Marysia powoli gaśnie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 24, 2020 17:16 Marysia powoli gaśnie

Witajcie.. z góry przepraszam, jeśli nadałam zły temat.. W końcu postanowiłam tutaj pierwszy raz zawitać, szkoda, że w bardzo smutnych okolicznościach.. Moja kotka, Marysia powoli odchodzi.. Nie ma już dla niej ratunku, ma 15 lat. Przygarnęłam ją praktycznie z ulicy (koleżanka się nią bardzo źle zajmowała, więc ją przygarnęłam).. I tak poświęciłam swoje 15 lat życia na miłość dla tego kociaka.. a teraz ona odchodzi.. :placz: I wiecie co jest dla mnie najpiękniejsze? Że ja wiem, wiedziałam, że ona mnie kocha! Że tylko do mnie miała pełne zaufanie.. tak wiem. Może się wydawać dziwne.. ale dla mnie ona jest moją "córeczką". Ale ja nie o tym. Bardzo przeżywam jej cierpienie, jutro jest dzień, kiedy na zawsze odejdzie, za tęczowy most, gdzie nic ją nie będzie bolało (ma raka sutka; woda w klatce piersiowej). Po kroplówkach, po operacjach odejdzie. I wiecie co mnie tylko gnębi? Mam poczucie winy. Na początku jej życia, w sumie naszego wspólnego życia już wtedy, ja zaufałam weterynarzowi, że dobrze jej podawać tabletki antykoncepcyjne zamiast od razu wysterylizować! O ja głupia! Gdyby nie to, nie byłoby tego paskudztwa, może żyła by dalej. Powiedzcie mi, czy ja to wytrzymam? Co prawda teraz Marysia się męczy, a ja razem z nią. Serce mnie boli gdy na nią patrzę. Ale czy ja sama nie sfiksuję po jej odejściu? Czy ja się po tym pozbieram? Dzisiaj już byłam u mojej chrzestnej, która ma koty i powiem Wam, trochę przebywałam w ich towarzystwie i powiedziałam jej, że będę przychodzić na "terapię" żebym nie miała aż takiej depresji. I jeszcze odnośnie mojego zaniedbania dotyczącego sterylizacji a brania tabletek antykoncepcyjnych - mam już bardzo dużo wiedzy na ten temat, wiem, że gdybym miała kota to na pewno nigdy więcej takiego błędu nie popełnię. Ale boję się jutrzejszego dnia :placz: o tej godzinie moja biedulka będzie rozrabiała za tęczowym mostem.. ehh.. tak chciałam żeby nie dożyć tego dnia, kiedy jej nie będzie :placz: :placz:
A jak wy przeżyliście straty swoich sierściuchów?

Koala_2020

 
Posty: 1
Od: Wto mar 24, 2020 17:03

Post » Wto mar 24, 2020 17:38 Re: Marysia powoli gaśnie

Nie możesz nic zrobić, żeby skrócić jej cierpienia wcześniej? To jeszcze wiele godzin bólu...

Shidri

 
Posty: 379
Od: Śro sie 01, 2018 10:46

Post » Wto mar 24, 2020 18:09 Re: Marysia powoli gaśnie

Kiedy pojawia sie ból nie ma nic piekniejszego niż dar łagodnej śmierci. My cierpimy, ale kot przestaje...
Przedłużanie cierpeinia jest okropne :(
Dobra śmierć to ostatni dar naszej miłości...

Ona była z Tobą szczęsliwa, to cudowne. NIe dręcz sie tym, co zrobiłas kiedyś, nie mogłaś wiedzieć. Ta wiedza posłuzy ci w przyszłości.

Co pomaga? Uratowanie kogoś innego. Nie boli mniej. Na to nie ma co liczyć... ale trzeba oderwać mysli, trzeba się zająć tu i teraz. Nie zamiast, tylko oprócz. Jest zbyt wiele potrzebujących zwierząt, żeby dobre domy mogły sie marnować.

Nie zwlekaj, jeśli wiesz, że cierpi :( To dopiero jest trudno sobie darować :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84804
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Silverblue i 71 gości