Wczoraj nagle odszedl nasz ukochany kotek... opisalam to w poprzednim watku
Zostal z nami jego braciszek. Kotki byly od zawsze wychodzace. Nie wychodzily jednak na dlugo, wypuszczalam je tylko wtedy kiedy bylam w domu, nigdy nie odchodzily za daleko, zawsze wracaly na zawolanie.
Pierwszy raz przechodze przez takie cos i nie wiem jak sie zachowac.
Nasz drugi kotek chyba jeszcze nie do konca rozumie co sie wlasnie stalo. Czytalam o kociej zalobie, nie wiem jak pomoc mu przez to przejsc. Czytalam,ze nie powinnam mu teraz pozwalac wychodzic ze wzgledu na to, ze moze pojsc bardzo daleko w poszukiwaniach brata. Nie chcialabym go jednak teraz z dnia na dzien zamykac w domu...Pomyslalam ze wspolne wyjscia na szelkach moglyby byc rozwiazaniem. Czy ktos mial doswiadczenie w uczeniu doroslego kotka w chodzeniu na szelkach ? Jak go do tego przyzwyczaic? Jak pomoc mu przejsc przez zalobe ? Oboje z mezem pracujemy, czy strata braciszka bedzie dla niego bardzo traumatyczna ? Czy bardzo bedzie sie sam nudzil i mial problemy z odnalezieniem sie ? Sama chyba potrzebuje pomocy bo nie potrafie sie odnalezc