jolabuk5 pisze:Pamiętam w Szpitalu, w którym pracowałam, były w stadzie 2 kocury alfa, które nieustannie się tłukły. Musiałyśmy uważać przy karmieniu, bo jak za bardzo się do siebie zbliżyły, zaczynała się walka. Tego samego dnia zostały złapane na kastrację, po powrocie dość szybko przestały walczyć, potem jeden zniknął - po latach dowiedziałam się, że został adoptowany przez pracującą w szpitalu lekarkę. Drugi został - i stopniowo zmienił się w totalnego miziaka i Dobrotliwego Króla miejscowego stada. Jednak od momentu kastracji do stanu totalnego miziactwa upłynęło sporo czasu, może rok, może więcej.
Może i kiedys on zostanie miziakiem.. jednak nie jest to dla mnie priorytetem.. niech jest porostu zdrowy i szczęśliwy.... Fiszki nie zastąpi nigdy, nikt... Boryś jest wyjątkowy na swój sposób... Kocham go, ale ona zawsze będzie ta... Moja i wyjątkowa....