Ofelia kocha prawie wszystkie pasty - poza bezopetem, przeze mnie, bo kiedyś próbowałam jej przemycić nospę w paście Ale Pasty "mniamorka" są pyyyycha! Pasta serowa też. Za to Czarnidełko na wszystkie pasty robi "Błeeee".
Ja też myślę o Julisiu. Mam nadzieję że u niego ok.
pibon pisze:Dzien dobry Ciocie! Jak sie macie? A cioci Nul cos dawno nie bylo?
Dzień dobry, Ciociu Pibon! Ciocia Nul teraz najczęściej tylko na telefonie podczytuje troszkę w wolnej chwili, ale jest, żyje, kotki też żyją, czego nie można powiedzieć o niektórych ćmach… Upały zelżały i Nul się udał na chwilkę w dzicz, gdzie w ogóle zasięgu nie było!… Dziwny Nul
jolabuk5 pisze:A Cioci Lucas to już strasznie dawno nie było! Martwię się o Julisia... W ogóle mało nas, może dlatego, że to środek wakacji?
Ja cichutko podczytuję.
Bardzo się cieszę, Ciociu Madrugada Ciociu Nul, rozumiem, czasem nie ma co pisać, albo nie ma chęci. Ale wróć do nas szybko, proszę Ciociu MB&Ofelia, Księżniczka ma rację, pasty Miamorka są fajne, a bezopet - fuj! Ciociu-Babciu,
Zuniu, ja myślę, że ty masz kłaczka i nie możesz go wypluć. Ale kupka jest ok, czyli reszta przewodu pokarmowego dobrze sobie radzi. Może bezopet rzeczywiście by ci pomógł? Myślimy o Julusiu wszyscy i trzymamy łapki za niego Sabcia
Tak, myslimy o Tobie Julisiu, trzymamy kciuki i przesylamy Ci moc dobrej energii! Zeby Zuni sie udalo wypluc juz tego klaczka! Ciocia Nul, fajnie Ci bo w dziczy to najlepszy wypoczynek. Bez telefonu i internetu.
Miau Ciociu Nul Miau Ciociu pibon Miau Sabulko ja też przesyłam Julisiowi moc kocich mizianek spokojnego dnia Zazulkasamawdomu
PS. wczoraj minęły 3 lata od śmierci mojej ukochanej koteczki Migusi Śniła mi się niedawno: we śnie były 3 koty: Migunia, Łatka i 3ci kot nie wiem jaki, może Zunia?, wszystkie były u mnie w domu, uratowane przed czymś niebezpiecznym, a po ulicy którą widzę przez okno......jechała kolumna czołgów
pibon pisze:Dzien dobry Ciocie! Jak sie macie? A cioci Nul cos dawno nie bylo?
Dzień dobry, Ciociu Pibon! Ciocia Nul teraz najczęściej tylko na telefonie podczytuje troszkę w wolnej chwili, ale jest, żyje, kotki też żyją, czego nie można powiedzieć o niektórych ćmach… Upały zelżały i Nul się udał na chwilkę w dzicz, gdzie w ogóle zasięgu nie było!… Dziwny Nul
Pozdrawiamy!
wcale nie dziwny, bardzo dobrze Nul zrobił, ze odpoczywał od cywilizacji
Anna2016 pisze:Miau Ciociu Nul Miau Ciociu pibon Miau Sabulko ja też przesyłam Julisiowi moc kocich mizianek spokojnego dnia Zazulkasamawdomu
PS. wczoraj minęły 3 lata od śmierci mojej ukochanej koteczki Migusi Śniła mi się niedawno: we śnie były 3 koty: Migunia, Łatka i 3ci kot nie wiem jaki, może Zunia?, wszystkie były u mnie w domu, uratowane przed czymś niebezpiecznym, a po ulicy którą widzę przez okno......jechała kolumna czołgów
Bo na ulicy jest niebezpiecznie, dlatego te czołgi. A kotki były razem, bo są Ci najbliższe, Ciociu I były z Tobą bezpieczne, to dobrze! Sabcia-tłumacząca-sny
MiauPS. Ciociu pibon, Ciociu mir.ka, ja tez myślę, że Cioci Nul należał się ten urlop z dala od cywilizacji
pibon pisze:Dzien dobry Ciocie! Jak sie macie? A cioci Nul cos dawno nie bylo?
Dzień dobry, Ciociu Pibon! Ciocia Nul teraz najczęściej tylko na telefonie podczytuje troszkę w wolnej chwili, ale jest, żyje, kotki też żyją, czego nie można powiedzieć o niektórych ćmach… Upały zelżały i Nul się udał na chwilkę w dzicz, gdzie w ogóle zasięgu nie było!… Dziwny Nul
Pozdrawiamy!
wcale nie dziwny, bardzo dobrze Nul zrobił, ze odpoczywał od cywilizacji
Bez prądu, bieżącej wody, to pikuś, ale… daleko od kotów! Moich kotów
KĄCIK MUZYCZNY Ja też chciałam Wam dziś zaproponować Kącik wokalny, bo pragnę go poświęcić Andrzejowi Hiolskiemu. Wspaniały baryton przyszedł na świat 1 stycznia 1922 r. we Lwowie. Jego ojciec był naczelnym weterynarzem Lwowa i kolekcjonerem płyt gramofonowych - tę pasję w dorosłym życiu podzielał też Andrzej, który posiadał ogromny, ponoć jeden z największych w Polsce zbiór nagrań. Artysta rozpoczął edukację muzyczną w zakresie śpiewu w 1939 roku w konserwatorium we Lwowie pod okiem profesor Heleny Oleskiej. Kontynuował ją po wybuchu II wojny światowej w Krakowie u Adama Didura i Bolesława Fotygo-Polańskiego. Jego debiutem scenicznym była rola Janusza w moniuszkowskiej Halce - i ten Janusz w jego wykonaniu jakoś nie chciał być taki wredny, jak powinien (Małgorzata Komorowska, Hiol,Ruch Muzyczny 2009 nr 11).
Wraz z Adamem Didurem Hiolski przeniósł się już po wojnie do Katowic, gdzie przez kilka lat był solistą Opery Śląskiej. Związki z tą operą utrzymywał zresztą zawsze, choć od 1957 r. jego głównym teatrem została Opera Warszawska, w której pracował aż do śmierci - zmarł nagle 26 lutego 2000 r. w Krakowie, gdzie pojechał na koncert... Jako śpiewak Hiolski był bardzo wszechstronny - występował w typowo operowym repertuarze, ale był także znakomitym wykonawcą oratoriów i pieśni. W młodości nagrał nawet kilka... piosenek. Tak 25-letni Andrzej Boruta (pseudonim) śpiewa Besame mucho (z polskim tekstem - Miłość).
W interpretacji partii operowych Hiolski łączył znakomitą technikę, wielką wrażliwość muzyczną z przekonującym aktorstwem. Dla mnie jego głos jest tak charakterystyczny, że nie pomyliłabym go z żadnym innym barytonem. Posłuchajmy w wykonaniu Andrzeja Hiolskiego słynnej arii Fin ch'han dal vino z Don Giovanniego Mozarta:
Mimo, że Hiolski mógłby z ogromnym sukcesem występować na największych operowych scenach, nie otrzymywał zgody na indywidualne występy poza "blokiem sowieckim" -takie były czasy. Pewnym wyjątkiem był krótki kontrakt w operze w.. Tel Awiwie w 1962 r! Ufff, kiedy to przeczytałam, natychmiast rzuciłam się do porównywania dat - przecież w 1962 r. swoje występy w tej operze zaczynali młodzi państwo Domingo! Może się spotkali?! Ale nie, nie. Hiolski śpiewał Amonasra w Aidzie w lipcu, a Domingo z żoną zjawili się tam w grudniu. Za to - o dziwo - zachował się fragment nagrania z 14 lipca 1962 r.
Oczywiście Hiolski śpiewał na wielu scenach w Europie i Ameryce, ale były to zwykle występy całego zespołu operowego w dziełach Karola Szymanowskiego (Król Roger) i zwłaszcza Krzysztofa Pendereckiego (Pasja wg św. Łukasza, Diabły z Loudun), w których Hiolski stworzył pamiętne kreacje.
Ważną częścią repertuaru Hiolskiego były pieśni, zarówno te polskie - Moniuszki, Chopina, Karłowicza, jak i niemieckie, francuskie, włoskie. Można ich posłuchać w dostępnym na yt recitalu - pod filmem znajdują się odnośniki do poszczególnych pieśni, wystarczy kliknąć w "czas" wyświetlany obok tytułu pieśni, aby usłyszeć tę wybraną. Ja szczególnie lubię włoskie, są takie melodyjne! Link do całości: https://www.youtube.com/watch?v=5Qx9MLWTgwg&t=35s A tu link do pieśni włoskich: https://youtu.be/5Qx9MLWTgwg?t=2354
Z pieśniami łączy się moje wspomnienie o recitalu Andrzeja Hiolskiego, który odbył się w Łodzi w Średniej Szkole Muzycznej, chyba w latach 80. Recital nie był zupełnie rozpropagowany (żadnych zapowiedzi, afiszów, informacji w prasie), mama dowiedziała się o nim przypadkiem i oczywiście pobiegłyśmy na ul. Sosnową. Hiolski śpiewał przepięknie, a ja trochę z ciekawości (chyba czytałam wtedy coś o sile spojrzenia) postanowiłam przeprowadzić na Artyście pewien eksperyment - zaczęłam się w niego intensywnie wpatrywać. Siedziałyśmy na balkonie i gdyby sala była wypełniona jak na wszystkich jego występach, Pan Andrzej nic by nie zauważył, ale wobec karygodnych zaniedbań mało kto wiedział o recitalu, ludzi przyszło mało. I Hiolski zauważył! Pewnie go to rozbawiło, ale na koniec, jako ostatni bis zaśpiewał uroczą piosenkę, którą ponoć rzadko wykonywał na recitalach - Gdybym był młodszy, dziewczyno, gdybym był młodszy Wiem, że nie wszyscy zechcą zajrzeć do godzinnego recitalu, dlatego chciałam zaproponować wysłuchanie dwóch pieśni Moniuszki Znasz li ten kraj i O matko moja - szczególnie ta druga pieśń jest bardzo przejmująca, przesiąknięta smutkiem i żalem. Chyba nikt, kto stracił Matkę, komu w życiu jest źle, nie przejdzie obok tej skargi obojętnie. Idealna dykcja artysty sprawia, że bez problemu możemy śledzić tekst.
Przygotowując Kącik poczytałam sobie trochę o naszym wspaniałym barytonie i między innymi dowiedziałam się, że ów klasyczny dżentelmen, zawsze elegancki, powszechnie szanowany i podziwiany, był człowiekiem szalenie skromnym. Prywatnie, w rodzinie nigdy nie wymagał specjalnego traktowania z powodu uprawianego zawodu. Córka Magda opowiadała w audycji radiowej, że kiedyś odwiedził jej znajomych, którzy z całym szacunkiem odnosili się do "gwiazdy", tymczasem "gwiazda" przyszła do kuchni i zapytała, czy może w czymś pomóc, po czym spokojnie zabrała się do... obierania kartofli. Co znajomi pani Magdy do dziś z duma wspominają. W domu raczej nie zajmował się kuchnią - to była domena żony, Marii z Makowiczów, młodzieńczej miłości i narzeczonej zagubionej w czas wojny, a następnie odnalezionej na Wybrzeżu i szczęśliwie poślubionej, matki dwojga ich dzieci. Za to podobno Hiolski własnoręcznie prał i prasował swoje "koncertowe" koszule - twierdził, że nikt tego tak dobrze nie robi, jak on sam. Pięknie rysował, a córka widać odziedziczyła jego zdolności muzyczne i plastyczne, bo została najpierw altowiolinistką, a następnie malarką. Syn Marcin ma 2 dzieci i chyba nie zajmuje się sztuką zawodowo. Natomiast brat Andrzeja Hiolskiego - Włodzimierz, był również barytonem i występował w Operze Śląskiej jako Włodzimierz Lwowicz, choć nie zrobił takiej kariery jak Andrzej. Hiolski dużo czytał, miał szerokie zainteresowania. W młodości pasjonował się lotnictwem. Córka wspomina, że ciekawiła go homeopatia, ziołolecznictwo, lubił malarstwo. Na koniec niespodzianka - Opera Warszawska udostępniła na yt nagranie wideo całości Strasznego dworu - niestety, czarno-białe (1972 r.), ale w jakiej obsadzie! Obok Andrzeja Hiolskiego - Bogdan Paprocki, Bernard Ładysz, Urszula Trawińska-Moroz, Krystyna Szostek-Radkowa i debiutujący wtedy w Teatrze Wielkim Leonard Andrzej Mróz (jako Zbigniew), dyryguje Jan Krenz, reżyseria Maciej Prus. Piękny spektakl, trochę tylko nie podobają mi się kostiumy rycerskie w prologu i w mazurze, a także pewne skróty w partyturze, ale jeśli porównać go z niektórymi współczesnymi inscenizacjami... Zaproponuję Wam z tego przedstawienia finałową arię Miecznika, w której szlachcic wyjaśnia zebranym, czemu jego dwór nazwano "strasznym". https://youtu.be/QGY_PontOLA?t=6786
Ostatnio edytowano Sob lip 24, 2021 13:30 przez jolabuk5, łącznie edytowano 3 razy