madrugada pisze:jolabuk5 pisze:Może i w kenelu oswaja się łatwiej koty, na pewno - kociaki. Ale Ty nie musisz tego kota na siłę oswajać, tylko zapewnić mu minimum życiowe (miejsce do spania i jedzenie). Kenel mógłby go skrajnie zestresować, a w pokoju (czy innym zabezpieczonym pomieszczeniu), w towarzystwie 2 - 3 innych dziczków powinien szybko dojść do siebie. Jeśli zdołasz mu zapewnić możliwość oglądania świata na zewnątrz (okno) i jednocześnie szansę schowania się dostatecznie głęboko (wysoko), żeby kocio uznał to za bezpieczne schronienie na moment, gdy ktoś będzie wchodził do pomieszczenia (karmienie, czyszczenie kuwet), to kot może nie odczuwać wielkiego stresu, naprawdę! W wątku czitki (Czitusia, Cosia i inne nie-moje koty) opisany jest pobyt kota Działka właśnie w takim pomieszczeniu, poczytaj o tym! Aha, kot długo nie jadł (na szczęście siusiał), a pomogło mu... wprowadzenie do pomieszczenia innego kota, który jadł i dawał się pogłaskać.
Najważniejsze to złapać całe towarzystwo i przewieźć w nowe miejsce! Trzymam kciuki, żeby się udało!
pibon, zgadzam się z Jolą w zupełności. Nie miałabyś spokoju, zostawiając je tutaj same, bez stałego karmienia, do czego się przyzwyczaiły.
Oby się udało
To ja się jeszcze dołączę, skoro o moich nie moich i Działku wspomniane było. Pibon, jeżeli z własnego doświadczenia mogę cokolwiek doradzić, a masz moce przerobowe, żeby koty zabrać, zrób to. Dadzą radę. I nie przetrzymuj nikogo w kenelu! Kot, który żył na wolności w klatce po prostu zwariuje, on się tam nie oswoi! Byle pomieszczenie z pudłami, schowkami, drapakiem, czymkolwiek, ale nie kenel. Dziką Mamę zabraną z ogrodu po sterylizacji musiałam dnia następnego zabierać z kliniki bo po prostu odmówiła chęci życia. Przesiedziała w salooonie piwnicznym jakiś czas, ale nie w kenelu. Po wypuszczeniu została w ogrodzie, od trzech lat nie dała się pogłaskać, bo to dzik
. Ale do domu wejdzie do kuwety
i pobawić się
. Podejdziesz, popatrzysz- wieje. I tak jej zostanie. Pasio i Brat- dwa niczyje, bezdomne, płochliwe -po kastracji zostali w ogrodzie i bardzo szybko wprowadzili się na włości. Dwa miziaki. Tłuste. Zostali kotami wychodzącymi, bo mają wiatr w futrze, ale tak specjalnie daleko wychodzić nie chcą. Do ogrodu i do domu. A wspomniany Działek po zgarnięciu z tak zwanej wolności i bezdomności nie chce wychodzić w ogóle już, pomimo takiej możliwości. Ludzi się boi, mieszka w swoim pomieszczeniu na ranczo u Meteorolog1, je, korzysta z kuwety i śpi w szafie. Z kotami Meterolog1 się zaprzyjaźnił, z człowiekiem nie. Tak więc na zapas się nie martw, i tak nie przewidzisz do końca. Pozdrawiam!