SzamanEUC pisze:Ale z drugiej strony zamykanie totalne kota, kontrolowanie każdego jego ruchu służy chyba bardziej nam, a nie kotu, nieprawdaż?
Nie, jeśli przestrzeń w domu urządzi się odpowiednio pod kota. Wysokie drapaki, po których kot może się wspinać (a nie po każdym może, większość jest tak skonstruowana, że kot może jedynie skakać między piętrami a nie się wspinać), kociostrady, kryjówki, intensywna zabawa z człowiekiem oraz towarzystwo drugiego przedstawiciela swojego gatunku o podobnym temperamencie. Niewiele jest kotów, które absolutnie muszą wychodzić, bo nie da się im zapewnić dostatecznie dużo atrakcji w domu albo bo w ogóle są lekko dzikawe i się nie odnajdują w zamknięciu. Większość pozostałych puszczanych jest z wygody opiekunów a nie kocich potrzeb niemożliwych do zaspokojenia inaczej.
Raz na czas znajduję na dworze kota albo zgarniam jakiegoś gdy widzę, że potrzebuje leczenia albo sobie nie radzi. Izoluję w pierwszym okresie w łazience (okienko serologiczne dla FeLV i FIV). Łazienkowiczom jest tam na tyle dobrze (spokój, cisza, pełna micha, odwiedzam i bawię się z nimi), że większość z nich wymyka się między nogami ze dwa czy trzy razy na cały swój pobyt, aby przetestować, co jest za drzwiami. A potem stwierdzają, że w sumie nie ma sensu, bo jedzenie podaję w łazience, i już nie czmychają mi w ostatniej chwili.
Jak łatwo się domyślić w łazience nie mam wysokiego drapaka, tuneli czy pudełek. A jednak kot, który zaznał wolności, wcale za nią tak nie tęskni (przy czym mówię o kotach, które nie są dzikie). I jakoś nie przeszkadza mu zbyt mała ilości atrakcji w stosunku do tego, co miał na dworze.