Wszystkowidzący Marlon odzyskał wolność na jedną noc
Wykorzystał ją na zabiegi kosmetyczne na stole, z którego słał na prawo i lewo (niczym całusyw wiwatujący tłum) nagromadzone kołtuny.
I prezentował się już niemal ładnie:
[IMG=https://imagizer.imageshack.com/v2/280x200q90/924/Ts4kdL.jpg][/IMG]pominąwszy nieodrośnięte futro pod oczami i zaczerwienioną skórkę.
Ale...
Te moje długowłose koty to jakieś "gupie" są
Lata temu fenomenalnie wysterylizowana na Białobrzeskiej Micka nie dostała kaftana. Bo cięcie było maleńskie, kot w wyśmienitej formie, zabawowy, jakby narkozy nie miał i nie był parę gramów lżejszy o odpowiedzialnosć za nieświadome macierzyństwo. I tak było do nocy, kiedy to pod jej osłoną Jejmość Cesarzowa niewlazła do szafy i pracowicie sobie szwy wyabortowała. Rano miała już gorączkę, serię zastrzyków na 14 dni i obowiązkowy zielony kaftanik.
A Marlon? Marlon uważa szpony za immanentną część swojego jestestwa, a jakikolwiek zamach na nie uznaje za powód do wojny totalnej, gdzie wraża krew strumieniami sika we wsze strony. Po paru próbach zapadła decyzja, że jutro (znaczy dziś) zawieziemy go do weta, ktory zdecyduje, czy nadal mu pikać antybiotyk (bo gość jeszcze ciągnie nosem), czy witaminami poszprycować, a przy okazji zgilotynują mu te straszne ozdoby z adamantium, które pożyczył z garderoby Wolverina. Zdolny Marlon jak posłanka Lichocka odrapał się środkowym szponem w oczko
Spotkała go więc potrójna przykrość: pazurowa egzekucja, iniekcja dopupnie środka antyzapalnego (to bardziej na jego wcześniejsze przypadłości, ale na podrapaną powiekę też zadziała i moratorium od zdjęcia hiszpańskiego gadżetu modowego. Słowem: 5 dni odsiadki w kołnierzu
.
Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało
Przy okazji, Kizia Mizia przybrała kilo na wadze