Hej, podobnych tematów pewnie było na pęczki, ale każdy ma swoją charakterystykę.
Od jakiegoś czasu kot podlewa mi dywany:/ dwa miesiące temu przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Wszystko było fajnie, po około miesiącu w jednym z pokoi czułem delikatny zapach, ale nie mogłem nigdzie namierzyć źródła, więc uznałem, że jestem przewrażliwiony i tym razem ja olałem temat, zwłąszcza że inni domownicy nie podzielali moich nozdrzy. W ubiegłym tygodniu wyjechaliśmy na urlop i tydzień nas nie było, kota doglądał dalszy członek rodziny, który wpada do nas dość regularnie, więc kot go zna i nie ma problemów z brakiem akceptacji tej osoby, dodatkowo po całym domu porozrzucaliśmy kocie zabawki.
Po przyjeździe poczuliśmy w całym domu wyrazisty zapach moczu. Namierzyliśmy dwa miejsca we wcześniej wspomnianym pokoju, które posprzątaliśmy, ale niestety to wykładzina dywanowa, więc tak szybko się nie da z tym uporać. Uznaliśmy temat za zamknięty, ale niestety za szybko. Kot do kuwety robił tylko dwójeczkę i zauważyliśmy mokrą plamę na wykładzinie.
Od tamtego czasu pokój dla kota jest zamknięty, jednak mimo usilnych starań zapach moczu nadal czuć mimo kilkukrotnych akcji porządkowych przy pomocy octu, sody i środków chemicznych. Wyczyściłem kuwetę i sukces, kot przeprosił się z jedynkami w kuwecie. Niestety nie na długo. Dzisiaj ponownie nalał w miejscu do tego nie przeznaczonym, ale na szczęście z mniejszą stratą, bo to tylko dywanik łazienkowy.
Wcześniej nie mieliśmy problemu z kocią kuwetą, poza drobnymi incydentami jak marnej jakości żwirek z marketu, sterylizacja, czy bojkot innego rodzaju żwirku. Co robić, jak żyć? Jak zapobiec kolejnym siuśkom w przypadkowych miejscach? I jak się pozbyć tego gryzącego zapachu