Jestem, jestem. Duża mi zamówiła zabawkę w zooplusie, mówi. I czekam. Bardzo się kochamy z dużą. Wiecie, jak na mnie mówi? Kotek. I całuje mnie w pyś. Jestem kotkiem, ale duża mówi to tak czule, że aż
SylwuśNam też kupiła zabawkę i też czekamy
Kubuś i KlusiaOstatnio szłam i myślałam. Jak zwykle. Bardzo mi brakuje Pralci, bardzo. Ale – poza dwoma wstrząsającymi obrazkami – we wspominaniu ukochanej staruszeczki jest spokój. W przeciwieństwie do wspominania Nonia, we wspomnieniu jego śmierci wciąż odczuwam bunt.
I o szczepionkach. Spotkałam ulubionego psiego sąsiada, mieszka z młodą parą, bardzo mili ludzie. Jeszcze nie są zaszczepieni, więc i jemu, i jej tłumaczyłam, że teraz nie ma nic ważniejszego, nie ma "nie złożyło się". Nie ma!
Spotkałam też w weekend panią mieszkającą z mężem i dwunastoletnią córką nade mną. Oboje zaszczepieni dwiema dawkami, córka skończyła 12 lat w styczniu i już po pierwszej dawce.
Potem spotkałam panią mieszkającą przez ścianę. Oboje z mężem zaszczepieni pierwszą dawką, a wcześniej chorowali na covid. Na szczęście dobrze się skończyło.
I kuriozalne spotkanie ze starszą ode mnie sąsiadką, która powiedziała, że się nie zaszczepi, bo jest odporna i nie choruje.
Pani jest starsza ode mnie, więc, jako beneficjentka peerelu (który w jednym, czyli obowiązkowych szczepieniach sprawdził się znakomicie), po szczepieniach wciąż żyje. Ale nie da się jej wytłumaczyć, choć jeszcze będę próbować