Witam.
Z dobrych wiadomości - po raz pierwszy mam majowy weekend wolny
, wujo w czwartek wyszedł ze szpitala ( czuje się w miarę dobrze choć nadal jest słaby ale szczęśliwy , że już w domu
)
Z gorszych wiadomości - dziś pada u nad deszcz, wczorajszy dzień w pracy to koszmar, Pola odkłaczyła mi się wczoraj na łóżku i dziś musiałam prać kołdrę i pościel.
W czwartek po przyjściu do pracy dowiedzieliśmy się , że 30 kwietnia Stokrotka przedłużyła godziny otwarcia sklepu do 23.00 - szkoda , że nie powiedzieli nam o tym 30 - tego.
Kolejki były takie , że czasami sięgały aż do mojego stoiska a jest na drugim końcu sklepu od kas. Ludzie kupowali wszystko w ilościach niemal hurtowych bo po kij komu 3 kg karczku mielonego. Nikt nie przestrzegał reżimu sanitarnego , jeden drugiemu leżał na plecach w kolejce i połowa klientów nie miała maseczek. Po prostu koszmar.
Na stoisku miałam koleżankę do 16 tej to zdążyłam tylko przyjąć dostawę która wjechała o 15.40 ( na szczęście nie było tak dużo bo tylko 7 pojemników ). Ciągle donosiłam tylko mięsa, kiełbasy, mięsa, kiełbasy .....i tak w kółko aż do znudzenia. Wyłożyć towar u pochować resztę do chłodni udało mi się dopiero koło 22 - ej bo non stop miałam ludzi. Do 22.00 się jeszcze kręcili i dopiero po 22 ej nastąpił spokój. Była tylko jedna klientka którą olśniło , że jutro jest święto i sklepy są zamknięte. W sumie gdyby nie ta dodatkowa godzina to nie zdążyłabym pochować towaru i posprzątać stoiska. Wróciłam do domu o 23,30 i padłam bo nie wiedziałam jak się nazywam. W domu czekała mnie niespodzianka w postaci kłaczkowego pawika Poli na mojej kołdrze. Po północy zmieniałam jeszcze pościel a dziś rano prałam wszystko łącznie z kołdrą tak więc nockę spędziłam pod kocykiem.
Dziś jak to w wolny dzień przystało pada deszcz od samego rana. Miałam na te trzy dni iść z Polą do mamy ale chyba jednak nie będę jej ciągła co by mi futro nie zmoknęło.
A żeby uwiarygodnić przysłowie , że szewc bez butów chodzi to wyszło na to , że na te całe święta nie mam nawet grama chleba bo od razu po przyjściu do pracy nie odłożyłam a wieczorem już nie było i na dzisiejsze śniadanie miałam kawę z expresu
( cała nadzieja w mamie , że mnie poratuje ).