Cześć,
Pisze tutaj, bo wierze, że byc moze ktos byl w ppdobnej sytuacji juz.
Mam w domu dwa koty oba niewychodzące- Tabi 8lteni kastrat oraz od stycznia przygarnelam osmiomiesiecznego samca Pippina. Proces dokocenia przebiegł sprawnie, nie bylo problemów z kotami, wiadomo byly brykania, mlody zaczepiał starszego ale wszystko w granicach normy, Tabi gdy mial dość zabawy dawal mlodemu jasno do zrozumienia, ze koniec i bylo ok. Gdy Pippin troche podrósł zaczął sie do starszego "dobierać " jednak zawsze starszy sobie z tym radził.
Problem pojawil sie po kastracji mlodego. Zabieg wukonany w piatek, po powrocie praktycznie zaraz wrocil do siebie. W sobote wczesnym rankiem obudzilo mnie przeraźliwe wycie i buczenie kota, ktory siedzial przerażony za kanapą w kałuży wlasnego moczu. Pippin w tym czasie byl mocno pobudzony i zainteresowany kotem. Oczywiście od razu izolacja, Mlody zamknięty w jednym pokoju, starszy ciagle przerażony na miękkich nogach wyszedł jedynie do polowy pokoju.
O 10 wizyta kontrolna z mlodym u weta. Mówię co jest grane. Rada - izolować i obserwować czy stary nie chory, moze warto zrobic badania... (badania robione w styczniu, wszystko ok, w moim przekonaniu nic mu nie jest tylko paniczny strach przed tamtym)
Do wtorkowego popoludnia koty mieszkają osobno. W tym czasie starszy sie uspokoil, widocznie zrelaksowany. Wczoraj Pippin wraca. Na poczatku bylo ok, wywąchały sie, daly po baranku, nawet razem na fotelu lezaly. Problem zaczyna sie wieczorem. Pippin ewidentnie chce sie bawić a Tabi, ktory nie ma na to ochoty ucieka z przerazeniem za lozko i sika pod siebie- poziom stresu max. Pippin nie odpuszcza, nadal go dręczy. Od rana znow izolacja..
Nie wiem co robić. Wyglada to tak, jakby kastracja zmienila ich nastawienie wzgledem siebie. Mlody jest jeszcze bardziej pobudzony i pewny siebie, a statszy przerażony obecnością tamtego.
Moze ktoś z Was miał podobne doswiadczenie i moze sie poradzić co robic..
Pozdrawiam,
Miasti