Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
jolabuk5 pisze:Trudno się spodziewać dojrzałej dyskusji od młodego (bardzo młodego) człowieka, który jest przekonany, że wie wszystko i postępuje słusznie.
jolabuk5 pisze:Wspomniałeś, że nie musisz siatkować okna. Oczywiście, nie musisz. Tak jak nie masz obowiązku zamykać drzwi na klucz, kiedy wychodzisz z domu. Może nic się nie zdarzy. Ale jeśli drzwi zamkniesz, to szanse, że nic się nie zdarzy są większe. Koszt zamka w drzwiach jest dużo mniejszy od kosztu rzeczy, które złodziej może ci wynieść z mieszkania. Podobnie koszt siatki w oknie jest nieporównywalny z wydatkami na leczenie kota, który wypadnie z okna i coś sobie uszkodzi, złamie - oby tylko łapę, a nie kręgosłup. Maks ma już 10 lat, nie jest tak sprawny i elastyczny jak 1,5-roczny kotek, upadek z pierwszego piętra może się skończyć o wiele gorzej. Zgadza się - może Maks nigdy już nie wypadnie. Ale czy nie lepiej za niewielkie pieniądze mieć pewność, że tak się nie stanie? Chyba, że mieszkasz z rodzicami i nie ma szans, aby pozwolili Ci osiatkować okno...
SzamanEUC pisze:Ty natomiast jeżeli chcesz robić kotom kwarantannę to wypadałoby zapewnić jakieś stosowne pomieszczenie, a nie ciasną łazienkę z której i tak te szczęśliwe kwarantowane koty uciekają. Z nadmiaru szczęścia łazienkowego zapewne. Nie masz odpowiedniego ku takiej działalności pomieszczenia to zajmij się czymś innym zamiast „uszczęśliwiać” koty na siłę zamykaniem ich. Taka moja rada.
SzamanEUC pisze: Nie był wystraszony. Naprawdę.
Stomachari pisze:Zaraz umrę ze śmiechu
Dalej żartujesz, czy tym razem pisałeś bez zastanowienia?
Nie wybieram sobie, jakiego kota znajdę na drodze. Nie wybieram sobie, że z krzaków będzie do mnie płakał maluch. I jeśli według Ciebie większym dobrem jest odwrócić się na pięcie i udawać, że się nie widzi i nie słyszy kociaka, który jest 20 cm od drogi z pędzącymi autami, to nie mamy o czym rozmawiać.
Nie będę tłumaczyć każdego zdania po kilka razy, bo mój rozmówca udaje, że nie rozumie (mam nadzieję, że udaje). Zrobię to po raz ostatni. Tak jak Twój kot wyskoczył z okna, żeby sprawdzić, co jest na zewnątrz, tak łazienkowicze sprawdzają, co jest źródłem dźwięków za drzwiami. Twój kot przeżył ogromny stres, dlatego od paru lat tego nie ponawia, podczas gdy łazienkowicze nie - i dlatego próbują tej sztuczki jeszcze raz albo dwa razy. Gdyby "w nagrodę" za wyjście z łazienki spotkał je upadek z wysokości i przerażająca okolica, z pewnością na tej jednej wycieczce poza łazienkę by się skończyło - jak u Twojego kota.
Stomachari pisze:Opinia kogoś, kto uważa, że kociak potrącony przez samochód jest szczęśliwszy, gdy powolutku sobie umiera w zapomnieniu, niż gdyby trafił do ciasnej (w sumie ciekawe, po czym wnosisz, że u mnie jest ciasna? Bo u Ciebie jest? Kiepskie założenie) łazienki na jakiś czas, nie jest dla mnie w żaden sposób wiążąca.
Tylko nie próbuj teraz pisać czegoś o dodatkowej możliwości, jaką jest schronisko, bo tym tylko udowodnisz, jak mało wiesz.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Silverblue i 329 gości