Kropek po przyjsciu Lapka niby byl calkiem normalny ale chyba jednak to troszke przezywal, syndrom jedynaka (bo Kicia sie przeciez nie liczy dla niego - byl w domu jeden kocur, jeden krol... nawet jak zyl Mopik to Kropek uwazal, ze jest wazniejszy, a Mopik nie oponowal). Obajwilo sie to m.in. "separacja od loza". Ostentacyjnie przestal spac na lozku, nie przychodzil gdy zona ucinala sobie drzemke (wczesniej byl to rytual - albo sam szedl gdy widzial, ze sie zanosi na spanko albo przybiegal zawolany i odsypial z nia te pol godziny obowiazkowo). Nawet jak go wsadzalem na lozko, to sobie szedl natychmiast. Nie i juz!
Wczoraj po raz pierwszy od dawna wlazl na lozko i troszke tam sobie posiedzial, Kicia przeszczesliwa, od razu sie uwalila obok niego.
Swoja droga Kicia chyba zalapala pchly od Lapka - profilaktycznie wszystkim wczoraj zaserwowalismy Broadline - Lapek dostal u lekarza ale wczesniej musial "sprzedac" swoje zyjatka Kici.
Lapek nadal niezbyt dobrze znosi moje glaskanie - lepek moze byc, reszta nie. Odruchowo wprawdzie podstawia dupke, ale potem ja przykurcza, bo sobie przypomina, ze faceci to samne zlo. I tak za kazdym glasknieciem - wypiecie po glasnieciu grzbieto - i przkurczonko.