Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
czitka pisze:I już po kolacji i insulinie. Taaa.....
Cosia je ostatnio tylko z ręki, Czitusia najchętniej w szafie, a nie moje to już Sajgon .
Pasio w ogrodzie i na trawie, a najchętniej z trawy, a Bratu i Mami spożywają kolacje w Hiltonie...
Dzisiaj był schabik, tylko nie wiem, czy dobrze pokrojony.
Ktoś mówił, że mam rozpuszczone koty, ale to przecież nieprawda.
Teraz już tylko poczekam na Godota, bo coś zostało.
Ktoś poczeka ze mną? Im więcej osób poczeka tym bardziej prawdopodobne, że Godot przyjdzie .
czitka pisze:Grzmi, chyba idzie burza...
Mami przybiegła na taras do Pasia i mówi, że się boi
Nie bój się kochanie, jestem...
Jeszcze, proszę jeszcze, grzmi....
Kocham cię, Pasiu!!!!
Już dobrze, wszystko będzie dobrze...
MB&Ofelia pisze:Mina Pasia na przedostatnim zdjęciu: "Kobito, co ja z tobą mam!"
czitka pisze:Spokoju to u mnie nie ma. Dzisiaj akcja ząb. Mój ząb. Niestety do wyrwania i to tylko przez dentystę chirurga, albo jeszcze lepiej szczękowego chirurga, bo rwanie skomplikowane. W te upały . Znalazłam, umówiłam wizytę na dzisiaj rano 8.30. Wszystko miałam zaplanowane co do minuty, budzik, kuwety, własne leki, koty, strzykawka, insulina i taksówka. Działałam jak automat. O ósmej insulina. Wołam koty, stoję z miskami w jednej ręce a strzykawką w drugiej, pod domem stoi taxi. I co?
Pasio nie będzie jadł . Bratu też nie i Mami też nie. Nikt nie będzie jadł . Lecę po inne saszetki, przysmaki, paszteciki, musy...Nikt nic .
Insuliny nie podałam i pojechałam...
Wróciłam o dziesiątej z duszą na ramieniu. Co dalej z Pasiem...
Na szczęście miałam w zamrażarce płaty mintaja. Mintaj albo życie. Błyskawicznie zalałam wrzątkiem, byle się tylko rozmroził i lecę z miskami na taras.
Poszło!!!! Wszyscy zjedli! Insulina podana z dwugodzinnym opóźnieniem, ale podana.
Teraz wieczorem mogę dać o dziewiątej? Tak troszkę przesuniemy..
A bo to wszystko przez te upały, ząb też. Albo przez Tuska .
Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5 i 164 gości