madrugada pisze:Nolina po kontroli.
Niestety, po wczorajszych przeżyciach lecznica jest dla niej miejscem traumy.
Pomyślała, że jeśli zaprze się łapkami w transporterze, to nic jej nie zrobią.
Ale personel lecznicy jest bardzo przebiegły i zdołano wyłuskać kocinę z bezpiecznego schronienia. Poddano oględzinom, zajrzano do bolącego pyszczka (goi się jak na kocie), obmacano brzuszek i węzły chłonne (niepowiększone), posłuchano serca walącego w tempie rozpędzonego pendolino. Na koniec ukłuto w pupkę.
Nolina z wielką ulgą wbiegła z powrotem do transportera i przez całą powrotną drogę narzekała na swój koci los.
Teraz próbuje wmówic mi, że nie dostała posiłku i jest bardzo głodna
biedulka
i dostała coś smacznego w duzej ilosci?
ja mam kontener otwierany od góry i Elenka, nakwiększy strachulec jest w nim badana, bez wyciagania na stół