Cześć,
potrzebuję pomocy, chodzi o to, że mam dwie kotki - Manie (11lat) i Pusie (6lat). Mania od zawsze była, powiedziałabym wrogo do mnie nastawiona, bywało, że tylko przechodziłam obok niej, a ona mnie biła po nogach, albo fukała. Od samego początku była strasznie za mamą, zawsze z nią spała, bywało nawet tak, że jak mama nie położyła się spać o tradycyjnej porze to Mania za nią chodziła i miaukała. Pusia za to od pierwszych chwil w naszym domu jest totalnie moim kotem, śpi tylko ze mną, siada tylko na moich kolanach i tylko przy mnie mruczy. Jakieś trzy tygodnie temu podeszłam do Mani dać jej buziaka no i jak zwykle mnie zaatakowała, wbiła mi się w rękę. Pierwszy raz w życiu mama ją za to pokrzyczała, może to za wielkie słowo, po prostu kazała jej zejść z kanapy, na której leżała i powiedziała trochę podniesionym głosem, że tak nie wolno, ale zaraz po chwili wszystko było normalnie, mama położyła się pod kocem, a Mania jak zwykle przyszła się do niej przytulić.
Jednak mam wrażenie, że to właśnie od tego momentu zaczęło się coś dziać, a może to tylko moje złudzenie. Może to kwestia przeprowadzki, która była na początku października. Nie wiem. W każdym razie od 3 tygodni z Manią dzieje się coś dziwnego, ciągle za mną chodzi, gdzie się nie ruszę, tam Mania. Ja siadam na kanapie, Mania obok mnie, kładę się spać Mania przychodzi do mnie i kładzie się przy głowie. Stała się totalnie przytulaśnym kotem, choć całe swoje życie była trochę zdystansowana, nie lubiła się przytulać, chyba, że do taty, ale to też tylko wtedy kiedy ona tego chciała. A teraz ja ją mogę wyduźdać, wyprzytulać, a ona chce jeszcze i jeszcze. A największy problem mam z Pusią, bo jest o Manie strasznie zazdrosna, niby przychodzi w nocy do mnie ale tylko wtedy kiedy nie ma w pobliżu Mani i nie kładzie się już na poduszce bo na niej czuje zapach Mani. Chwilami nawet dziwnie na mnie patrzy, staram się do niej mówić jak zawsze, wołam ją na kolana ale jak tylko Mania słyszy, że wołam Pusie to przychodzi i głośno miauczy, czym płoszy Pusie. Mania zrobiła się strasznie zaborcza o mnie. Prosiłam nawet mamę, żeby zajęła ją czymś, albo żeby ją przytuliła mocniej w nocy, żebym mogła być sama z Pusią, ale Mania się tak wyrywa, że nie da jej się utrzymać, wtedy biegnie do mnie i jeszcze głośniej miauczy i jest jeszcze gorzej. Zamknąć się w pokoju z Pusią nie mogę, bo Mania stoi pod drzwiami i miauczy. Już nie wiem co robić, nie chce odtrącać Mani, ale Pusia też jest dla mnie ważna. Powiedzcie jak mam to pogodzić, żeby Pusia zrozumiała, że nawet jeśli Mania leży przy mnie to dla niej też jest miejsce i że jej nie odtrącam. Czuję się totalnie bezsilna, ostatnio doszło nawet do tego, że Pusia jak tylko widzi Manię w pobliżu to się usuwa.