Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 27, 2021 9:24 Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Cześć Wszystkim
Potrzebuje pomocy/porad/podzielenia się swoimi doświadczeniami odnośnie dobrania kotka do już posiadanej 12letniej kotki. Mam dylemat czy się na to decydować, czy jej nie zaszkodzę.
Pozwólcie, że nakreślę tło bo ma ono zasadnicze znaczenie.
W zeszły piątek musieliśmy pomóc odejść naszemu najukochańszemu 12letniemu Romkowi. Możliwe iż dla niego założę osobny wątek - nigdy nie otrząsnę się z jego braku, dalej to do mnie kompletnie nie dociera.

Mamy w domu kotkę Maszkarę, jest u nas od lipca 2009 roku, ma około 12 lat - wzięta z ulicy jako maluśka koteczka. Jest to typ kota niezależnego, co żyje sobie w naszym mieszkaniu zajmując się swoimi sprawunkami, do nas przychodzi po jedzenie i wieczorne zabawy. Nie jest to kot towarzyszący, dający buziaki, mrużący oczka z miłości (co najwyżej baranki, ugniatanie, ocieranie) - ona ma swój własny świat obfitujący w wygrzewanie się na zabezpieczonym balkonie i spacery po klatce schodowej.
Wspomniany wcześniej Romek został również wzięty z ulicy jakieś pół roku po tym jak zadomowiła się Maszkara. Z racji braku na tamten czas wiedzy (lata spędzone z psem, zero znajomości kotów), nie było mowy o sensownym dokoceniu. Koty nie polubiły się - tzn. na początku Romek unikał syczącej na niego Maszkary, ale z czasem role diametralnie się odwróciły. Romek stał się pewnym siebie zbójem, zdominował całą przestrzeń a także Maszkarę. Skradł serca totalnie swoim usposobieniem - tymi milionami całusów i tuleniem się. Był jej przeciwieństwem dosłownie we wszystkim - tulący się gadatliwy wulkan energii do tego nie nauczony, że nie kopie się i drapie zapalczywie w zabawie. Nie był to kot demolka, był najsłodszym stworzeniem pod słońcem ale był gwałtowny i delikatna Maszkara nie była w stanie tego zaakceptować - nie chciała i nie umiała się z nim bawić. Z czasem chyba wyczuł jej słabość i zaczął ją napadać, co kończyło się wrzaskami i wyrywaniem sierści. Próbowaliśmy wówczas różnych rzeczy, od izolacji po feromony, suplementy o działaniu relaksującym. Niewiele to pomagało. Maszkara stała się wycofana, ciągle miała idiopatyczne zapalenie pęcherza, mniej jadła. Staraliśmy się budować jej pewność siebie poświęcając jej wiele uwagi, bawiąc się z nią ale Romek i tak był silniejszy. Bywały lepsze i gorsze chwile, z czasem Maszkara troszkę zaczęła bardziej być widoczna, pozwalała sobie spać metr od Romka na łóżku sporadycznie.
Ostatecznie zdiagnozowano nadczynność tarczycy u Romka, która na pewno odgrywała rolę w jego szaleństwach. Następnie wyszły kolejne choroby, ale nie będę teraz tego opisywać. Romek zaczął być leczony i to nieco pomogło. Przez lata bywało różnie ale Maszkara stawała się coraz bardziej zrelaksowana, a w ostatnich dwóch latach jest kompletnie innym kotem - wyraźnie zadowolonym, z dużym apetytem. Nie zmieniło się jedno - jest niezależną i nie miziającą się kotką. Nie można jej całować ani przytulać. Ale taka była od małego.
W marcu tego roku mieliśmy 3miesiączną wyprowadzkę na czas remontu i w tym tymczasowym mieszkaniu już postaraliśmy się, aby koty jakoś się ułożyły. Tydzień przed wprowadzeniem zostawialiśmy zapachy, żwirek, feromony. Specjalnie wynajęliśmy mieszkanie nie mniejsze niż 40m2 z balkonem który zabezpieczyliśmy. Uznaliśmy że to będzie ważne. Pierwsze 2 dni trudne ale potem wszystko jakby nigdy nic - nigdy nie widziałam u nich takiej zgody. Nie kochały się, ale spały na tym samym drapaku, nie wchodziły sobie w drogę, zero walk. Gdy wróciliśmy po remoncie do naszego mieszkania teraz w maju również rewelacja - nie trzeba było ich nawet obsługiwać, odrazu poznały mieszkanie i zadomowiły się w pełnej zgodzie.
Tragedia się stała, że Romek zaczął z każdym tygodniem podupadać na zdrowiu.

Teraz jesteśmy sami z Maszkarą. Ona zdaje się nie zauważać Romka braku, co prawda jest w ciągu dnia dość mało aktywna, chodziła po mieszkaniu i oglądała kąty ale wydaje się być u niej wszystko ok.
Jest wiele bezdomniaków potrzebujących pomocy, my mamy możliwość by dać dom jednemu kotkowi i chcielibyśmy to zrobić. Ale właśnie, czy powinniśmy patrząc na historię Maszkary? Czy to nie jest tak, że ona ma charakter predysponujący do samotności i każde towarzystwo będzie na nią działało destruktywnie?
Co Wy byście zrobili w takiej sytuacji?

Będę wdzięczna za Wasze punkty widzenia.

p.s. przepraszam jeśli to się wyświetli 2 razy, miałam wrażenie że mój post się utworzył za pierwszym razem

aniablanka

 
Posty: 5
Od: Nie lip 25, 2021 13:41

Post » Czw lip 29, 2021 18:54 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Mimo wszystko, ja bym jej na stare lata nie fundowała nowych atrakcji. Niech się nacieszy mieszkaniem tylko dla siebie.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt lip 30, 2021 12:14 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Ja chyba też bym się bała kolejnej adopcji. Z drugiej strony kotów szukających domku jest mnóstwo, a skoro macie miejsce... Jest kilka opcji. Możecie wziąć kotka na tzw. tymczas - to znaczy wziąć i starać się wyadoptować. Gdyby kot dogadał się z Rezydentką, mógłby zostać. Jeśli nie - będziecie mu szukać domu.
Inną możliwością jest przygarnięcie kota przebywającego w domu tymczasowym. Jest to o tyle korzystne, że opiekun w dt zwykle potrafi określić, czy kot jest uległy, czy dominujący (jak Romek), przyjazny wobec kotów, czy szukający zwady, spokojny, czy bardzo żywy. Wam potrzebny byłby kotek (nie kociak) przyjazny wobec innych kotów, spokojny - takiego Rezydentka może byłaby w stanie zaakceptować. Gdyby się jednak okzazło, że kotka bardzo źle znosi nowego towarzysza, powrót kota do dt nie jest zwykle aż taką tragedią, jak powrót do schroniska.
Jest jeszcze taka opcja - przygarnięcie pary kociaków. Rezydentka będzie miała spokój, bo kociaki będą się zajmowały sobą. Ustawi je od początku tak, żeby wiedziały kto rządzi w domu. A kiedy maluchy dorosną, powinny zachować respekt wobec starszej kotki, skoro nauczą się tego od małego.
I oczywiście pozostaje wersja pierwsza - Rezydentka zostaje sama. A Wy czekacie spokojnie - prędzej czy później stanie na Waszej drodze jakaś kocia bida, która po prostu umrze, jeśli jej nie pomożecie. Jest to wersja podobna do tej z zostaniem domem tymczasowym - bo gdyby Rezydentka bardzo się buntowała, to po wstępnym zaopiekowaniu możecie nowej bidzie poszukać domu.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 30, 2021 12:48 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Te atrakcje, to mogą też być nowe zarazki, a dla kotki, nawet akceptującej gościa, to również stres.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt lip 30, 2021 13:10 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

To też racja. Ale przy dłuższej izolacji i przebadaniu nowego wiele rzeczy można wykluczyć. Bardziej bym się bała stresu u Rezydentki.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 30, 2021 15:03 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Starszy kot bardziej się stresuje bo jest fizycznie słabszy i przez ten sam fakt młody ma nad nim przewagę wg prawideł kociego stada. Ja rok temu straciłam kotkę, 8 miesięcy po przyniesieniu z podwórza młodziutkiej wywalonej koteczki do czwórki starszych kotów. Koteczka idealna, nieagresywna, tylko że zabawowa, zaczepia do zabawy i dla draki, przelatując koło tamtych przy jedzeniu czy w kuwecie. Żabcię moją zgryzło to, że jedyny kocur, dotąd jej wyłączny adorator, tamtą się zainteresował, zresztą bez jej zachęty. I najpierw zachorowała na pęcherz, a potem dostała guza pod szyją, który okazał się złośliwym chłoniakiem. Nie pomogła operacja, świetna opieka weterynaryjna, choroba ani na chwilę nie odpuściła i Żabcia umarła, serduszko nie wytrzymało wycieńczenia postępującego mimo apetytu. Druga, dotąd bezstresowa kocica też zapadła na pęcherz, ale to wyleczyłam i pilnuję, żeby jej młoda nie zaczepiała i pozwalała się załatwić.
Trudno nie zabrać zagrożonej kociny, jeśli wchodzi ci pod nogi, ale szukanie w internecie bym stanowczo odpuściła.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt lip 30, 2021 16:19 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Dlatego proponowałam kota (lub kotkę) młodego, ale już nie kociaka, w dodatku spokojnego. Ewentualnie dwa kociaki, które będą dla siebie towarzystwem i zostawią kotkę w spokoju. Ale zgadzam się - najbezpieczniej jest na razie poczekać, aż problem sam stanie na drodze, żałośnie miaucząc. A i tu trzeba brać pod uwagę możliwość poszukania domu dla Nowego, jeśli by Rezydentka bardzo się stresowała.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 30, 2021 16:37 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Moja nowa nie była kociakiem, tylko wyglądała na niewyrośniętą, podwójne kły, wg których wyceniłam ją na pół roku, okazały się u dentysty kamieniem nazębnym, kiedy tam trafiła teraz zimą z powodu FORL. I nic a nic nie urosła do dziś, a będzie w październiku dwa lata u mnie. I zabawy ma te same. Dotąd nie wiem, czy jest wysterylizowana, bo rui nie pokazuje ani zachowaniem, ani posikiwaniem. Ma tyłozgryz, mruczy bezgłośnie, i piszczy zamiast miauczenia. A przy tym demonem szaleństw to ona nie jest.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob lip 31, 2021 13:44 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Maszkara ma swoje dojrzałe lata, swoje obyczaje, swoją emocjonalną stabilizację. Będzie coraz starsza, coraz bardziej wymagająca uwagi, być może częstszych wizyt u weterynarza, z wiekiem to o czym prawdopodobnie będzie marzyła - to spokój. Mam dwie starsze kotki , 19 i 15 lat. Tak się złożyło, że pojawiły się w domu i ogrodzie kocie biedy, które zostały. I od tego czasu są z moimi dziewczynami nieustające kłopoty emocjonalne. Wystraszone, wycofane, chowające się po kątach. W oczkach mają żal i strach. Nie rób swojej starszej kotce huśtawki emocjonalnej. Wiem, są biedy, są koty, które czekają na dom. Ale moim zdaniem w Twoim przypadku - po pierwsze Rezydentka. Jej spokój, jej zdrowie, jej uporządkowany świat.
Ten świat moim się nieodwracalnie zawalił.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt lis 05, 2021 13:45 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Witam wszystkich - nie wiem dlaczego nie miałam powiadomień a tym samym pojęcia, że mam tu kilka cennych wypowiedzi. Przepraszam. Myślałam, że nikt mi nie odpowiedział i zaakceptowałam taki stan rzeczy.
Zobaczyłam dopiero teraz gdy umieściłam inny post.
Odezwę się później zapoznawszy się ze wszystkim.
Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz za odzew.

aniablanka

 
Posty: 5
Od: Nie lip 25, 2021 13:41

Post » Pt lis 05, 2021 15:31 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Nie wiem dlaczego ale nie było mojej wcześniejszej odpowiedzi z dzisiaj. Próbuję ponownie.

Chciałam podziękować osobom, które skomentowały moje pytanie - chyba nie umiem korzystać z miau bo nie widziałam aktywności na moim wątku, myślałam że nikt nie odpowiedział. Przepraszam, bo doceniam aktywność i dzielenie się przemyśleniami.

Sprawa ma się tak, że napatoczył się roczny biedak do adopcji. Znajoma zabrała z ulicy, wyleczyła z problemów, utuczyła i był gotowy do oddania.
Po konsultacji z behawiorystką zdecydowaliśmy, że spróbujemy z tym kotkiem pod jednym podstawowym warunkiem - jeśli Rezydentka nie zaakceptuje koteczek wróci do znajomej, która albo go zatrzyma albo poszukamy mu domu.
Kocurek u znajomej przeszedł kastrację, leczenie, badania i poza problemem z dziąsłami (ma konsultacje umówioną u stomatologa bo albo to młodzieńcze zapalenie albo pokłosie kociego kataru) jest idealnym adopciakiem. Słodki, grzeczny, zero w nim agresji , jest uważny. Kocurek jest u nas od 2 tyg, mamy etap siatki. Rezydentka go ignoruje albo z cichacza go podgląda, gdy on nie patrzy. Nie jest na pewno zainteresowana zetknięciem się nosem czy czymkolwiek bliżej niż 50cm od niego.
Do czasu naprawienia mu paszczy, koty na pewno nie spotkają się. Rezydentka również przed przyjęciem przeszła badania i wg weta jest w pełni zdrowa.

Także tak to wygląda. Dla nas Maszkarka będzie na pierwszym miejscu - gdy widać będzie że nie potrafi być sobą odkąd jest nowy kotek, to przyjmiemy że musi być sama.
Jesteśmy stale w kontakcie z behawiorystką.

Dziękuję raz jeszcze za czas poświęcony mojemu wpisowi.

aniablanka

 
Posty: 5
Od: Nie lip 25, 2021 13:41

Post » Nie lis 07, 2021 13:36 Re: Dokocenie do niezależnej kotki - prośba o porady

Twojej odpowiedzi nie było widać, bo 5 pierwszych postów nowego użytkownika musi przejść akceptację. Masz już 5 na koncie, więc teraz będą pojawiać się od razu.

Sprawdź, czy w ustawieniach konta masz włączoną funkcję wysyłania powiadomień na maila.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5, Lifter i 109 gości