maczkowa pisze:Talka....bycie Bogiem jest bardzo trudne, nie zawsze dana jest nam pewność, że już nic nie dało sie zrobić, że może jeszcze... Pamiętaj, że Fiszka była obarczona bardzo cieżką chorobą, którą bardzo ciężko przechodziła. Stanęłaś na rzęsach, żeby wynaleźć lek, żeby ściągnąć go dla niej, żeby pozyskać środki na leczenie. Niestety, nie dał dobrych efektów. Kolejne leczenie też. A wiec nie zadziałało nic, co mogło dać znaczącą poprawę na dłuzej. A Fiszka byłą już bardzo, bardzo zmęczona, wyczerpana, na granicy terapii uporczywej... jeśli byłaby nadzieja wyleczenia, albo zaleczenia i dania jej komfortowego życia przez jakiś czas- ok. Ale tu...to mogła być kwestia tylko przedłużania tego tak bardzo trudnego dla niej życia.... Nie miałaś perspektywy leku, który zapewniłby jej dobre zycie.Talka pisze:maczkowa pisze:Talka, co sobie konkretnie zarzucasz? W czym widzisz swoją winę?
Że mogłam jeszcze próbować
Uwierz, wiem, o czym pisze, ze rozumiem Twoje wewnetrzne rozterki. Od miesiaca borykam się z myślą, czy to na pewno był ten moment, chociaż wszyscy dookoła mówią, że tak. A ja nie mam pewności i ..jest ciężko.
WIęc trzymaj się i pomyśl, że czasem najlepsze, co możemy dać swoim zwierzakom, największy dowód miłosci to ten, by dać im odejść...
Dziękuje...