Nie, nic nie idzie. Jest źle, no co Wam powiem... Ja wyczerpałam wszelkie swoje zasoby. Jestem potwornie wyczerpana, Ciągle jej doglądałam, w nocy prawie nie spałam przez dwie ostatnie doby. Wczoraj byłyśmy na niedzielnym dyżurze u naszej dr Joli, a wcześniej była u nas jeszcze z samego rana na wizycie domowej. Zrobiła naprawdę bardzo dużo dla tej małej Kluski. Było RTG i USG, w brzuchu jakaś ogromna masa. W jelitach nic. Nie wiem...albo ona ma jakąś wadę genetyczną, która doszła z wiekiem, albo coś się tam zupełnie skręciło. Fatalnie. Nie może wcale jeść. Bardzo się tym przejęłam, ale absolutnie nie jestem w stanie zrobić więcej. Nie mam już zupełnie sił fizycznych, psychicznych i emocjonalnych. Dzisiaj Fufcię odwiozłam rano do CaliMali do Chorzowa Blablacarem, bo tam u nich dr jest 24 h na dobę, więc się nią lepiej zamie, niż ja na ten moment i to było dla niej najlepsze rozwiązanie. No i nie jest tak zmęczona jak ja. Źle to wszystko wygląda...
Ostatnio edytowano Pon maja 16, 2022 18:28 przez
Bastet, łącznie edytowano 4 razy