Strona 7 z 162

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Sob lip 18, 2020 15:51
przez Koki-99
Też lubię Chmielewską :ok:
A z prac ręcznych, to się pochwalę, że powiesiłam ostatnio w łazience wieszak taki poczwórny na dwa kołki, bo się chłop obraził i wieszak leżał trzy tygodnie na parapecie. Wkurzyłam się, znalazłam wkrętarkę i wiertła, zrobiłam dziury i przykręciłam, a chłop się zdziwił jak z trasy wrócił :mrgreen:
Tak teraz patrzę, że dawno nic o kotach nie było. I nawet zdjęć nie było....

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Sob lip 18, 2020 17:36
przez Sierra
No masz rację... już całe 48 godzin o nich nie pisałam :20145

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Nie lip 19, 2020 9:11
przez Koki-99
To napisz coś i wklej coś, toż to w końcu dział "Nasze koty", a nie "nasze chłopy" :mrgreen:

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Nie lip 19, 2020 12:26
przez Sierra
Przykro mi, ale każdy kto w moim temacie oczekuje li i wyłącznie rozmów o kotach jest w bardzo dużym błędzie :oops: ... Ale spróbuję siąść wieczorem i coś o dziewczynach wyskrobać :oops:

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Nie lip 19, 2020 12:37
przez Hańka
:ok:

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Nie lip 19, 2020 17:16
przez Sierra
Chcecie o kotach to macie o kotach... mimo, że dzień mamy zaskakująco spokojny (jak do tej pory :201447 )


Wstałam o 11:00. Znowu zarwałam pół nocy czytając książki... mogłam sobie pozwolić, w niedzielę poczta nie działa i mój Ukochany Listonosz nie obudzi mnie bladym świtem o 10:00.
Zamiast tego obudził mnie nadmiar miłości. Miłość płynęła wprost z puchatego brzucha Tuli i objawiała się ocieraniem mi o twarz, a konkretniej wkładaniem tysiąca kłaków prosto w nos. Do tego dochodziło mruczenie... albo burczenie w brzuchu, źródło tulkowego dźwięu ciągle nie odkryto (wszak to kot, co nie umie miauczeć). Ostatni raz słyszałam coś równie głośnego jak zepsuł mi się silniczek krokowy w samochodzie. Tulę w tym stanie namiętności może zastopować tylko jedno - pełna miska. Nie mając wyboru zwlokłam się z łóżka i skierowałam w stronę lodówki. Nie było to łatwe, Wiewiór uparcie wielbiła moje nogi. Jaśnie Pani w tym czasie obserwowała nas ze swojego hamaka. Wiadomo było, że ONA nie będzie wielbić człowieka ZA NIC. Pra-pradziadek by jej się w głowie przewrócił! Po za tym Księciunia ciągle nie ma, a ja na wielbienie nie zasługuję (chyba, że kot odczuwa właśnie pilną potrzebę klepania po zadku).
O dziwo Tulka rzuciła się na śniadanie bez protestów. Ostatnio walczymy o stałe pory jedzenia, na co dzieciak próbuje się buntować - ogłasza głodówki i je tylko 200 g na dzień. Następnie przyniosłam miskę Sierry. Zmierzyła mnie spojrzeniem, a w zielonych oczach wyraźnie zobaczyłam przekaz "postaraj się bardziej". Ok, czyli mamy jeden z tych dni... Zaczęłam powoli skradać się w stronę okna, sypiąc komplementami na prawo i lewo. Delikatnie pogłaskałam koci łepek... następnie resztę kota... ostrożnie, wstrzymując oddech, wzięłam ją na ręce.... SUKCES!!! Modły zostały wysłuchane, Sierra nie potraktowałam tego jako zabawę (co oznacza wystawienie wszystkich 18 pazurów i odbicie się tym od mojego brzucha, a następnie szaleńczą gonitwę po mieszkaniu). Mimo to, po postawieniu przed miską, Sierra okazała wzgardę kurczakowi. Już za późno, ona sobie woli poczekać na trupki o 15:00.



Koki, specjalnie dla Ciebie opisałam prawie standardowy Koci Poranek (no, standardowy jest o 7:00, a mój budzik Tulka reaguje nagłą miłością). Naprawdę, koty mam tak grzeczne ostatnio, że nie mam pomysłu, co o nich pisać :roll: . Ze zdjęciami powalczę sobie później.

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Nie lip 19, 2020 18:31
przez Koki-99
No i pięknie. Nie ma to jak koty zdrowe, grzeczne i mruczące. Ja jednak poczekam na zdjęcia :D
Jak zajrzysz na mój wątek, to zobaczysz, że też potrafię tygodniami nie pisać, bo nie ma o czym. Ale niech no któryś kocur coś wybarani albo mamy problem zdrowotny, to zaraz jestem żeby się wyżalić.
Nic się dziołszko nie martw, nowy tydzień się zacznie i zaraz jakieś nowe przygody będą :wink:
A Księciunio kiedy wraca, ile jeszcze tej wolności Ci zostało?

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Nie lip 19, 2020 23:07
przez Sierra
Koki jakieś 10 dni... Tak samo klienci zaczynają do mnie wracać i będzie koniec błogiego lenistwa :placz: .

Wtedy to już sobie sami piszcie, ja znowu nie będę miała czasu :roll:

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Wto lip 21, 2020 21:46
przez Nul
Oo, jednak o kotach? A tak się fajnie czytało o chłopach, o Chmielewskiej :D

Tez mogę Chmielewską ileś razy, po kolei, no dobra, niekoniecznie po klei, ale pod rząd prawie wszystkie - z wyjątkiem tych ostatnich. A żeby nie było, że to wszak kocie forum, to hmmm... doskonale rozumiem opis szukania kotka na wale korbowym, doskonale sobie potrafię wyobrazić kotka robiącego za niszczarkę (to chyba "(nie)boszczyk mąż" był?), mam w oczach wizytę koteczki wypieszczonej na drzewie i te piernaty pd drzewem i ten przeklinający okradziony małżonek pani bodajże Malwiny, a może to kotka była Malwina (mężowi się też mylilo, to i mnie może), co tam jeszcze o kotach u pani JC było? No były kocie worki, ale to już z tego etapu, który mnie nie urzeka, a w tych starszych? A, był kot w paski czy prążki - w barwach stajni Kozienice czy jakoś tak :) A, Chaber obwąchal kotkę babci (?) po wzięciu go ze schroniska i chyba ją wystawił jak kuropatwę, hmmm... Tyle? Coś jeszcze było chyba... Zaprawdę na pamięć mą zaległo... czy jakoś tak :D

edit: Aaa. no kot! Tygrys zeżarł Capustę! :)

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Wto lip 21, 2020 22:00
przez Sierra
U Chmielewskiej o kotach niewiele mniej niż o koniach... Koty to ona kochała, zwłaszcza na starość ;). Alicja 3 czarne koty miała, no!


A zdjęć wstawić nie mogę, jestem zajęta morderstwem na zlecenie... A tak konkretnie to zamorduję Księciunia, jak nie wypełni zleconego mu zadania (odbiór listu). Próba sprawienia, żeby Księciunio i list znaleźli się w tym samym miejscu doprowadza mnie do szaleństwa i zaczynam być niebezpieczna dla otoczenia (zwłaszcza jeśli to otoczenie wróci za tydzień z Polski bez listu).

A koty strzeliły fochem na królika i głodują :roll: .

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Śro lip 22, 2020 17:27
przez Sierra
Jeżeli mi ktoś wyraźnine, prosto i łopatologicznie wyjaśnie jak zrzucić filmik z telefonu w odmęty internetu to wam pokażę Polowania Tulki :mrgreen: .

Sama takich sztuk nigdy nie wyprawiałam, z kontem na youtube mi bardzo nie po drodze i nie mam pojęcia jak się filmikiem ze światem podzielić :oops:

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Pt lip 24, 2020 21:52
przez Nul
Ja Ci tylko mogę wyjaśnić, ze ja Ci nie wyjaśnię... Tez jestem antyfilmikowa - ale może się to kiedyś zmieni?

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Pt lip 24, 2020 22:11
przez Sierra
Czyli czekamy razem na kogoś mądrego? Ew. mogę wam na Whatsapp porozsyłać, to umiem :ryk: .


Tula miała dzisiaj 6-godzinny napad miłości. Przez 6 godzin mruczała jak traktor, upierała się siedzieć mi na kolanach (względnie pod ręką, żebym mogła głaskać) i dostawała cholery, bo jej co chwile do innego pomieszczenia uciekałam :lol: .

Oświadczam uczciwie - 6 godzin CIĄGŁEJ i INTENSYWNEJ miłości to za dużo jak dla mnie... pod koniec zastanawiałam się, czy nie wykąpać kota tylko po to, żeby na chwilę się odczepił :twisted: . Planu nie zrealizowałam, ale... chęć była :twisted: .

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Sob lip 25, 2020 17:00
przez Koki-99
Nie jeden chciałby mieć takiego kotka, więc się ciesz :wink:
W sprawach technologicznych to ja też nie pomogę. Mam od tego młodą, ale chwilowo jest na wyjeździe.

Re: Szylkretowy oszust i afrykański tchórz.

PostNapisane: Sob lip 25, 2020 17:45
przez Sierra
Tak myślą tylko ci, którzych taki napad miłości nie spotkał... Jeszcze do wczoraj przysięgałabym, że mogę słuchać mruczenia kota bez końca. W sumie mruczenia mogę słuchać, ale Tulka domaga się również głaskania, drapania pod bródką i patrzenia głęboko w oczy.

Od wczoraj, od godziny 15:00. Prawie bez przerwy (bo i w nocy). Jeżeli nie współpracuję to Tula drze paszczę... spróbuje wytrzymać albo wielbiąc koteczka albo słuchając pisków wkurzonej myszy (bo takie mniej więcej odgłosy Tulka wydaje). I spróbujcie spać, jak wam traktor chodzi koło głowy :twisted: . Momentami do zabawy dołącza się Sierra, która też potrzebuje czułości od czasu do czasu.