Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MB&Ofelia pisze:Jejku, ale Bratu pędzi za tą trawką! Jak torpeda!
Gretta pisze:MB&Ofelia pisze:Jejku, ale Bratu pędzi za tą trawką! Jak torpeda!
I jeszcze w ten upał.
czitka pisze:Gretta pisze:MB&Ofelia pisze:Jejku, ale Bratu pędzi za tą trawką! Jak torpeda!
I jeszcze w ten upał.
Pasio też daje radę .
Wszystkim koteczkom w ten upał życzymy wytrwałości, jeszcze tylko podobno kilka dni .
Izka, unormowana tarczyca to sukces, nasze gratulacje!!!
A Cosia...Cosia grzecznie poczekała aż się kolczasty naje
Lecę mierzyć cukier Pasia, zaraz jemy. Ale z tym jedzeniem to ogólnie kiepsko w tych upałach...
Wojtek pisze:Brat i Pasio są połączeni jakimś sprzężeniem zwrotnym.
Siedziałem na kanapie, a chłopcy na podłodze. Brat przyszedł do mnie, żeby go głaskać. No to głaskałem Brata, a Pasio w tym czasie mruczał i ugniatał łapkami ciasto.
czitka pisze: zagrzmiało gdzieś na końcu świata
czitka pisze:óle.
Czitusia i Cosia odreagowują te upiorne upały.
A, odkryłam, że Czitka jak czasem wokalizuje w nocy to robi to do siedmiu, no tak jej wychodzi. Takie łał-łał-łał-łał-łał-łał-i już słabsze ostatnie łał. Nauczyłam się nie zrywać w popłochu w środku nocy, tylko spokojnie liczyć do siedmiu. Potem obie śpimy dalej. No stareńka jest i ma prawo czasem nie wiedzieć gdzie jest, a może jej się coś złego śni?
Ja czasem też tak robię .
czitka pisze:Wreszcie się ochłodziło i jest czym oddychać, ale z nieustannie zapowiadanych groźnych zjawisk atmosferycznych we Wrocławiu nic się nie wydarzyło . Trochę popadało, zagrzmiało gdzieś na końcu świata i na tym koniec. Może jutro.
Dzisiaj był dzień weterynaryjny i Chłopcy pojechali na 10-tą rano na badania krwi. Straszne zamieszanie, bo na czczo miało być i jak tu wytrzymać do dziesiątej i co zrobić z Pasia insuliną, którą po jedzeniu rano dostaje, ech...Poprzesuwanie od wczoraj godzin jedzenia i insuliny skutek miało taki, że Paś tuż przed dziesiątą miał cukier 458 a w gabinecie 490 . Ale był uprzejmy zaraz po pobraniu krwi wrąbać w kontenerze śniadanie i oczywiście miałam ze sobą insulinę. Podobno obaj byli bardzo grzeczni. Wieczorem cukier wrócił nam na szczęście do Pasiowej normy. Chłopcy już się nie gniewają na nas, bo rano to było kiepsko, odwracali się tyłem i w ogóle.
Czitusia i Cosia odreagowują te upiorne upały.
A, odkryłam, że Czitka jak czasem wokalizuje w nocy to robi to do siedmiu, no tak jej wychodzi. Takie łał-łał-łał-łał-łał-łał-i już słabsze ostatnie łał. Nauczyłam się nie zrywać w popłochu w środku nocy, tylko spokojnie liczyć do siedmiu. Potem obie śpimy dalej. No stareńka jest i ma prawo czasem nie wiedzieć gdzie jest, a może jej się coś złego śni?
Ja czasem też tak robię .
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 171 gości