Przeżyłam dzisiaj horrorek. Poszłam wymienić polarki w budce kociej i zastałam kocią mumię
. Na pewno kilka tygodni (może miesięcy) temu kocio powędrowała na TM). W budce. Budka dwuizbowa i drugą izbę ... zamieszkuje inny kocio. Sąsiad mu widocznie nie był straszny. Na dodatek, ja, taka, mało higieniczna i zabrałam się za wywalanie starych polarków gołą, nieurękawicznioną ręką i ... wiadomo, uczucie niefajne
.
Ogacenie budki też niefajne bo dach nieotwieralny. Wygrzebałyśmy wszystko z obu pokoi, wypsikałyśmy środkiem dezynfekującym (koleżanka przyniosła środek "antycovidowy") , poczekałyśmy aż wyschnie i napakowałyśmy nowych polarków od Wilber (dziękujemy Wilber z całego serca za polarki) i chyba dobrze jest. Te środki dezynfekujące (covidowe) chyba nie zaszkodzą kotom
.
Jakby nie było to dzisiaj można mi z ręki jeść. Mam tak czyste i ... wyjałowione jak nigdy
Przepraszam, że Drops nie odpisuje ale, jak napisała kuma, MaryLux, jestem leniwa
Zbierzemy się do kupy i nadrobimy zaległości
Na dziś to lecimy do łazienki umyć ręce i idziemy spać. Oby nam się nie śniły kocie kościotrupki