KĄCIK MUZYCZNY Obiecałam madrugadzie, że napiszę trochę o charakterze Placido, a ona może wtedy zacznie zaglądać do naszego Kącika. Zatem spróbuję, choć relacja fana pewnie wyda się nieobiektywna. W jednym z popularnych angielskojęzycznych periodyków w latach 90. pojawił się artykuł o Placido. Dziennikarz zaczął go tak (cytuję z pamięci, chodzi mi o sens). Kiedy dowiedziałem się, że mam pisać o Domingu, to jak zwykle zacząłem od zbierania informacji. Nie znam się na operze, zadzwoniłem więc do przyjaciela, który jest świetnym specjalistą w tej dziedzinie i poprosiłem: - Opowiedz mi o Placido Domingo. Wiesz, głównie interesują mnie ciemne strony legendy, jakieś ukryte skandale. Jakie on ma wady? - Wady? - zdziwił się przyjaciel. - Nie ma żadnych. To wyjątkowy artysta i wspaniały człowiek. Niektórzy co prawda zarzucają mu, że w swojej działalności zbyt się rozprasza, zajmuje zbyt wielu sprawami... - No, no? - Ale ja tak nie uważam. Klops. Czyli Ideał? To jak ja mam o nim pisać artykuł?!
Tyle dziennikarz prasy popularnej. Ale taka opinia o Domingu jest powszechna. Zacznę od cech związanych z pracą. Można powiedzieć, że Domingo jest niezwykle pracowity, jednak on by pewnie zaprotestował. Rzeczywiście, ilość zajęć, które ma do wykonania wydaje się ogromna, ale... to nie jest po prostu praca, ale także wielka miłość Dominga. - Mam niesamowite szczęście - przyznaje Placido. - Robię to, co kocham i jeszcze mi za to płacą...
Miłość do muzyki, do opery, stanowi ważną część jego osobowości. Żaden wysiłek nie wydaje się nadmierny, jeśli służy operze, jeśli może ją spopularyzować, przyciągnąć nowych słuchaczy – występy na stadionach, przedstawienia transmitowane na żywo w tv i na wielkich ekranach przed teatrem, koncerty zarzueli, płyty z piosenkami, udział w telewizyjnych show, niezliczone wywiady. Oczywiście, wkraczanie w świat kultury popularnej przynosi ogromne zyski samemu artyście. Pozwala jednak też prowadzić szeroką działalność charytatywną. Kiedy w 1985 r. jego rodzinne Mexico City nawiedziło potężne trzęsienie ziemi (zginęło ponad 10 tys. ludzi, w tym kilku krewnych artysty), Domingo nie tylko odwołał szereg spektakli i pojechał na miejsce, brać udział w akcji ratunkowej, ale przez 2 lata, obok zaplanowanych występów organizował dobroczynne koncerty na rzecz ofiar. Zainicjował i współfinansował budowę osiedla dla ludzi, którzy stracili swoje domy, a w Huehuetoca ufundował wioskę dziecięcą dla maluchów, które straciły rodziców w kataklizmie, a potem - po prostu dla sierot, którą przez lata utrzymywał. https://youtu.be/8qZw-ckvQF0?t=171
Ludzie opery zawsze podkreślają ogromny profesjonalizm Dominga. Studia nad charakterem postaci, sięganie do źródeł, praca nad librettem i partyturą to jego codzienność. Ale zwraca też uwagę fakt, że Placido nie spóźnia się, nie każe na siebie czekać ćwiczącemu zespołowi. Może zapamiętał surową reprymendę, jakiej udzielił mu publicznie ojciec, kiedy jako młody chłopak nie zdążył na jedną z prób?
Domingo jest więc punktualny, ale co równie ważne - jest zawsze bardzo dobrze przygotowany. Kiedyś na początku kariery brał udział w próbie Stworzenia świata Haydna, gdzie dyrygent zmienił oryginalne tempo tenorowego solo na znacznie wolniejsze, przez co Domingo (który opracował swą arię zgodnie z partyturą), rozmijał się z orkiestrą. - Młody człowieku - zwrócił mu uwagę dyrygent przy całym zespole - osoby mające opinię dobrych muzyków powinni znać swoje role. Domingo nie odpowiedział, ale następnego dnia zaśpiewał całą partię w wymyślonym przez dyrygenta tempie, nawet nie zaglądając do partytury. Dyrygent zrozumiał. To też charakterystyczne dla Placido - jest ambitny, ale swoje racje woli udowodnić, nie wchodząc z nikim w konflikt, nie kłócąc się.
Nigdy też nie mówi źle o innych, w jego autobiografii i wszelkich wypowiedziach próżno szukać krytycznych uwag o kolegach-śpiewakach. Wspomina zawsze tylko to, co u danego artysty można pochwalić. Współpracownicy zwracają uwagę, że Placido generalnie ufa ludziom, nie stawia też szczególnych wymagań - jego kontrakt na koncert w Zabrzu, dla fundacji profesora Religi, miał tylko 2 strony, a jedyne, o co tenor poprosił, to niegazowana woda mineralna w pokoju hotelowym.
Dyrygenci, reżyserzy pracujący z Domingiem doceniają jego inteligencję, ciekawość, otwartość na nowe pomysły, choć czasami tenor potrafi odmówić, np. kiedy reżyser wymyślił sobie, że w scenie miłosnej Zygmund i Zyglinda mają wykonywać charakterystyczne ruchy imitujące stosunek. Zmysłowy nastrój miłosnych duetów Placido osiąga bez seksualnej gimnastyki. Jako dziecko chciał być piłkarzem, do dziś pozostał wielkim fanem piłki nożnej. Jeszcze w latach 90-tych chętnie grywał na boisku, w ogóle stara się pilnować dobrej kondycji, która ułatwia mu pracę na scenie.
Domingo nie zachowuje się jak gwiazda. Jest bezpośredni, serdeczny, życzliwy nie tylko dla kolegów - śpiewaków, ale dla całego zespołu, pracowników technicznych, portierów. Pamięta ich imiona, sytuację rodzinną - nie pyta, "co słychać", ale czy syn już zdrowy, czy córka zdała egzamin. Oczywiście, dotyczy to teatrów, w których występuje często. Młodzi śpiewacy, debiutujący u jego boku, podkreślają, jak bardzo Domingo stara się im pomóc, a przy tym traktuje po partnersku, choć oni dopiero zaczynają karierę. Przyznają też, że jego pojawienie się na scenie już podczas prób sprawia, że wszyscy się maksymalnie mobilizują. Partnerzy doceniają, że Placido nigdy nie zmienia spektaklu w one-man show. Nie tylko sam szanuje pracę całego zespołu, ale też pilnuje, aby każdy otrzymał swoją porcję braw, aby publiczność nagrodziła pracę orkiestry, chóru, pozostałych wykonawców. My, fanki, wiemy, że Placido lubi, aby na koniec koncertu kwiaty dostała także towarzysząca mu solistka i dyrygent. Zawsze tego przestrzegamy. W kontaktach z ludźmi jest pogodny, uśmiechnięty, do tego ma ogromne poczucie humoru, co widać na wielu filmikach, znalazłam także specjalne zestawy scenek, pokazujące tę stronę osobowości Placida. Oto jeden z nich.
Placido zna swoją wartość, to oczywiste, ale pozostaje człowiekiem skromnym. Jest wierzącym katolikiem, a przed każdym występem modli się do św. Cecylii, patronki śpiewu. Zapytano go kiedyś, o co prosi św. Cecylię – o sukces? Powodzenie spektaklu? Nie. Modli się, aby udało mu się jak najlepiej oddać to, co pragnął wyrazić kompozytor dzieła.
A jak odnoszą się do Placido inne gwiazdy, z którymi śpiewa? Na konferencji prasowej przed koncertem w Zabrzu zapytano Dominga, jak znosi kaprysy operowych primadonn. - Przy mnie primadonny nie mają kaprysów - z uśmiechem zapewnił Placido. Coś w tym chyba jest, bo nie słychać o jakichkolwiek konfliktach Dominga z partnerkami. Może dlatego, że Placido traktuje je tak, jak wszystkie kobiety, w szarmanckim stylu hidalga połączonym z uwodzicielskim czarem Don Juana. I nie dotyczy to tylko młodych, pięknych sopranów, ale także artystek 95-letnich, jak Dame Ewa Turner. Polecam scenkę po No puede ser.
A jeśli chcecie, za tydzień opowiem trochę więcej o Placido i kobietach...
Cieszę się, że się Wam podoba. Ale chyba wiecej mówią o Placido filmiki, które zamieściłam, pokazujace go w bardziej prywatnych sytuacjach. Zajrzyjcie do nich, proszę, przekonacie się, że warto!
Kotki zjadły o 3.00, a rano oczywiście już znowu chciały (i dostały). Z wyjątkiem Sabci, która zdecydowała się konsumować suche o 3.00, więc teraz nie była głodna Usia chciała na balkon, ale nie otworzyłam, bo za chłodno, musi się trochę nagrzać, żeby kotki mogły wyjść. Spokojnego weekendu!
jolabuk5 pisze:Kotki zjadły o 3.00, a rano oczywiście już znowu chciały (i dostały). Z wyjątkiem Sabci, która zdecydowała się konsumować suche o 3.00, więc teraz nie była głodna Usia chciała na balkon, ale nie otworzyłam, bo za chłodno, musi się trochę nagrzać, żeby kotki mogły wyjść. Spokojnego weekendu!
Miau, duża nie pisze bo zapracowana i smutna U mnie przeciętnie, raz lepiej raz gorzej, zastrzyki co drugi dzień. Nie chcę się W OGÓLE bawić, jedyne co się dużej udaje uzyskać to ze czasem popedałuję myszkę....nie biegam już po domu, ciężka jestem, a czasem boli brzuszek. W nocy na poniedziałek duża będzie łapać moje siooo do kontroli.... Łatka dobrze, zjada co jej duża zaniesie, dziś rano w obecności dużej zjadła całą saszetkę DOLINA NOTECI sarna z wołowiną - a to znaczy że zjada to co duża zostawia a nie że inny kotek zje lub że sroka wydziobie....ale chudziutka jest....może tarczycę ma chorą?