Dziękuję Ciociu Oj teraz to mam nadzieję, że troszeńkę schudłam bo od miesiąca mam zamiat 10mg to 6mg sterydu bo już się prawie toczyłam, ważyłam 5 maja 6,900 Dziękuję Ciociu Nul i Ciociu pibon czuję się różnie, czasem wyraźnie markotna, a duża ostatnio niebardzo, przepraszamy za bajzel w tle zdjęcia to pokój 'komputerowy' tam duża siedzi i pracuje
Ostatnio edytowano Czw maja 19, 2022 22:44 przez Anna2016, łącznie edytowano 1 raz
jolabuk5 pisze:Zuniu, ja myślę, że gorzej było, jak ciągle chudłaś. Teraz wyglądasz ślicznie
Zgadzam sie i dziekuję Ciociu no i....gołe podwozie kotka widać. Różowe. przepraszamy za bajzelek w tle zdjęcia, to pokój w którym duża pracuje przy komputerze, zagracony jakniewiemco, duża odgraca z raz na rok
Nie przejmuj się bałaganem, Zazulko, dobrze, że nie widzisz naszego Kotki zjadły, nawet Sabcia Serdeczności i mizianki przesyłamy w piatek - już jutro weekend!
Miau. W środku nocy zrobiłam brzydką qpkę taką na 2, bolało mnie. Duża wysłała zdjęcie Pani wet. Mam dostawać zastrzyk przez 4 dni z rzędu a potem co 2-3 dni. Jestem pokłuta jak sitko Zazulka
KĄCIK MUZYCZNY Dziś dalszy ciąg o Placido i obiecany temat - Domingo i kobiety. Cóż, skoro tęgi Pavarotti czy niewysoki Carreras wzbudzali tak żywe uczucia płci pięknej, to można sobie wyobrazić, jak działał na nie zmysłowy głos połączony z aparycją filmowego amanta. Wielbicielki Dominga nie zachowują się inaczej, niż fanki popularnych aktorów czy piosenkarzy, domagają się, aby ulubiony śpiewak poświęcił im jak najwięcej czasu po spektaklu, a nawet zatrzymują go przed spektaklem, choć wiedzą, że musi się wtedy skupić. Chcą jeszcze jeden autograf, jeszcze jedno zdjęcie, uścisk ręki, kilka słów rozmowy. Czasami uwielbienie fanek może być kłopotliwe. Chyba w 2000 roku, w jednym z wywiadów Domingo wyznał dziennikarzowi: - Niech pan na mnie spojrzy. Mam prawie 60 lat, trzech dorosłych synów, wnuki, a one (młode fanki) roją sobie na mój temat jakieś romantyczne historie, fantazjują...
Cóż, Franco Zeffirelli powiedział, że miliony kobiet kładą się do łóżka marząc o Placido. Marcia Lewis, autorka książki Prywatne życie trzech tenorów pisze, że pogłoski o romansach Dominga przez lata przewijały się przez łamy prasy bulwarowej. Nigdy jednak nie wyszły poza kategorię plotek, opartych o to, że Placido i "ona" (na liście były między innymi Gina Lollobrigida, księżna Monaco Grace, znane dziennikarki, którym tenor udzielał wywiadu) patrzyli na siebie wymownie, że wyraźnie byli sobą zainteresowani. Domingo oficjalnie zapewnia, że jest absolutnie wierny Marcie, miłości swego życia, partnerce, przyjaciółce, matce jego dzieci. Jest człowiekiem ogromnie przywiązanym do rodziny, bardzo kochał rodziców, po śmierci matki jego włosy z czarnych stały się niemal siwe. Był zawsze kochającym ojcem, uwielbianym wujkiem i dziadkiem.
Pozycja Marty w małżeństwie wydaje się niezachwiana, nawet jeśli część pogłosek o romansach miała uzasadnienie. Placido, na pytanie, czy nigdy nie ma żadnych pokus, odpowiada poważnie: - Pokusy - tak. Wiele razy. Ale Marcie jestem wierny w duszy, w moim sercu. I nie powiem więcej ani słowa - śmieje się, kończąc delikatny temat. Marcia Lewis zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt - jeśli Domingo naprawdę złamał tyle niewieścich serc, to dlaczego nie pokazują się publiczne wyznania "uwiedzionych i porzuconych"? Może plotki są tylko plotkami? A może raczej ten mężczyzna nie tylko kocha kobiety, rozkoszuje się ich towarzystwem, ale także szanuje je, traktuje jak dżentelmen, wypełnia ich apartament kwiatami, jest czuły i romantyczny. Hiszpański hidalgo to kochanek z klasą. Zachowuje się bez zarzutu, daje swym wybrankom rozkosz i kocha je z fantazją, a gdy romans się kończy, pozostaje po nim cudowne wspomnienie, a nie urazy. To wypływa - pisze dalej Marcia Lewis - z podstawowej prawdy o człowieku, powszechnie znanym jako osoba o nadzwyczajnej prawości, głębi charakteru i czystości serca. Jego natura jest kochająca i życzliwa. Nawiasem mówiąc sama Marcia (matka Moniki Levinsky, bohaterki skandalu z Billem Clintonem) niedwuznacznie sugerowała w książce, że i ona miała romans z Domingiem. Podobno wydawca usunął część jej wypowiedzi, która prywatno-osobistym charakterem nie pasowała do i tak przecież plotkarskiej publikacji, wydanej w 1996 r.
Od tego czasu upłynęły 23 lata i nagle w 2019 r. na 78 letniego Dominga spadł cios, który mógł złamać mu karierę. W prasie amerykańskiej ukazały się anonimowe oskarżenia siedmiu pań, twierdzących, że 20, 30 lat temu były przez słynnego tenora seksualnie molestowane. Wiadomość obiegła cały świat, a ton newsów był taki, jakby Placido zgwałcił kilka nastolatek. Mało kto zapewne zajrzał do tych oskarżeń - tymczasem były one osobliwe. Jedyna, która podpisała oskarżenie swoim nazwiskiem, Patricja Wulf opowiadała przejętym dziennikarzom, że kiedy śpiewali razem z Domingiem w Fedorze w Waszyngtonie (on, dyrektor opery, w roli głównej, ona w małym epizodzie), za każdym razem, kiedy schodził ze sceny po przedstawieniu, pochylał się nad nią i szeptał do ucha: - Patricjo, czy musisz iść do domu tej nocy? - I co, i co? - dopytywali się dziennikarze. - Odpowiadałam, że tak, muszę. - A on? - On nic, odchodził. - Ale jakoś próbował Panią objąć, dotykał, całował? - Nie. - A skoro Pani odmawiała, to pewnie zwolniono Panią z pracy? - Nie, byłam nawet zdziwiona, że cały czas mnie zatrudniali. - To o co chodzi? - O to, że ja się czułam molestowana...
Zdjęcie Patrici z Placido, który trzyma na rękach córeczkę śpiewaczki, zrobione przez męża, było długi czas główną ozdobą jej profilu na fb, usunęła je dopiero po wybuchu afery.
I takie to były oskarżenia. Jedna pani opowiadała, że Placido do niej wydzwaniał, inna - że w garderobie po spektaklu pocałował ją na pożegnanie w usta, zamiast w nadstawiony policzek, jeszcze inna, że gdy podczas przedstawienia, pocałowała go (zgodnie z rolą), Placido powiedział szeptem - Szkoda, że jesteśmy na scenie... Ale oczywiście w świecie opery, pod presją wpływowego ruchu Me Too oskarżenia potraktowano poważnie. Głównie chodziło o zbadanie, czy Domingo wykorzystywał swoje stanowisko dyrektora do zmuszania kobiet do seksu. Rozpoczęto śledztwa, zaczęto sprawdzać tysiące dokumentów - i niczego nie znaleziono. Zresztą nawet same poszkodowane nie twierdziły, że doświadczyły przymusu, a tylko, że obawiały się, iż odmowa może źle wpłynąć na ich karierę. Jednak wiadomość o tym, że nie znaleziono niczego, co mogłoby potwierdzić oskarżenia nie stanowiła już "newsu" na pierwsze strony gazet. W obronie pokrzywdzonych - chórzystek, baletnic, poczatkujących śpiewaczek wystąpiły też związki zawodowe w USA, które przeprowadziły rozmowy z Domingiem, próbując z jednej strony wypytać go o przedstawienia sprzed 30 lat, a z drugiej unikać wszelkich szczegółów, żeby nie zdradzić tożsamości oskarżycielek. Tenor starał się współpracować, ale ostatecznie, zdegustowany zachowaniem związkowych central zdecydował się wystąpić z amerykańskich związków zawodowych i zakończyć wszelkie kontrakty w Stanach. Na odchodne, wpłacił im na konto okrągły milion dolarów na rzecz osób, które utraciły pracę przez pandemię (bo był to już rok 2020). Zarówno w USA, jak i w Hiszpanii sprawa zaczęła nawet angażować polityków i rządy, dla których poprawność polityczna była ważniejsza od zdrowego rozsądku. Sporo zamieszania wywołało też oświadczenie Dominga, że przeprasza osoby, które czuły jakiś dyskomfort w związku z jego zachowaniem. Mimo, że zaraz po tym tenor dodawał, że zaprzecza oskarżeniom o molestowanie, przeprosiny ogłoszono w prasie światowej tak, jakby oznaczały przyznanie się do winy. Domingo tłumaczył potem wiele razy, że takie przeproszenie wydało mu się absolutnie naturalne i potrzebne, skoro swoim postępowaniem mógł nieświadomie sprawić komuś przykrość.
W prasie ukazało się wiele artykułów, wskazujących ogromną, niepowetowaną krzywdę, jaką wyrządzono wspaniałemu człowiekowi, o ogromnych zasługach dla opery. Podkreślano, że taki wyrok bez sądu (bo oczywiście żadna z oskarżycielek do sądu nie poszła), anonimowe pomówienia bez szansy obrony dobrego imienia, na które artysta zapracował przez dziesięciolecia kariery, to wyjątkowa podłość. Szczególnie, że Domingo znany jest z ogromnego wsparcia, jakiego zawsze udzielał młodym artystom, choćby prowadząc od 30 lat konkurs Operalia i starając się ułatwiać jego laureatom start w zawodzie. Wielu ludzi opery - śpiewaczek, śpiewaków, dyrygentów - dało wyraz poparciu dla Dominga, w Internecie powstały specjalne strony, założone przez fanów artysty. Mimo to cała afera w bardzo przykry sposób odbiła się na Domingu, rzucając cień na człowieka uważnego za wyjątkowo prawego, uczciwego i po prostu dobrego, gotowego do pomocy bliźnim. Padały pytania, dlaczego sprawa oskarżeń wybuchła właśnie w 2019 r. Snuto przypuszczenia, że mogło chodzić o obsadę stanowiska dyrektora Metropolitan Opera, na które Placido byłby liczącym się kandydatem. Innym tropem było narażenie się Dominga wpływowej sekcie Scientologów. Dwaj synowie Placida związali się ze Scientologami i Domingo był przez dłuższy czas zmuszony do płacenia sekcie ogromnych sum np. za umożliwienie synom przyjazdu na rodzinne spotkania. Placido jr. wystąpił z sekty, została tam jednak jego była żona z dziećmi, a Placido pomógł synowej i wnukom wyzwolić się z macek Scientologów. Jednocześnie przestał sekcie płacić, choć nie chciał sprawy nagłaśniać, bo najstarszy syn wraz z rodziną pozostał członkiem owej wspólnoty i nie miał zamiaru jej opuszczać. Była synowa Dominga opisała sprawę dość szczegółowo w wywiadzie, który dziwnym zbiegiem okoliczności ukazał się równolegle z oskarżeniem o molestowanie.
Jaka nie byłaby przyczyna, to Placido musiał się zmierzyć z osądem ludzi, kiedy kilka dni po prasowych enuncjacjach miał stanąć przed publicznością w Salzburgu w koncertowym wykonaniu Luizy Miller. Jak wyznał niedawno w wywiadzie, noc przed spektaklem nie należała do spokojnych, nie wiedział przecież, jak publiczność zareaguje. Na szczęście ogromna, stojąca owacja, jaka przywitała artystę, gdy tylko pojawił się na scenie była jednoznaczną odpowiedzią. We are with you, Placido! - oznajmiła publiczność i powtarza to do dziś wszędzie tam, gdzie Domingo występuje.
Fajnie, zaraz sobie poczytam o zyciu prywatnym Placido! Zazulko, biedna jestes. Zastrzyki Duza na pewno robi cieniutenka igielka, na pewno pomoga i bedzie poprawa Paulchenek byl wczoraj o tej samej porze. Zanioslam barfa z mannoza, ulubiony przysmaczek w pascie i troszke serka kremowego. Nie raczyl sie do mnie pofatygowac nawet jak odeszlam to nie podszedl do miseczki. Czarny kocurek zjadl. Widac, ze Pauli jest tam zadowolony, bo nikt go nie zamyka w domu. Wyglada, na zrelaksowanego i czujacego sie, jak u siebie.
pibon pisze:Fajnie, zaraz sobie poczytam o zyciu prywatnym Placido! Zazulko, biedna jestes. Zastrzyki Duza na pewno robi cieniutenka igielka, na pewno pomoga i bedzie poprawa Paulchenek byl wczoraj o tej samej porze. Zanioslam barfa z mannoza, ulubiony przysmaczek w pascie i troszke serka kremowego. Nie raczyl sie do mnie pofatygowac nawet jak odeszlam to nie podszedl do miseczki. Czarny kocurek zjadl. Widac, ze Pauli jest tam zadowolony, bo nikt go nie zamyka w domu. Wyglada, na zrelaksowanego i czujacego sie, jak u siebie.
pibon, czytaj, czytaj. To już drugi odcinek (poprzedni był tydzień temu), ale na razie koniec ploteczek, wracamy do muzyki
A co do Paulchenka.... Może jednak zostawić go tam, gdzie jest, skoro czuje się szczęśliwy?