Mojekoty Sabcia Usia Calinka Mini Kitka Kitek do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 25, 2021 16:40 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

pibon, nie wiem czy kojarzysz wątek Iwonami o Ogryni. Przygarnęła do siebie 4 koty z miejsca karmienia, które to miejsce miało być zabudowane. Nie oswoiła się tylko najstarsza kotka, Babunia, ale strach nie był tak silny żeby nie jadła; po prostu nie dawała się dotykać.
U czitki też są trzy "nie jej" koty, przygarnięte mniej-lub-bardziej dzikusy.
Jeżeli czujesz że powinnaś przygarnąć kota i masz taką możliwość, to może spróbuj? Ale decyzja należy do ciebie.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33194
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Sob wrz 25, 2021 16:48 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Poczytam w tych watkach, dziekuje. Chodzi mi o informacje, jak dzialac po zlapaniu i przewiezieniu. Wiem ze trzeba przynajmniej 2 tygodnie przetrzymac w kennelu w nowym miejsci. Chodzi mi tez o jakies moze sposoby, zeby kota przez ten czas uspokoic, zeby jadl i kuwetowal. Kocur jak byl po kastracji nic nie zjadl dzien przed kastracja i potem jeszcze 2 dni i musialam go przez to wczesniej wypuscic. W kuwecie spal, posiusial sie na legowisko (nie wiem czy nie ze strachu tam siknal).
Obawiam sie tego, ze w nowym miejscu, w kennelu nic nie bedzie jadl i co wtedy zrobie? Nie wypuszcze go w nowym otoczzeniu, setki km od jego znanego otoczenia, bo bedzie probowal wrocic do swoich kryjowek i zginie. Moge zawsze go odwiezc na stare smieci ale tu nie bedzie juz mial nikogo. No chyba ze jeszcze go ktos karmi a ja o tym nie wiem ale mysle, ze je tylko u mnie, raz dziennie ale bardzo duzo zjada. I wyglada super. Zaraz zdjecie wkleje bo udalo sie zrobic przez szybe.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4236
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob wrz 25, 2021 16:52 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Obrazek
edit: tak jak widac, sliczny kocurek, ladnie cialko, dobrze odzywiony (on tylko mieso je, chrupek nie ruszy nawet). Spojrzenie bardzo strachliwe i uwazne, ogonek calkowicie schowany miedzy lapkami (podporzadkowanie, strach). No straszny strachulec.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4236
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob wrz 25, 2021 17:25 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Piękny kocurek :P :P :P serce się rozdziera na myśl że on tam biedak będzie przychodził i czekał, czekał, czekał głodny, ufając że dostanie codzienną porcję mięska...
Kiedyś, kiedy zaczynałam znajomość z kotami na moim osiedlu, była kotka zwana Pieszczoszką, nie dawała się podejść, a że ja chodziłam codziennie to syczała jak podchodziłam (nazwałam ją Syczuysią) , ale ja nie bałam się tego jej syczenia i normalnie nakładałam jedzenie, nawet czasem łapką mnie biła tak pac-pac-pac szybciutko ale...bez pazurków. W końcu Syczusia przestała syczeć jak podchodziłam, a po kilkunastu miesiącach dała się pogłaskać :)

Inna kotka , Łatka, też była z tych, na które można był tylko popatrzeć, z czasem, a dokarmiam ją od ponad 10 lat, dała mi sie dotknąć, teraz wystawia łepek do głaskania ulubionych miejsc, nawet po grzebiecie i po ogonku daje się głaskać. Mam wrażenie, że ona tak jakby na stare lata (a ma ich minimum 16 lub więcej) złagodaniała. Nie da się dotknąć ludziom, których nie zna.

Migusia (*) tez nalezała do bezdomnych kotków, ale kiedy była bardzo chora i była w kennelu w TOZ to bez problemu wiedziała do czego służy kuweta - musiała kiedyś mieć dom, w czasach, kiedy mi się o kotach nawet nie śniło.
Nie wiadomo jak zachowa się Twój kocurek, ale może zamieszkanie u Ciebie to dla niego szansa? On docelowo były w domu? Nie ma doświadczenia z dokoceniem.

Tu jest jeden z wątków kotki Ogryni: viewtopic.php?f=46&t=146309&hilit=ogrynia
Te koteczki w domu były, dzikie złapane, Ogrynia przez bardzo wiele miesięcy? lat? nie dawała się pogłaskać, ale nie uciekała. Ona nie miałaby gdzie mieszkać bo tam gdzie bytowała zburzyli i zrobili nową budowę.

Anna2016

 
Posty: 10443
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Sob wrz 25, 2021 17:30 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

MaryLux pisze:Studenci na pewno nie doceniają troski. To nie to pokolenie studentów :placz:


Też tak sądzę, chociaż.....czasem można się zdziwić. Przynajmniej trzymam rękę na pulsie i wiem co się na moim kierunku dzieje. :P

Anna2016

 
Posty: 10443
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Sob wrz 25, 2021 17:37 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

A nie dałoby się przeznaczyć jednego pomieszczenia dla tych najmniej oswojonych - piwnicy, albo strychu, albo nawet pokoju? Zabezpieczyć na wszystkie strony, okna, drzwi (najlepiej, żeby był jakiś przedpokój, odgrodzona przestrzeń, żeby przez drzwi nie dało się uciec do reszty domu, tylko właśnie do tego przedsionka). Postawić sporo mebli, drapaków, parę kuwet i wypuścić tam największego strachulca, a może nawet jeszcze parę kotów. Na pewno pobyt w takim pomieszczeniu byłby łatwiejszy do zniesienia dla tych kotów niż przetrzymanie w klatce. Mogłyby przebywać w tym pomieszczeniu długo, nie 2 tygodnie, a parę miesięcy, wyglądać przez okno, może z czasem dałoby się dobudować im jakąś wolierę? Oczywiście, że te dzikusy będą miały stres. Ale ja myślę, że ten stres będzie się jednak z czasem zmniejszać, a głód, jeśli je zostawisz, i zimno, i poczucie opuszczenia mogą tylko narastać. Czyli będzie coraz gorzej, podczas gdy w wersji zabrania i umieszczenia w oddzielnym pokoju - powoli (nawet bardzo powoli) będzie lepiej.
Stanowczo jestem za zabraniem wszystkich, oby tylko dały się złapać!
Jola Dworcowa ma w domu sporo takich dzikusów, które nie dadzą się dotknąć, ale przywykły do życia w cieple i z pełnym brzuszkiem. I nie sądzę, żeby czuły się nieszczęśliwe, bo jakoś nie próbują uciec.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60209
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 25, 2021 17:50 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

TAk, pokoj by sie dalo im wydzielic. Nawstawiam tam gratow zeby mialy sie za czym chowac. Drzwi zabezpiecze plotkiem, okna nie beda otwierane, zreszta ta parter a okien uchylnych tu nie ma. Te najdziksze sie znaja wiec chyba nei powinno byc problemu jak beda razem zamkniete? Docelowo one nie musza byc wewnatrz. Maz zrobi im jakis domek/szope i budke na drzewie i beda mialy jakas namiastke wolnosci oraz mniejszy kontakt z ludzmi skoro sie nas boja. No ale jednak ograniczona wolnosc, bo maz juz kupuje elementy do woliery i sam ja ma zamiar zrobic. Ew. te najdziksze nie musze byc potem w wolierze jesli by sie zupelnie nie czuly dobrze w takim pewnym zamknieciu - moglyby wtedy wyszukac sobie kryjowki w pobliskich zaroslach i przychodzic - tak jak teraz do nas tylko na jedzenie. No ale to jest dopiero mozliwe po kilku tygodniach, jak juz sie przyzwyczaja, ze sa w innym terenie i nie beda szukac swoich starych kryjowek.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4236
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob wrz 25, 2021 18:28 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Iza, to ja myślę, że pokój jest najlepszą opcją na poczatek. Jak najszybciej umieściłabym tam strachulce, szczególnie jeśli się znają. Nawet myślę, że obecność innych kotów będzie dla każdego z nich bardzo ważne, pomoże przetrwac, opanować strach. Nie trzymałabym w kenelu, tylko od razu przesiedlała do pokoju. Zbliża się zima, więc ten pokój będzie super schronieniem, z budową woliery, domków na drzewach, będziecie mieć czas do wiosny. A wtedy po wypuszczeniu koty będą traktowały pokój jak naturalny azyl, tam będą się chronić przed niebezpieczeństwem. Tam będzie zawsze zapas jedzenia, niedostępny dla ptaków, drobnych zwierząt.
A co do łapania tego największego strachulca - myślę, że najlepsza byłaby klatka łapka opadająca. Wiesz, jak ona działa? Czy poszukać filmiku na yt?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60209
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 25, 2021 18:31 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

jolabuk5 pisze:Na dobry humor w sobotę :D

Nikt nie zajrzał :(
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60209
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 25, 2021 18:51 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

pibon pisze:Moje przebiegle kotki zrobily dziure w worku z sucha i podzeraly po trochu przez jakis dluzszy czas. Dopiero jak Mikiego zatkalo to sie zorientowalismy ze regularnie wpiernicza suche :strach:
Teraz worki z sucha stoja pod sufitem, na regale z ksiazkami.
Dziekuje za kciuki i wsparcie! To wielka ulga.
Kombinuje aktualnie, jak by najlepiej zrobic zeby jednak zabrac ze soba tego starszego kocurka. Ale on taki bojacy :( Tylko mnie zobaczy przez szybe i umyka.
Zarejestrowalam sie w mediach spolecznosciowych, w takiej sasiedzkiej aplikacji, ktora mi fundacja polecila, w sprawach kocich. Niestety nie ma odzewu, polubili, polajkowali, serduszka zostawili ale do pomocy przy karmieniu zaledwie 2 kotkow (mimo ze napisalam, ze dostarcze jedzenie) nikt nie jest chetny.
Wczoraj wrocilam godzine po porze karmienia - kocurek oczywiscie siedzial, wpatrywal sie w szybe i czekal. I co wyprowadze sie, a on bedzie przychodzil i czekal na jedzenie, ktorego nigdy juz wiecej nie dostanie? Serce mi peka na sama mysl.
Oby tylko dal sie zlapac to bede sie starala jakos mu stres zminimalizowac. Moze trzymac w kennelu w przybudowce na zewnatrz, zeby nie byl w poblizu ludzi aby tak sie nie stresowal? Nie moge, ze przez tyle lat karmienia on sie nie przekonal do mnie. Ale moze jest szansa? W fundacji i malz mi odradzaja zabranie go, ze za duzy stres, nie bedzie jadl i oby mi nie podpadl na zdrowiu przez to. Ze to takie stare drzewo ktorego sie nie przesadza. Nie wiem czy to prawda?
Tu na forum w adopcjach ktos ostatnio wystawial kocurka takiego dzikiego, ktory musial miec wyrwane wszystkie zabki i wobec tego musi teraz zyc z ludzmi i jakos zyje. To moze i ten moj jakos sie ogarnie i przyzwyczai? Co myslicie?

przepraszam, że tak sie wcisnęłam do watku , ale Pibon, napiszę może o mojej Trotce, dokarmiałam, nie dała sie dzikuska złapac, przez ponad rok karmiłam, a ona jak jakis gwałtowniejszy ruch reka czy nawet głową zrobiłam , to zwiewała. nie wysterylizowałam, bo do klatki nie weszła, miała dzieci. Sasiad zabrał dzieci i wtedy sama nie wiem jak,po prostu to był spontan, bo wiedziałam, że jak nie teraz, to nigdy , przy kociakach ją złapałam, do rak bez klatki, bez niczego.Wsadziłam do klatki kenelowej, klatka była w budynku gospodarczym, bardzo powoli sie przyzwyczajała. teraz mieszka sobie w tym budynku, razem z jednym dzieckiem, juz luzem nie w klatce. nie jest mega miziakiem, właściwie mnie toleruje, ale jakos funkcjonuje, ostatnio nawet mamy postęp, bo daje sie wziąć na kolana i daje się czesać, czesanie to uwielbia. Jest juz u mnie w domu ponad rok. Może z tym kocurkiem tez było by tak, ze nie byłby jakoś mega przyjazny, ale nauczyłby się życia w domu, choćby właśnie w jakimś gospodarczym budynku, gdzie nie miałby styczności za duzo z ludxmi. Jednak Ty znasz całą sytuacje najlepiej. Ja , gdybym była na Twoim miejscu brałabym, bo cały czas pewno myślałabym co z kocurkiem , jak mnie nie ma,czy nie głodny, ale to jest tylko i wyłącznie moje zdanie.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4808
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Sob wrz 25, 2021 19:20 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

jolabuk5 pisze:
jolabuk5 pisze:Na dobry humor w sobotę :D

Nikt nie zajrzał :(


Fajny początek sobotniego wieczoru :D
Dzięki.
Aktualny wątek Noliny: viewtopic.php?f=46&t=216241

madrugada

Avatar użytkownika
 
Posty: 7756
Od: Pon maja 18, 2009 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 25, 2021 20:42 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Uważam, że Myszorek ma rację. W pomieszczeniu, gdzie będzie mógł się schować, kotek może się przyzwyczaić. I nie będzie głodny. Byle tylko złapać! A jak z łapaniem pozostałych?

madrugada pisze:
jolabuk5 pisze:
jolabuk5 pisze:Na dobry humor w sobotę :D

Nikt nie zajrzał :(


Fajny początek sobotniego wieczoru :D
Dzięki.

Dziękuję, madrugada :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60209
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 25, 2021 21:29 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

pibon pisze:Obrazek
edit: tak jak widac, sliczny kocurek, ladnie cialko, dobrze odzywiony (on tylko mieso je, chrupek nie ruszy nawet). Spojrzenie bardzo strachliwe i uwazne, ogonek calkowicie schowany miedzy lapkami (podporzadkowanie, strach). No straszny strachulec.

Na wstępie przepraszam gospodynię wotku jolabuk5, że tak się wtryniam bez przywitania, ale przeczytałam posty pibon i pomyślałam, że napiszę.
Nie wiem pibon czy pamiętasz, ale z nami mieszka od listopada ubiegłego roku Pan Bykowy, zwany Byniem. To wcześniej był mój bezdomniaczek, ale musiałam go zgarnąć na leczenie, a po leczeniu okazało się że on się do powrotu w bezdomności absolutnie nie nadaje.
W ubiegłym roku jego wiek oceniono na 12/13 lat.
To totalny strachulec. Mija prawie rok jak u nas mieszka i postępy są niewielkie. Nadal mieszka w osobnym pokoju, w drzwiach ma wstawioną osiatkowaną ramę i do tego ogranicza się jego kontakt z resztą kotów i domu.
Boi się wielu rzeczy, każda wizyta u weta to bezwolne oddawanie kału i moczu w ogromnych ilościach, cały czas. I tak przy niemal każdym stersie, nawet w domu. Wizyta weta w domu sprawia, że znowu wraca do bazy pod łóżkiem. Stuknięcie, puknięcie, kota nie ma.
Ale, ale kiedy nic się nie dzieje, nie trzeba jechać do weta, ani wet do niego nie przyjeżdża, on jest szczęśliwy. Kocha kaloryfer, koce, legowiska.
Majster zrobił mu w oknie catio, i on to bardzo lubi (choc wyjście na nie zajęło mu miesiąc) korzysta, ale gdy tylko zmienia się pogoda, kot siedzi w pokoju i ani mu w głowie liczenie ptaków za oknem.
Nikt tak brzuszka do głaskania i całowania nie wstawia jak on. Kocha dotyk, czesanie, głaskanie, bliskość.
Też mi długo słabo jadł, w szpitaliku wcale sam nie jadł, potem w kennelu już u mnie też słabo było. Ruszył na dotyk. Też sikal pod siebie, siedział skulony, przerażony, spięty. Patrzenie na niego było trudne i bolesne. Ale teraz po roku, choć komuś może się wydawać, że postępy są słabe, ja oglądam kota zadowolonego z życia, reagującego długą i głośną przemową na każde spóźnienie przy podawaniu posiłku . Kota który ma swoje kocie sprawy, preferencje, który potrafi przywalić łapą gdy mu się coś nie podoba. Robi się coraz bardziej asertywny. I to jest super.
A, i okazało się jeszcze, że to fan you tuba, i z dużym zaciekawieniem ogląda na tablecie te wszystkie wielogodzinne filmy dla kotów, na których cwierkają ptaki, skaczą wiewiórki itp.

Fhranka

 
Posty: 496
Od: Czw lis 15, 2018 13:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob wrz 25, 2021 22:27 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Bardzo WAm dziekuje za rady i przytoczone wlasne doswiadczenia z takimi strachulcami :1luvu:
Poczytam jeszcze na watkach. Fhranka, bardzo sie ciesze ze Twoj strachulec ma teraz taki dobry domek, a tez nie jest juz najmlodszy! Nasz moze byc w podobnym wieku. Myszorek, swietnie ze zapewnilas koteczce i jej dzieciakowi dom u Ciebie w miejscu, ktore nie wymusza u nich koniecznosci ciaglego kontaktu z czlowiekiem i przez to jest na pewno dla nich dobra opcja.
U nas nie ma mrozow ani zimy wiec zimno to nie jest na szczescie problem. W sumie kotiny moga sobie caly rok mieszkac w szopie jesli im tak lepiej pasuje. W takim razie rezygnuje z kennela, nawet mi to na reke bo nie bede musiala go kupowac lub odwozic pozyczonego taki kawal drogi. Myslalam tylko o kennelu bo na watku ASK pisala, ze w kennelu lepiej sie oswajaja niz w pokoju. Jednak to pewno ma odniesienie tylko do kociakow.
Mam nadzieje, ze zlapie kocura znowu na kocimietke do lapki - tak sie zlapal do kastrowania. On jak czuje kocimietke to jest jak na narkotykach, slini sie, jest wyczerpany, calkiem gotowy hihi. Wczesniej wielokrotne proby na rozne typy jedzenia w lapce zupelnie nie skutkowaly (odchodzil glodny i tyle) a na kocimietke wlazl od razu. Jak tak nie wlezie to wtedy bedzie zmartwienie. Recznie na pewno go nie zlapie, bo i zblizyc sie do siebie nie da, chocby glodny byl. Zapytam w fundacji czy maja klatke opadajaca, bo innej mozliwosci juz wtedy chyba nie ma.
edit: z innymi kotami nie powinno byc problemu ze zlapaniem. Moge normalnie recznie, bo oswoilam je tak, ze lubia byc glaskane, czesane. Wrecz jedna, Zoe to jest juz normalny kot domowy. No moze nie tak do konca wyluzowana ale ona tam sie wcale nie kwapi zeby wychodzic na zewnatrz :) Glownie to sie udalo te wszystkie kotiny tak oswoic dzieku... chrupkom. A kocur chrupek nie lubi to i postepow nie ma...
Ostatnio edytowano Nie wrz 26, 2021 4:38 przez pibon, łącznie edytowano 1 raz
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4236
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Nie wrz 26, 2021 1:35 Re: Moje koty Sabcia Usia Calinka Mini i Kitka. Kitek [*]

Może i w kenelu oswaja się łatwiej koty, na pewno - kociaki. Ale Ty nie musisz tego kota na siłę oswajać, tylko zapewnić mu minimum życiowe (miejsce do spania i jedzenie). Kenel mógłby go skrajnie zestresować, a w pokoju (czy innym zabezpieczonym pomieszczeniu), w towarzystwie 2 - 3 innych dziczków powinien szybko dojść do siebie. Jeśli zdołasz mu zapewnić możliwość oglądania świata na zewnątrz (okno) i jednocześnie szansę schowania się dostatecznie głęboko (wysoko), żeby kocio uznał to za bezpieczne schronienie na moment, gdy ktoś będzie wchodził do pomieszczenia (karmienie, czyszczenie kuwet), to kot może nie odczuwać wielkiego stresu, naprawdę! W wątku czitki (Czitusia, Cosia i inne nie-moje koty) opisany jest pobyt kota Działka właśnie w takim pomieszczeniu, poczytaj o tym! Aha, kot długo nie jadł (na szczęście siusiał), a pomogło mu... wprowadzenie do pomieszczenia innego kota, który jadł i dawał się pogłaskać.
Najważniejsze to złapać całe towarzystwo i przewieźć w nowe miejsce! Trzymam kciuki, żeby się udało! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60209
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania i 253 gości