To chyba jest trochę tak że brakuje bardzo wśród wetów takich którzy patrzą na kota holistycznie. W dodatku coś takiego jak dietetyka jest na studiach wet. traktowana z tego co wiem bardzo po macoszemu, tak naprawdę ogranicza się do zalecania diety gotowej.
Często jest przez to tak że kot wchodzi w niewydolność nerek i z marszu dostaje zalecenie karmy dietetycznej komercyjnej i koniec, szlaban na normalne jedzenie. Pół biedy gdy kot ma jedną przypadłość, a gdy kilka, gdzie diety się wykluczają?
Zresztą weci... Osobiście znam przypadek gdy dziecko wychodzi po 2 tygodniach diagnostyki w szpitala z informacja że jest zagrożone praktycznie wszystkimi rodzajami kamicy nerek. Jakie było oficjalne zalecenie lekarza na wyjściu dla rodziców? Proszę sobie wybrać jedną (kamicę) i stosować dietę przy niej zalecaną. Ale pani doktor, przecież taka dieta będzie totalnie nie wskazana w tych pozostałych! Cóż ja Wam na to poradzę, hahaha, macie pecha, do zobaczenia wkrótce na rozbijaniu złogów.
Byłam przy tej rozmowie. Całe szczęście że nefrolog prywatny nie był taki uhahany i miał skuteczne pomysły, minęło już kilkanaście lat i nerki jak ta lala.
Tak więc tak.
A producenci karm dietetycznych często tworzą coś strasznego, co z jedzeniem dla kotów nie ma wiele wspólnego, nie mam pojęcia dlaczego tak robią, tym bardziej że te karmy są bardzo drogie
. To są karmy dla chorych kotów (które tym bardziej potrzebują karmy wysokogatunkowej i wartościowej, wspierającej dobrostan organizmu), absolutnie nie ma żadnego powodu by karma niskobiałkowa nie zawierała prawie mięsa i składała się w większości ze zboża czy ryżu z małym dodatkiem odpadów z przemysłu mięsnego. Są karmy niskobiałkowe mięsne - i to na nich bym się opierała. Chory przewlekle kot tym bardziej potrzebuje jak najwłaściwszej dla swojego gatunku pokarmu - nerkowiec nie składa się tylko z nerek. Wiadomo, musi być on trochę zmodyfikowany pod kątem choroby, ale w absolutnie koniecznym zakresie i nic ponad to.
W dodatku chore koty nie chcą tego często jeść, pomijając że sama choroba bywa że źle wpływa na apetyt to te karmy są jak papki gipsowe niejednokrotnie.
I opiekun zostaje z chorym kotem, kategorycznym nakazem karmienia dietetycznego komercyjną karmą firmy X, a kot tego nie rusza, jest głodny, zestresowany, opiekun się denerwuje, koło się zamyka. Albo kot z lekko dopiero niewydolnymi nerkami, których stan można stabilizować inaczej, ląduje na wiele lat na karmie niskobiałkowej, która wpływa źle na cały metabolizm.
Są sytuacje gdy dieta faktycznie jest wskazana i Pasio wchodzi już w ten zakres, ale trzeba na niego spojrzeć całościowo.
Super że chce jeść karmę nerkową, u niego ograniczenie ilości białka ma już sens, bo metabolity białkowe są toksyczne (to nie tylko mocznik) i gdy osiągają pewien poziom warto powalczyć o to by je obniżyć, tym bardziej że inne działania nie odnoszą skutku. Fosfor da się skutecznie dodatkowo obniżyć lekami/dodatkami do pokarmu.
Ale wszystko opiera się o apetyt Pasia. On musi chcieć to chętnie jeść. Jeśli inny niż na codzień pokarm mu wchodzi - to poszukaj karm nerkowych mięsnych, o lepszym składzie niż te najczęściej przez wetów polecane. Może akurat będą dla niego smaczne?
Byłoby idealnie gdyby chciał je jeść, także ze względu na jego cukrzycę.
To niestety teraz jest metoda prób i błędów, uzależniona także bardzo od smaku Pasia i jego apetytu oraz stanu zdrowia i reakcji na pokarm.