Cześć. Mamy straszny problem..
Mamy nowego kota, jest tylko dwa miesiące młodszy. Rezydent ma 8 miesięcy..
I z**baliśmy na starcie, bo zamiast po cichu skitrać nowego kota do pokoju obok, to od razu doszło do konfrontacji... Tubylec zaczął warczeć i syczeć i chciał uciekać i się schować a jednocześnie zagryźć.
Próbowaliśmy potem tak jak trzeba, czyli pora karmienia miska z jednej strony drzwi i druga z drugiej ale...Nasz Sk*rwiel, w ogóle nie chciał nawet podejść do drzwi.
Jak narzeczony wychodził z pokoju, to nowy zaczął powoli uciekać przez drzwi i Sk*rwiel go tylko przez sekundę zobaczył i zaczął syczeć....
Powiedzcie mi, czy jest jeszcze szansa to uratować? I jak?
Młody siedzi narazie u siebie w pokoju..
Czytałam, że są jakieś krople, co obu kotom się kropli trochę i niby są mniej zestresowane..
Błagam pomóżcie... Ten nowy Czort był niedawno wykastrowany, Sk*rwiel nie.
I teraz się martwię, bo nie chcę kastrować Sk*rwiela ale nie mam pojęcia jak go oswoić z nowym przybyszem, mały sam go nie atakuje, dopiero pod dłuższym czasie jak nasz na niego warczał i syczał, to ten też zareagował warczeniem.. a tak to jest grzeczny i chce się miziać....
Sk*rwiel jest chyba troszkę... Obrażony.. ☹️ Co zrobić aby naprawić tę ich relację? Czy jakby nigdy nic kontynuować tę stopniową znajomość czy już za późno..? I co w takim przypadku? Błagam o pomoc..