Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ASK@ pisze:Talka pisze:jolabuk5 pisze:Talka pisze:aga66 pisze:Talka, Fiszka była ciężko chora i przez tę chorobę żyła z wyrokiem Może próbuj sobie tak to tłumaczyć. Mimo wszystko miała ponad 2 lata super życia, była bardzo kochana. Miewałam małe kotki, które odchodziły nie dożywszy 3 miesięcy. Wiem, że takie porównania nie mają sensu bo są koty co przeżywają po 20 lat ale na życie nie ma rady, pisze swoje własne scenariusze. U mnie na 6 kotów odeszły 3 (wszystkie młode: 2 lata, 1,5 roku i 6 miesięcy) , statystykę mam fatalną i też jak o tym myślę to aż mnie ściska. Nie ma słów pocieszenia na to wszystko A jednak słonko za oknem, sukcesy synka, Borysek? Spróbować tym się cieszyć? Pozdrawiam Cię mocno, nie jesteś ze swoimi myślami sama.
Wiem i staram cieszyć się każdą chwilą....
Wiem że nie jestem jedyną która taka strate przeżyła..
Każdy z nas traci swoich przyjaciół.. szkoda że w swoim środowisku spotykam się z zupełnym niezrozumieniem.. " znów za tym kotem ryczysz... Przecież na świecie dzieci umierają..."
A cóż to za porównanie? Odszedł ktoś, kogo kochałaś całym sercem i masz prawo płakać.
Nie w moim otoczeniu....
Zostałam z całym bólem i żalem sama... Wyśmiana na każdym kroku kiedy uronię łzę..
Staraj się odciąć od głupich tekstów. Kto prawdziwie nie kochał ten nie zrozumie. Każdy zwierzak to członek rodziny i rozpacz, żałoba musi być. Przeżyj swoją , płacz, wspominaj... Nie zarzucaj sobie niczego bo winna nie jesteś. Choć gdybanie i poczucie winy siedzi w nas głęboko.
Nie pocieszę ciebie. Umarło mi wiele kotów. Jestem DT. Za wiele pożegnałam. Każdy był opłakany. Ale są ,były, takie które powaliły mnie na kolana swoją śmiercią. Z czasem ból znika. Na jakiś czas. Można wspominać z uśmiechem wspólne chwile. Nawet o nich mówić. Ale przychodzą dni, szczególnie rocznice, gdy kop w brzuch powala na kolana. Zawsze jest we mnie i ze mną. Tylko inne kociaste nie dają mi czasu na żal. Trzeba wstać z kolan, dać leki, żarcie ,żwirek ogarnąć...
Takim kotem od serca był Żuniek. Cudem był każdy dzień jego życia. Teraz jest czas Sorrka.
Najgorsze są chwile gdy patrzysz na ukochaną osobę i wiesz, ze każdy dzień jest cudem. Choć to wiesz to wierzysz w cud. Nadzieje umiera ostatnia. I ona boli najbardziej.
Natalko, daj sobie czas. Nie patrz na głupie gadanie. Ludzie bez empatii nie rozumieją Twego bólu. Głupie gadanie o dzieciach jest bolesne. Potrafi wzbudzić poczucie winy, nienormalności. Ale prawdziwy zwierzolub pochyli się nad człowiekiem i futerkiem. Masz prawo do rozpaczy po stracie ukochanej przyjaciółki!
Przytulam Ciebie mocno.
Jeśli chcesz pogadać/wypłakać się ,zadzwoń. 697 541 709
jolabuk5 pisze:Nie popełniłaś błędu. Ale to normalne, że go szukasz. Wszyscy tak mamy, nie tylko jeśli chodzi o kotki, także o naszych najbliższych, którzy odeszli. To poczucie, że można było lepiej pozostaje długo, czasem na zawsze. I trzeba nauczyć się z nim żyć.
Talka pisze:jolabuk5 pisze:Nie popełniłaś błędu. Ale to normalne, że go szukasz. Wszyscy tak mamy, nie tylko jeśli chodzi o kotki, także o naszych najbliższych, którzy odeszli. To poczucie, że można było lepiej pozostaje długo, czasem na zawsze. I trzeba nauczyć się z nim żyć.
Tak bardzo to do mnie dziwne że w momencie pobrania krwi z podawania kroplówek i virbagenu tak się pogorszyło... Ale to już nic nie zmieni... Jeśli popełniłam błąd to zapłaciliśmy za niego obie i już nic tego nie zmieni...
Blue pisze:Ale jakie znosimy?
Dziewczyno, o czym Ty piszesz...
Jest mi bardzo przykro że w swoim najbliższym otoczeniu nie dostajesz w tym temacie wsparcia takiego jakiego potrzebujesz, ale to się niestety często zdarza, jako społeczeństwo często nie radzimy sobie z czyimś cierpieniem dłużej niż chwilę i wymagamy od innych by szybciutko, raz dwa otarli łzy i żyli radośnie dalej.
Szczególnie gdy ktoś sam nie zaznał rozpaczy po śmierci kochanego psa czy kota tudzież innego stworzenia.
My tu nie mamy tego problemu, doskonale rozumiemy co czujesz, cały ten czas trzymaliśmy ogromnie kciuki za Waszą walkę, podziwialiśmy Twoją determinację, wiarę, zdecydowanie i miłość do kotki.
Nie wiem czy wyniki badań które przyjdą wyjaśnią tło stanu zapalnego u Fiszki, ale to zawsze, zawsze jest ogromnie poważna sprawa i nawet u ludzi często kończy się źle A u kotów wiele z metod leczenia stosowanych u ludzi jest niedostępnych. Czasem nawet gdy postawi się szybką diagnozę - leczenie może nie zadziałać, szczególnie gdy tło jest wirusowe lub autoagresywne.
Zrobiłaś wszystko co w ludzkiej mocy a nawet więcej by ją uratować, niestety - to była sytuacja z rodzaju tych gdzie po prostu więcej się nie da zrobić
Ale to nie zmienia faktu że jesteś dla mnie bohaterką.
A Fiszka miała niesamowite szczęście że miałaś ją pod swoją opieką.
Los miał jakiś tam plan, ale wcale ale to wcale mu nie ułatwiłaś sprawy.
Pisz kiedy tylko chcesz i co potrzebujesz.
To bardzo ważne byś nie udawała teraz twardzielki, bo to czas na smutek, żal i tęsknotę.
To normalny i potrzebny etap żałoby.
Talka pisze: Pewnie felv się rozgościł
Talka pisze:aga66 pisze:Talka, Fiszka była ciężko chora i przez tę chorobę żyła z wyrokiem Może próbuj sobie tak to tłumaczyć. Mimo wszystko miała ponad 2 lata super życia, była bardzo kochana. Miewałam małe kotki, które odchodziły nie dożywszy 3 miesięcy. Wiem, że takie porównania nie mają sensu bo są koty co przeżywają po 20 lat ale na życie nie ma rady, pisze swoje własne scenariusze. U mnie na 6 kotów odeszły 3 (wszystkie młode: 2 lata, 1,5 roku i 6 miesięcy) , statystykę mam fatalną i też jak o tym myślę to aż mnie ściska. Nie ma słów pocieszenia na to wszystko A jednak słonko za oknem, sukcesy synka, Borysek? Spróbować tym się cieszyć? Pozdrawiam Cię mocno, nie jesteś ze swoimi myślami sama.
Wiem i staram cieszyć się każdą chwilą....
Wiem że nie jestem jedyną która taka strate przeżyła..
Każdy z nas traci swoich przyjaciół.. szkoda że w swoim środowisku spotykam się z zupełnym niezrozumieniem.. " znów za tym kotem ryczysz... Przecież na świecie dzieci umierają..."
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Majestic-12 [Bot] i 129 gości