Jestem pewna - Sierra, mimo całego stada wad i braków (głównie umysłowych

), jest niesamowicie troskliwym kotkiem. Ona nas gryzie i drapie do krwi, bo mały głąb nie może zapamiętać, że nam kuku robi

. Sierra myśli, że my się świetnie bawimy, bo Księciunio (Wielki Głąb) ją takiej radosnej zabawy naumiał. Mam cichą nadzieję, że jak Tulka podrośnie to jej w końcu w******* spuści i nauczy, że nie wolno ranić innych

. Już i tak parę razy się odwinęła tak, że Sierra z płaczem uciekała do mnie

. Nie mam pretensji do Tulki, bo ona umie się delikatnie bawić... po prostu atakowana ostro przez Sierrę (podkreślam, głąbek sądzi, że wszyscy świetnie się bawią) próbuje się bronić i powoli jej to wychodzi. Dopóki Sierra się nie rozbryka nadmiernie to obie mają radochę i bawią się chętnie

.
Na moje kichani leci tak samo jak leciała do miauczenia swoich maluchów - z nagłębszą troską i strachem, że coś nam się stało. Z taką samą miną lata i szuka Tulki, jak młoda gdzieś głupio śpi

. Wtedy też musimy ją pocieszać i uspokajać (po uprzednim znalezieniu Tuli i pokazaniu Sierci)
Ps. Tulka naumiała się właśnie wskakiwać bez podciągania na mój stolik kawowy, wysokości siedzenia od krzesła (tzn. najpierw lądują tylne łapki)

. 6 tygodni temu, jak przyjechała, nie umiała w ogóle skakać

. Albo żyła w wybitnie płaskiej okolicy (wiem, że w jej hodowli kociaki większość czasu spędzają w przystosowanym dla maluchów pokoju) albo miała za ciężki zadek

.
Ps. 2. Zrozumiałam dzisiaj, że mój cichy Wiewiór umie wydawać ogłuszające dźwięki. Wystarczy stanąć całym ciężarem ciała, w porządnych butach, na kocim ogonie

. Ciekawe czy Wiewiór zrozumieła, że pchnie mi się prosto pod nogi jak wchodzę do mieszkania jest kiepskim pomysłem

. Ogonek cały, obmacałam
