 93 gości