Chikita pisze:Sabcia. Ty przewidziałaś. Duża mnie dziś zabrała do veta i tak się strasznie bałam, że aż cała się trzęsłam jak mi pobierali siku. No igłą normalnie mnie kłuli i zabrali moje siku i moją krewkę.
A jeszcze żeby tego było mało to Duża tak się spieszyła, że mnie zostawiła i zabrała innego kota
Chiko
Z tą pomyłką to fakt. Ale zostawiłam ją w lecznicy i pobiegłam zanieść siku na posiew i w lecznicy był taki sam transporter. Wzięłam ten który odstawiłam na miejsce w kąciku, a vetka przestawiła obok i zabrałam nie swojego kota
Ojej, no to przygoda, rzeczywiście... Gorzej niż z pomylonymi płaszczami z szatni czy walizkami, bo to bardziej żywa zawartość! A propos - kiedyś ktoś opowiadał, że w maluchach się dało przez pomyłkę wsiąść do nieswojego malucha, bo często kluczyki pasowały I że na przykład pani wyszła ze sklepu, wsiadła do "swojego" malucha, pod domem się zorientowała, że na tylnym siedzeniu jest coś inaczej
Ja za to kiedyś poszłam do weta, żeby sprwadził czip, czy Feliks to faktycznie Feliks Bo oże po ucieczce znalazłam obcego kota??? Chociaż po wejściu do domu doskonale ten znaleziony wiedział, gdzie kuweta, a gdzie zarełko... Nie byłoby w tym sprawdzaniu przez weta nic dziwnego, gdyby nie to, że sprawdziłam po chyba półtora roku od tej ucieczki jednodniowej Jakoś mnie tak tknęło " a co, jeśli odnalazłam nie-Feliksa???"
Julek, jesteś piękny! Miau!