Syberyjskie dranie i Afrykańskie wredoty - potop...

Afrodyta
Piękna :1luvu:

Dodam, że Atena ma szylkrecie ciapki na uszach :mrgreen:

. A chłopaki mieli znaki zapytania, bo nie umiałam na początku znaleźć krótkich imion na A

A co to się dzieje na pysiu Afrodyty!? A to ciekawe znakowanie będzie miała, szybciej się wybarwiaj mała, bo niecierpliwa! :wink:

Krótkie to przecież Adonis :mrgreen:

Dzisiaj odeszła Tuesday... zadławiła się jedzeniem :placz:

. Byłam przy tym, nie udało się jej uratować mimo natychmiastowej reanimacji :placz:

O masz.. jakie nieszczęście :cry:

Bardzo mi przykro Sierra
Tuesday[*]

Ojejku, jak przykro :placz:

Maleństwo

tak strasznie mi przykro :cry:

Chyba najbardziej boli mnie idiotyzm tej śmierci

. Ciągle mam problem uwierzyć, że mój aniołek odszedł z tak głupiego powodu.

Nie mogę uwierzyć, to straszne :placz:

Kochane maleństwo [*]
Tuesday :placz:

Sierra pisze:Chyba najbardziej boli mnie idiotyzm tej śmierci . Ciągle mam problem uwierzyć, że mój aniołek odszedł z tak głupiego powodu.

Nie dziwię się. To jest sytuacja nie do uwierzenia. Bardzo brzydki żart losu, który się chyba uwziął na tego kociaka

Przytulam.

Aia pisze:A co to się dzieje na pysiu Afrodyty!? A to ciekawe znakowanie będzie miała, szybciej się wybarwiaj mała, bo niecierpliwa!

Krótkie to przecież Adonis

Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam... Ale wczoraj nie dałam rady. Śmierć Tuesday, mojej Koreczki Idealnej bardzo mną wstrząsnęła.

Pyszczek Afrodyty zapowiada się bardzo ciekawie. Istnieje spora szansa, że drugie pół mordki będzie... rude. Kolor rudy wybarwia się o wiele wolniej.

Wchodze spóźniona, a tu taka tragedia...
Tuesday, ta piekna, cudowna Tuesday...[*][*][*]

Melduję, że żyjemy... Chociaż tęsknię za Tues to życie powoli wraca do normy. Koty nie dają mi chwili spokoju, rozrabiają i szaleją tak, jak tylko banda przedszkolaków potrafi (Tulasy również zaczynają dawać popalić :twisted:

). Cicha i spokojna żałoba nie jest możliwa, jak Tula drze ryja (w końcu dostała rujkę po porodzie), Sunday obgryza mi stopy, a Monday ćwiczy sztukę terroru psychicznego (siada przed człowiekiem i SIĘ PATRZY

tak długo, aż ją wezmę na ręce).

Z sukcesów - udało mi się powiesić pranie. Od tygodnia codziennie je nastawiałam (bo padłam na pysk zanim skończyło się prać, rano nigdy nie mam czasu, a wieczorem już podśmiardywało)... Brak majtek i skarpetek był słuszną motywacją :oops:

Syberyjskie dranie i Afrykańskie wredoty - potop...

Kto przegląda forum