Hej,
Zakładam osobny wątek, bo do naszego zaglądają już tylko starzy wyjadacze a potrzebuje rady.
Jako, że młody został jedynakiem, planujemy zacząć przyzwyczajać go do spacerów, bo mamy odważne plany wspólnego wyjazdu na urlop.
Skłamałabym, gdybym napisała, że ta myśl mnie nie przeraża, ale jesteśmy już bardzo zmęczeni spędzaniem kolejnych urlopów w domu.
Kiedy żył jeszcze mój tato, koty zostawały z nim, bo mieszkaliśmy razem, a ojciec wszystkie nasze koty kochał i potrafił się nimi przez te dwa - trzy tygodnie zająć, łącznie z podawaniem leków. Ale tato zmarł w 2017 roku i od tamtego czasu urlopy spędzamy w mieście, uskuteczniając tylko jednodniowe wypady po okolicy. I mamy już tego dość. Wcześniej nie dało się wyjechać na dłużej, bo Paciorek był już schorowanym staruszkiem i długie, stresujące podróże były nie dla niego. Ale Paciorek odszedł i postanowiliśmy wreszcie wrócić w góry, za którymi tęsknię nieprzytomnie.
Przeglądam pomału oferty miejsc noclegowych, które akceptują zwierzęta, bo, niestety, nie dysponujemy własnym lokum, zastanawiam się jak to wszystko ogarnąć logistycznie (kuweta, czy zostawiać kota samego czy zrezygnować z tras w wysokie partie, a zadowolić się jedynie długimi spacerami z kotem w plecaku) i tak dalej.
A jak jest u Was? Wyjeżdżacie z kotami czy raczej zostawiacie je pod czyjąś opieką? A jeśli wyjeżdżacie, to jak Wasi podopieczni to znoszą? I jak ogarniacie logistykę takich wyjazdów?